Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

20 października, 2021

„Buddyjski mnich i legenda niebieskiej, boskiej czakry” – część 9.

Rozdział VIII – Sala próbuje wyciągnąć informacje o czakrach i o kolejnych planach zakonu shaolin

Wielkim zaskoczeniem dla mistrza Lobiliusa było, gdy w czerwonej sali zauważył Sherlocka Holmesa, zmuszonego dla potrzeb sali i przywiązanego ogromnym łańcuchem do psa Baskervillów i Wilka Gmorka, który pożerał bezwzględnie ludzką wyobraźnię, dając w zamian tylko toksyczną pustkę i nicość jako karmę, która nie zezwalała na zmienianie rzeczywistości w sposób niekontrolowany przez salę i dobry dla jej więziennych jeńców. A, razem z nimi znajdował się bardzo niedaleko, obok orleańskich dziewic, którymi handlowano, wchodzących w skład haremu oraz Hansa Klosa i innych szpiegów. Niestety, po raz kolejny, zwyrodnialce i potwory z sali udowadniały jak bardzo potrafią terroryzować tych dobrych, aby działali przeciwko własnym wartościom. To im sprawiało szczególną radość. Na szczęście jednak większość tych dobrych, zmuszonych do pracy dla sali, planowała odwet, w tym też Sherlock, którego umieszczono tutaj wbrew jego woli pod pretekstem tego, że ostatnia misja nie wyszła mu szczęśliwie. Tak samo jak i innych agentów złapali na rozmaite haki rybki z sali, o czym też wiedzieli. Dlatego, w akcie desperacji, współpracowali. Jednak nie wszyscy dawali się złamać. W tym choćby Holmes się nie dał i jemu podobni, którzy znali własne poczucie wartości i akceptowali własne ułomności. Przykrym faktem było też to, że później trudniej na nowo im było udowadniać reszcie nieprzekabaconych przez salę, że wciąż są po jasnej stronie. Mieli też bednarskiego agenta, najtwardszego, którego już raz zabili, ale im uciekł i który na kłopoty miał zawsze jakiś środek złoty. Był wyjątkowo skuteczny w akcji, ale niestety, pod naciskiem ich terroru, działał teraz dla nich, chociaż sercem wciąż nie zgadzał się z tym działaniem. Dlatego, pod przykrywką, z innym nazwiskiem i pseudonimem działał, bo nie byłby w stanie spojrzeć w oczy przyjaciołom i bliskim po wyjściu z sali bez wstydu i wyjaśnić, że go złamali. Cały cyrk na kółku prowadził oczywiście Dreykov, ale agentami zajmował się niejaki Kleszcz. Wielki prowadzący tego działu, o nazwie cyrk na kółku, agent o pseudonimie Kleszcz, który był prawą ręką Dreykova. On szkolił seryjnych morderców i on też uczył wszczepiania chipów wszystkim, którzy w czerwonej sali zdawali egzaminy z działania w terenie. Więc tak się to zaczęło. Kleszcz, nazwa mówiąca sama za siebie o gościu, który był cybernetycznym asasynem, cyborgowym bandziorem zwerbowanym i przekształconym przez salę, uczył teraz swoich adeptów o produkcji broni biologicznej, nanobotach w postaci komarów lub kleszczy, przenoszących rozmaite wirusy zawartych w chipach i do tego jeszcze przekazywanych, w tak zwanych białych rękawiczkach, jako opium, czyli pseudo lek. Nanobiotyk prowadzący do choroby zmodyfikowanej genetycznie, pełen substancji toksycznej zawartej w nim. Był tam też jurajski park pełen dinozaurów, ogromne akwarium dla toksycznych gatunków zwierząt, między innymi ludojadów, rekinów oraz wielka studnia, po której pływał potwór z Loch Ness. Była tam też Godzilla z King Kongiem, którzy poruszali się po jurajskim parku. Niedaleko też słynna wyspa, o której już wielokrotnie wspominałem, z toksycznym ogrodem w jej środku. Były tam wielkie gatunki drapieżników pilnujących zarówno sali jak i wszystkich związanych z nią pomieszczeń. Zoo pełne zła i potworów, które to zło tworzyły, oczywiście biednych, niczego nieświadomych i bogu ducha winnych istot i stworzeń zaszczepionych agresywnymi nanobotami, które wymuszały na nich wściekliznę. Przez to tworzyły atmosferę strachu i stresu wokoło siebie, którym posługiwała się zbrodnicza sala. Pełno było tam pustyni, a oazy spokoju z wodopojem przeważnie okazywały się tylko fatamorganami. Było to naprawdę straszne miejsce. Stwory te używane były jako króliki doświadczalne w laboratorium Dextera, bo on też, chcąc nie chcąc, dał się wciągnąć sali. Wszelkiego rodzaju zmutowane i walczące przeciw X-menom czy innym herosom zawsze przeciw, nigdy po ich stronie i zawsze na niekorzyść ludzi, a nigdy w ich obronie. Najgorszą część czerwonej sali tworzyli ci, którzy niegdyś dobrzy zdradzili, a potem świadomie i bez chęci zmiany się w niej zatracili. Smok wawelski i słynne inne postacie, o których powstały liczne legendy, tutaj w sali były warte tyle, co stado robali, mimo że były przekonane, że