Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

28 stycznia, 2021

„Bez świadomości” – część 4.


– Kiedy doszło do morderstwa w restauracji, ofiarą był terapeuta, specjalizujący się w leczeniu uzależnień. Morderca przechylił głowę do tyłu i strzelił sobie w oko. Zastanawiałam się, dlaczego strzelił sobie w oko. Znalazłam przy nim opakowanie plastrów buprenorfiny. Zażywanie tego leku zaburza ostrość widzenia. Podejrzewam, że po dokonaniu morderstwa, sprawca myślał, że trzyma w ręku krople do oczu, dlatego przechylił głowę do tyłu i strzelił sobie w oko. – powiedziała Małgorzata
– To jest tylko teoria. Mówiła Pani o dwóch przypadkach. Co z tym drugim morderstwem? – zapytał doktor

– Sprzedawca podciął ofierze gardło, a następnie oblał się benzyną i podpalił. Zdziwiło mnie to, że zamiast wyjąć zapalniczkę i podpalić ubranie, sprawca trzymał zapaloną zapalniczkę nad głową i powoli opuszczał rękę w dół. Pomyślałam, że może myślał, że w tej chwili bierze prysznic, a zapalniczkę mógł uważać za pojemnik żelu pod prysznic. – odparła
– Ta teoria jest bardzo naciągana. Jak w takim razie namówił morderców, aby po dokonaniu zabójstwa, odebrali sobie życie? – zapytał doktor
– Podejrzewam, że nasz morderca celowo hipnotyzował osoby nieuleczalnie chore, które nieraz myślały o popełnieniu samobójstwa. Morderca chciał w ten sposób odwrócić podejrzenia od siebie. Gdyby ciężko chora osoba odebrała sobie życie, nikogo by to nie zdziwiło. Każdy mógł pomyśleć, że nie chciała dłużej cierpieć i zażywać leków przeciwbólowych. – powiedziała Małgorzata
– Jeśli ktoś zahipnotyzował kogoś, aby popełnił morderstwo, to dlaczego chwilę potem namówił go do samobójstwa? Gdyby ktoś był pod wpływem hipnozy, to po przebudzeniu nie pamiętałby o niczym. W tej sytuacji zleceniodawca byłby bezpieczny. – powiedział doktor
– Morderca bał się, że człowiek, który miał wykonać wyrok, zostałby ponownie zahipnotyzowany. W takiej sytuacji mógłby sobie wszystko przypomnieć i zdradziłby nazwisko zleceniodawcy. – powiedziała Małgorzata
– Przeczytam wam raport z autopsji. Zarówno kelner jak i pracownik stacji benzynowej cierpieli na raka trzustki. U obu ofiar znaleziono we krwi ślady leków przeciwbólowych, a także ślady metakwalonu. – powiedziała Alicja
– Chorobie nowotworowej towarzyszy często depresja. W tej sytuacji konieczna jest pomoc psychiatry. Metakwalon ma działanie hipnotyczne, ale od dawna przestał być stosowany i produkowany. Skąd morderca miał dostęp do niego? – zapytała Małgorzata
– Czy ofiary łączyło coś jeszcze? – zapytał doktor
– Kierowca samochodu miał syna z poważną wadą serca. Zarówno on, jak i terapeuta byli w tym samym czasie w Stanach Zjednoczonych. Syn kierowcy samochodu, a także córka terapeuty byli pacjentami jednej kliniki w Houston. – powiedziała Alicja
– Ja też kilkanaście lat temu wyjechałam na półroczny staż do Stanów Zjednoczonych. Poznawałam najnowsze techniki chirurgiczne. Nie sądzi Pan, że Houston jest pięknym miastem, doktorze? – zapytała Małgorzata
– Nie wiem. Nigdy nie byłem w Stanach Zjednoczonych. Wróćmy do sprawy tego lekarza. Co to za historia? Moglibyście mnie wtajemniczyć? – zapytał doktor
– Pewien amerykański chirurg, Peter Stone prawdopodobnie operował, będąc pod wpływem alkoholu i doprowadził do śmierci pacjentki na stole operacyjnym. Zarówno terapeuta, jak i kierowca samochodu, zamordowany na stacji benzynowej, zeznawali przeciwko niemu w procesie. Obaj zeznali, że niejednokrotnie widzieli go w pracy w stanie wskazującym. Doktor był tak pijany, że nie potrafił nawet odróżnić kolorów szwów. – powiedziała Alicja
– Wiadomo, co się z nim stało? – zapytał doktor
– Jakimś cudem udało mu się uniknąć odpowiedzialności. – odparła Alicja
– Czy ktoś jeszcze zeznawał przeciwko temu lekarzowi? – zapytał doktor Kamieński
– Ostatnim świadkiem w procesie był Krystian Zubek. Jego córka również zmarła na stole operacyjnym, wskutek błędu popełnionego przez doktora Stone’a. Obecnie pracuje jako nauczyciel w szkole średniej przy ulicy Białej. – powiedziała Alicja, widząc jak doktor Kamieński spogląda na ścianę
– Czy coś się stało, doktorze? – zapytała Alicja
– Właśnie oglądałem Pani kalendarz i coś mi się przypomniało. Mam jeszcze dzisiaj kilka spotkań z pacjentami, ale zapomniałem, że umówiłem się dzisiaj na wizytę w salonie fryzjerskim. Muszę zadzwonić do zakładu i ją odwołać. – powiedział lekarz, wyjmując telefon
Po wybraniu numeru, przyłożył telefon do ucha. Minęło kilka sekund.
