Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

12 listopada, 2020

„W służbie u barona” – część 4.


– Gdzie dzisiaj jeździłeś z Panem baronem? – zapytała lekarka
– Pan baron miał dzisiaj liczne spotkania. Przejechaliśmy chyba połowę Warszawy. Najdłuższe postoje miałem przy ulicy Orzelskiej i Reja. – powiedział Tomasz
– Na ulicy Orzelskiej znajduje się Klinika Leczenia Bezpłodności. Czego baron Karczewski mógł szukać w takim miejscu? Przecież wszyscy członkowie jego rodziny mają dzieci, co oznacza, że wszyscy są płodni. Jeśli chodzi o ulicę Reja to tam jest tylko cmentarz. – powiedziała lekarka

– Przypomniałem sobie, że Pan baron zapalił znicz nad grobem jakiegoś dziecka. Nie znam jego nazwiska, ponieważ cały czas siedziałem w samochodzie. Pamiętam tylko, gdzie znajduje się ten grób. Trzeba wejść zachodnią bramą, a pomnik znajduje się w trzecim rzędzie, drugi grób licząc od lewej strony. – powiedział Tomasz
– Musimy poznać tożsamość tego dziecka. Nie wiemy, kim ono było. Być może to był jakiś bliski krewny naszego pracodawcy. – powiedziała lekarka
– Nie wiem, co to oznacza. Może powinniśmy podać Alicji imiona i nazwiska wszystkich pracowników barona. Miejmy nadzieję, że uda jej się znaleźć coś na temat ich przeszłości. Najpierw musimy sprawdzić leki, a potem musimy zbadać baronową. – powiedział Tomasz
– Masz jakiś pomysł? – zapytała lekarka
– O północy moglibyśmy się włamać do gabinetu barona. Cała służba i domownicy będą już dawno spali. – powiedział Tomasz
– Świetny pomysł. Jutro rano, kiedy będziesz jeździł z Jaśnie Wielmożnym Panem, ja wejdę do pokoju jego żony. Muszę wiedzieć, czym się zatruła. Dziwi mnie fakt, że lekarz nie pobrał krwi i nie zrobił testów toksykologicznych, tylko od razu przepisał lekarstwa. – powiedziała Małgorzata
– Musimy poznać nazwisko tego doktora. Być może Alicja dowie się czegoś na jego temat. – powiedziała Małgorzata
Nagle Małgorzata usłyszała płacz dziecka. Czym prędzej pobiegła w kierunku pokoju Stefanii. Za nią pobiegł baron.
– Muszę ją przewinąć. Gdzie są pieluszki i środki higieniczne? – zapytała
– Proszę zajrzeć do szafki. Tam znajdzie Pani wszystkie potrzebne artykuły. – odparł baron, po czym wyszedł
Lekarka wzięła się do pracy. Udało jej się znaleźć oliwkę, puder i pieluszki. Próba przewinięcia dziewczynki nie obyła się bez krzyku. Nagle Małgorzata zauważyła dziwne znamię w kształcie jaszczurki, które było zlokalizowane na podudziu dziewczynki. Po paru chwilach Stefania miała na sobie świeże ubranka. Wszystkich domowników ogarnęło zmęczenie. Zbliżała się pora odpoczynku. Córce barona udało się zasnąć. Wszyscy domownicy leżeli w swoich łóżkach. Kiedy Małgorzata szła korytarzem, zobaczyła Tomasza, który stał pod drzwiami gabinetu barona.
– Musimy znaleźć listę leków. Wiesz, gdzie może być sejf? – zapytał Tomasz, po czym wyjął wytrych, który tkwił w zamku
– Musimy go odszukać. Większość ludzi ukrywa sejfy między książkami, za obrazem albo w meblach. – powiedziała Małgorzata, po czym przesunęła jedną z książek.
Ku jej zdziwieniu okazało się, że książki były złączone ze sobą i ustawione na ruchomej półce. Po odsłonięciu skrytki, oboje zobaczyli dużą czarną kasetkę.
– Wiesz, gdzie mogą być schowane klucze? – zapytał Tomasz
– Gdybym miała sejf w bibliotece i musiałabym schować klucze, to wybrałabym najbardziej oczywiste miejsce, czyli książkę. – powiedziała Małgorzata
