Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

28 września, 2021

„Buddyjski mnich i legenda niebieskiej, boskiej czakry” – część 1.

Rozdział I – Przeklęty klasztor ciemnych samurajów

Dawno, dawno temu, w odległej Japonii, w chińskiej prowincji koło klasztoru shaolin, żył pewien mnich imieniem Lobilius, który zajmował się czakrami. Był to buddyjski guru, który prowadził szkolenia wielu samurajów w szkole Ying Yang, która była częścią klasztoru shaolin. Mnich ten zajmował się zawodowo wieloma sztukami walki i rodzajami szermierki, które były potrzebne na wielu wyprawach wojennych. Wiele źródeł swej energii czerpał z niebieskiej czakry która, nikomu poza nim, nie była znana. Niebieska czakra była to wielka zbiornica energii we wszechświecie, która sprawiała, że jej posiadacze byli właściwie niepokonani. Czakra ta otwierała w umyśle trzeciego oka posiadacza wielkie energetyczne zasoby, o których zwykli śmiertelnicy nie mieli zielonego pojęcia. Lobilius posiadał wszystkie klucze do komnat w klasztorze shaolin i do czakr, które były w nim zamknięte i ukryte. Buddyjski mnich miał bardzo duże przeszkolenie odnośnie energii i jej używalności, więc wiedział jak korzystać z niej za pomocą różnych czakr i czakramów. Był jednak pewien zakon samurajów bardzo ciemnej duszy i natury, który nazywał się hingo chongo bali. Zakon ten, którego symbolem był księżyc krwi i śmierci, był zakałą całego klasztoru i zajmował się okrutnymi eksperymentami związanymi z czakrami. Eksperymenty te prowadziły do wielu zniewoleń i do ciężkich chorób umysłowo cielesnych. Zakon ten nienawidził mnicha, ponieważ zazdrościł mu wiedzy, której nie posiadał. A jego przywódcą był nikt inny jak czarny cesarz zwany smokiem śmierci i wojny. Zakon ten wywodził się z pradawnego rodu słowiańskiego z Zamku Łęczyńskiego, który wyznawał kult ciemnych pogańskich bogów, do których między innymi zaliczał się wielbiony w postaci ciemnego psa boruta i który od dawna był pełen żądzy krwi i wojny. Głównym celem tego zakonu było najeżdżanie okolicznych wsi i robienie czystki etnicznej oraz niewolenie wielu przydatnych w walce ludzi. Jego zwolennicy zwani powszechnie byli samurajami, którzy budzili wśród ludzi przepotworny strach, bo gdziekolwiek się pojawili było pewne, że ktoś zginie. Nigdy nie obeszli się bez ani jednej śmiertelnej ofiary w czasie prowadzenia wojny. Ale nie tylko, bo nawet zwykła ich wizyta i tak zwiastowała, że na pewno śmierć idzie za nimi w szeregu. Ci ludzie mieli już niejedną krew na rękach i nie jeden raz, bez wachania, potrafili na oczach tłumu wynosić swoje trupy i zakopywać je, gdzie tylko mieli na to ochotę. Był to wyjątkowo bezwzględny zakon, a każdy, kto miał z nimi niezałatwione sprawy, mógł być pewny, że jego dni są policzone. Jedynie nie znał daty wykonania przez tą mafię wyroku, który nad nim wisiał. Dlatego też wszyscy, na ile mogli, omijali zakon ten szerokim łukiem i nikt nie chciał mieć z nimi nigdy na pieńku. Jedynym, który nie bał się zakonu i który odważnie stawiał mu czoła był Lobilius. On, jako posiadacz niebieskiej czakry, potrafił zatrzymywać ich agresywne energie i potrafił też rzucać wielu z nich na kolana swoimi niezwykłymi wojowniczymi walkami, które nieznane były wśród przeciętnych śmiertelników.

Autor: Jan Wojtusiak

Możliwość komentowania jest wyłączona.