– Zajęte. – powiedział lekarz, po czym się rozłączył
– Mam nadzieję, że pomoże nam Pan rozwiązać tę zagadkę. Pańska wiedza i doświadczenie bardzo się nam przydadzą. – powiedziała Alicja
– Jeśli sprawca zadzwonił do ofiary i jakimś cudem nakłonił ją do morderstwa albo samobójstwa, musiał wydać polecenie. Musiała paść jakaś komenda, słowo klucz, po usłyszeniu którego osoba zapada w trans, a następnie wykonuje określone polecenie. Po dokonaniu morderstwa, musiałaby paść komenda odwołująca, która przywraca ofierze świadomość. Ofiara znajduje narzędzie zbrodni w ręku, ale nie pamięta szczegółów. Nie pamięta, jak się tam znalazła ani skąd narzędzie zbrodni wzięło się w jej ręku. Tak się dzieje w przypadku, kiedy ofiara nie popełnia samobójstwa po dokonaniu morderstwa. – powiedział lekarz
– To może być dowolne słowo? – zapytała lekarka
– Dowolne słowo w dowolnym języku. – powiedział lekarz, kiedy zadzwonił telefon
– Komisarz Ciechanek, słucham. Rozumiem. Zaraz tam będziemy. – powiedziała Alicja, rozłączając się
– Co się stało? – zapytała Małgorzata
– W szkole przy ulicy Białej doszło do kolejnych dwóch zgonów. Ofiarami są Krystian Zubek oraz Jerzy Karnaś. Ten drugi pracował jako woźny. – powiedziała Alicja
– Jedźmy tam. – powiedziała Małgorzata, po czym wszyscy wstali i wyszli z biura.
Kilkanaście minut później, pod budynek szkoły podjechała karetka, radiowóz oraz samochód Małgorzaty i Tomasza. Kiedy wszyscy wyszli z samochodu, zobaczyli grupę przerażonych dzieci wraz z ich wychowawczynią. Alicja podeszła do wychowawczyni.
– Proszę mi powiedzieć, co się stało. – powiedziała policjantka
– Nasz pan woźny wziął jeden ze swoich kluczy, podszedł do Pana Zubka i uderzył go w głowę, a następnie uciekł. – powiedziała nauczycielka
– Dokąd? – zapytała Alicja
– Ochroniarz próbował go dogonić, ale woźny wszedł na dach a następnie skoczył. Jego ciało leży tam. – powiedziała nauczycielka wskazując krzaki
– Wie Pani, czy Pan Karnaś rozmawiał z kimś przez telefon, zanim zaatakował Pana Zubka? – zapytała Alicja
– Nic mi o tym nie wiadomo. – powiedziała nauczycielka
– Czy zdarzyło się jeszcze coś dziwnego? – zapytała Alicja, kiedy Małgorzata zaczęła oglądać ciało.
– Kiedy pan woźny uciekał, ukradł mój plecak. – powiedziała jedna z uczennic
Alicja zobaczyła, że ofiara miała założony plecak, a w dłoni ściskała pasek regulujący.
– Co o tym sądzisz? – zapytała Alicja
– Ciekawe, dlaczego tuż po zabójstwie, woźny ukradł plecak należący do jednej z uczennic. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Na oko widać, że zarówno uczennica jak i woźny byli tego samego wzrostu. Dlaczego woźny chwycił za pasek, chcąc go wyregulować? – zapytał Tomasz
– Może myślał, że zamiast plecaka, zakłada spadochron. Kiedy wszedł na dach i skoczył, pociągnął za pasek, myśląc, że to linka od spadochronu. – zasugerowała Małgorzata
– Czy wie Pani coś na temat stanu zdrowia pana Karnasia? – zapytała Alicja
– Przyznał mi się kiedyś, że cierpi na raka trzustki. Regularnie zażywał leki przeciwbólowe. Mówił mi nieraz o tym, że myślał o samobójstwie. Próbowałam go przekonać, żeby się nie poddawał i walczył. – powiedziała nauczycielka
W tym momencie Małgorzata podeszła bliżej i zaczęła przeszukiwać ubrania woźnego. Po chwili wyciągnęła plastry lecznicze.