Słysząc te słowa, Tomasz zaczął przeglądać wszystkie książki w nadziei, że w którejś z nich będzie wycięty otwór na klucze. Chwilę potem wziął do ręki dramaty Szekspira.
– Znaleźliśmy. To chyba o te dwa klucze nam chodziło. – powiedział Tomasz, po czym pokazał lekarce największy i najmniejszy klucz ze wszystkich dostępnych.
– Spójrz, mamy tutaj wszystkie informacje na temat domowników i pracowników. Ktoś musiał się włamać do sejfu i przejrzeć te dokumenty, żeby wiedzieć, że Łukasz ma uczulenie na sezam. – stwierdziła lekarka
– Nie wiemy, kto włamał się do gabinetu barona. Nawet gdybyśmy to wiedzieli, to nie moglibyśmy tego udowodnić. Sprawca musiał zatrzeć wszelkie ślady, a nikt z mieszkańców nie przyzna się, że wie, gdzie są klucze. – zauważył Tomasz
– Masz rację. Znalazłeś gdzieś listę leków Pani baronowej? – zapytała lekarka
– Tak, znalazłem. Tu jest pełny spis medykamentów. – powiedział Tomasz
– Spójrzmy. Nie wiedziałam, że Pani baronowa zażywała talidomid i oksytocynę. – stwierdziła Małgorzata
– Jeśli dobrze pamiętam, te leki stosowane są przez kobiety w okresie ciąży. – zauważył Tomasz
– Masz rację. Talidomid jest stosowany jako środek przeciwbólowy w przypadku wystąpienia porodu z komplikacjami, ale doprowadza do uszkodzenia płodu. Oksytocyna jest lekiem, którego zadaniem jest przyspieszenie porodu. – powiedziała lekarka
– Czy zażywanie tych leków może mieć jakiś związek z chorobą Pani baronowej? – zapytał Tomasz
– Tak, ten lek może wywołać obniżenie ciśnienia krwi i tachykardię. Jestem prawie pewna, że zażywanie tych leków stało się przyczyną problemów zdrowotnych Elżbiety. – stwierdziła lekarka
– Myślisz, że Elżbieta była już kiedyś w ciąży i straciła dziecko? To wyjaśniałoby, dlaczego Pan baron kazał się zawieźć na cmentarz, a potem długo stał nad grobem jakiegoś dziecka. Możliwe, że modlił się nad grobem swego niedawno zmarłego potomka. – powiedział Tomasz
– To nie wyjaśnia, w jakim celu kazał się zawieźć do Kliniki Leczenia Bezpłodności. – zauważyła lekarka
– Musimy się tego dowiedzieć. Na razie wracajmy do pokoju, zanim ktoś się obudzi i zorientuje się, że nas nie ma. – powiedziała Małgorzata, po czym opuściła gabinet barona w towarzystwie Tomasza.
Kiedy rano służące zaczęły przygotowywać się do pracy. Małgorzata poszła do pokoju Stefanii, aby sprawdzić jej pieluszkę, wymyć ją i nakarmić. Kiedy weszła do pokoju, nagle przypomniała sobie, że zapomniała wziąć książki, którą czytała dziewczynce każdego ranka. Kiedy weszła do swojego pokoju, poczuła się zawstydzona. Nie wiedziała, że w środku stała naga Martyna.
– Przepraszam. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest. – powiedziała Małgorzata
Zanim wyszła z pokoju, jej uwagę zwrócił dziwny rysunek na nodze Martyny. W tej chwili lekarka miała kompletny mentlik w głowie i nie mogła się na niczym skupić. Czuła się lekko niewyspana i rozdrażniona. Nagle usłyszała stękanie dochodzące z pokoju baronowej. Widocznie nikt niczego nie słyszał, ponieważ Małgorzata sama weszła do pokoju żony swojego pracodawcy.
– Proszę wezwać pomoc. Bardzo źle się czuję. – powiedziała Elżbieta, po czym zaczęła się dusić
– Proszę się uspokoić, Pani baronowo. Cierpi Pani na tachykardię. Zaraz wstrzyknę Pani 300 mg amiodaronu, dzięki czemu Pani serce będzie biło we właściwym rytmie. – odparła lekarka, po czym podwinęła Elżbiecie rękaw i wzięła już przygotowaną strzykawkę z lekiem.
Autor:Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.