– Zobaczcie. Znalazłam buprenorfinę w plastrach. – powiedziała Małgorzata patrząc na Alicję i doktora Kamieńskiego
– To znaczy, że wszyscy trzej świadkowie nie żyją. Nie wiemy tylko, ilu jeszcze chorych cierpiało na depresję i zapisało się do tajemniczego doktora. Jeśli nie zmienił swojego modus operandi, to znaczy, że nadal będzie szukał kandydatów na zabójców wśród osób z chorobami nowotworowymi. – powiedział doktor Kamieński
– Sądzi Pan, że ktoś zabił te trzy osoby związane z doktorem Stone’m tylko po to, żeby odwrócić nasze podejrzenia? Podejrzewa Pan, że może chodzić o morderstwa na zlecenie? – zapytała Małgorzata
– To byłoby bardzo prawdopodobne. Klient spotyka się z lekarzem, płaci, lekarz wybiera swojego pacjenta, hipnotyzuje go, poleca mu zamordowanie konkretnej osoby, a następnie pozbywa się jedynego świadka. Pacjent pod wpływem hipnozy staje się podatny na sugestie. Lekarz może mu wmówić cokolwiek. – powiedział doktor
– Nie bardzo rozumiem, jak miałoby się to odbyć. Poczekalnia jest miejscem publicznym. Płacenie przelewem zostawia ślad. Najbezpieczniejszą formą płatności jest gotówka. Z pewnością któregoś z pacjentów zdziwiłoby, gdyby zobaczył kogoś z walizką albo dużą kopertą. Kiedy ktoś wkłada pieniądze do koperty, ta robi się wypukła. Nie sądzę, aby ktoś uwierzył, że w środku są wyniki badań. Wtedy powierzchnia koperty byłaby płaska. Od razu mógłby założyć, że w środku są pieniądze. Spotkania na mieście też raczej odpadają. Ktoś mógłby zauważyć i uwiecznić moment przekazania pieniędzy. – powiedziała Małgorzata
– Cały czas rozmawiamy teoretycznie. W końcu zleceniodawca nie musi płacić gotówką. Morderca może odbierać zapłatę na przykład w diamentach. Kamienie zajmują mniej miejsca i łatwo je ukryć. – powiedział doktor Kamieński
– Podejrzewam, że w tym przypadku morderca mógłby mieć problem ze sprzedażą takiej ilości brylantów. – odparła lekarka, po czym usłyszała znajomy głos
Kiedy Małgorzata odwróciła głowę, zobaczyła znajomą twarz kobiety. Towarzyszył jej młody chłopak.
– Proszę mi wybaczyć na chwilę. Zaraz wracam. – powiedziała lekarka, zmierzając w kierunku kobiety
– Witaj Zosiu, dawno się nie widziałyśmy. – powiedziała lekarka, przytulając się do kobiety.
– Mamo, kim jest ta Pani? – zapytał chłopak
– To jest Pani Małgosia, była moim świadkiem na ślubie. Małgosiu, to jest mój syn, Łukasz. – powiedziała kobieta
– Dzień dobry. – powiedział nieśmiało chłopak
– Ostatni raz widziałam Cię, kiedy nosiłeś pieluszki. Dlaczego masz taką radosną minę? – zapytała lekarka
– Miałem dzisiaj kartkówkę z biologii. Dobrze, że byłem w drugiej grupie i miałem łatwiejsze pytania. – powiedział chłopak
– Z jakiego materiału miałeś ten sprawdzian? – zapytała lekarka
– Chodziło o choroby. Jedno z poleceń brzmiało, aby do choroby przypasować nazwę narządu, którego ta choroba dotyczy. Miałem takie choroby jak gruźlica, beryloza, jęczmień. Z jedną chorobą miałem problem. – powiedział chłopak
– Z jaką? – zapytała Małgorzata
– To była jakaś choroba zaczynająca się na k, jakoś kata, kata.. – mówił chłopak
– Może chodziło o kataraktę. – zasugerowała Małgorzata
– Ma Pani rację. Pierwszy raz słyszę o czymś takim. – powiedział chłopak
– To jest inna nazwa zaćmy, kochanie. – powiedziała matka
– W podręczniku było użyte tylko jedno określenie. W rozdziale o chorobach oczu była użyta tylko ta pierwsza nazwa. Nie miałem prawa znać tej drugiej nazwy. – powiedział uczeń
Małgorzata popatrzyła uważnie na chłopca, po czym zaczęła się zastanawiać.
– Masz rację, Łukasz. Nie miałeś prawa o tym wiedzieć. Jesteś genialny. Właśnie pomogłeś mi rozwiązać zagadkę, nad którą głowię się od jakiegoś czasu. Życzę Ci powodzenia. Wybaczcie mi, ale muszę iść. – powiedziała Małgorzata, odchodząc
Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.