czynią dobrze służąc jej i że ona ich za to kocha i szanuje. Szlachetne były to stworzenia typu wawelskiego smoka, ponieważ odkąd zaczął występować w serialu stał się dobry, pomimo że najpierw musiał go zabić Dratewka, aby na nowo dało się wskrzesić go jako dobrego. Był też grajek z hejnału mariackiego. Było bardzo wiele szlachetnych postaci z różnych baśni, które zachowywały się jak zahipnotyzowane. Była także Wanda co nie chciała Niemca, była warszawska syrena, był również Hugo, z serii komiksów, zawsze walczący o dobre sprawy, Kajko i Kokosz, Asterix i Obelix. Wszyscy oni, niczym roboty, działali zahipnotyzowani, a nawet Koziołek Matołek, który niestety zamiast do Pacanowa trafił właśnie tam. Wilk i Zając, Tom i Jerry, Bugs z polującym na niego doktorkiem i Duffim, Kaczor Donald z jego różnymi biologicznymi wrogami ze świata Disneya oraz wiele, wiele innych baśniowych wrogów. W sali stawali się przyjaciółmi i zaczynali współpracę. Ale było to o wiele gorsze niż ich konflikty, bo tracili nad życiem swoim wszelką kontrolę i działali dla wspólnego ludzi zła, czego żądała i chciała od nich sala. Z takich jeszcze oczywistych antagonistów i wrogów baśniowych to Trolle z Gumisiami, Fraglesy z Gorgami, Smerfy z Gargamelem, Pędziwiatra z Kojotem, a nawet Kapturka z Wilkiem, Pszczółkę Maję z pajęczycą Teklą, a co do bardziej współczesnych baśni to z Looney Tunes znowu w akcji prezes firmy Warner Brossa. Poza tym wróżki chrzestne z ogrami oraz polującymi na nie złymi królowymi, jak w jednej części Czarownicy, a Królewny Śnieżki i Kopciuszki z paskudnymi macochami. Natomiast z Epoki Lodowcowej, słynnej komedii, mamuty z tygrysami szablozębnymi, które zawsze były skonfliktowane. Pomijając incydent Diego, który zechciał jednak dołączyć do Mańka i jego stada, aby pomóc im przetrwać. Chociaż, dopiero po czasie, kiedy już przestał chcieć na niego polować, czyli łącząca wielu naturalnych wrogów z wielu opowiadań. A co do uczniów Lobiliusa Ghostbustersów jednająca ich z duchami, które gromili od lat lub typu dobrego Duszka Kacpra, jednając z całą mafią zjaw i upiorów z szekspirowskich horroro- dramatów, nie raz i tych, z którymi walczyli Ghostbustersi. Między innymi nawet z samym szatanem, no i borutą, który przy nim nie był taki straszny, choć też groźny, ale zdecydowanie od Kacpra gorszy. Czy Sławkiem z produkcji komediowej Darwina, ale do którego też nie pasował w żadnej mierze. Lub co do Darwina, gwiezdnego szeryfa z Oulooulo, dwóch odwiecznych wrogów też czy choćby z Potworów i Spółki Randala z Sullivanem lub Toy Story Buzz’a Astrala z Zurgiem a Andy’iego z Sidem, no i wiele innych takich czy Igrzysk Śmierci Snowa z walczącymi z nim rebeliantami lub księcia zamienionego w bestię z Gastonem, który był naprawdę potworem, wspólnie ubiegających o względy Belli, czy Shreka z Farguadem i Fioną, jednocześnie taki toksyczny koktajl różnych ”zjednoczonych” ze sobą dobro-złych postaci. Ale co do mieszanek wybuchowych sali, to łączyła również komedie z dramatami i tworząca historie tak pomieszane, że nikt nie wiedział o co w nich chodziło, poza tym, że miały wszystkie przynosić chwałę sali. Więc co do mieszania, to tworzyła absurdy bezsensowne, zupełnie pozbawiając wszystko jednoznaczności w odbiorze i znaczenia. Jednym słowem czym tłumaczono, że sala łagodzi konflikty, co było grubymi nićmi czarnych wdów szyte. Sala łagodzi konflikty – takie bajki opowiadali sobie ci, którzy bardzo chcieli, jak to się mówi, umywać ręce od odpowiedzialności za świadomą w niej służbę i wszystkiego, co to ze sobą przynosiło. Sala była wyrokiem. Jednak ci, którzy już robili w niej wiele lat, można by rzec, przyzwyczaili się do takiego losu, bo działała jak narkoza. Doktora Wernera, słynnego śmiesznego internetowego, który jako jedyny specjalista wyleczył niegdyś wszelkie choroby w Polsce, zatrudniono dla potrzeb ich tworzenia i jeszcze kazano odcierpieć za swoje. Bo według sali, choroby były niezbędne i tępiono każdego, kto negował to i ośmielał się je zwalczać. Również wielu z roku 1984 antysystemowców zmuszono do odtwarzania tamtego klimatu dla świata. Gościa z Dnia Świstaka zatrudniono przy produkcji świstaków, Truman Show’a do produkcji niszczenia prywatności, a z Dnia Świra do przypominania, że nie da się być normalnym nie słuchając sali i że wszyscy buntownicy zwariowali. Między innymi z takich strasznych, choć poniekąd śmiesznych serialowo i filmowo mafii, służył im niejaki Gang Olsena. Z trzech horrorów, to jednego o czarnym telefonie przywódca porywaczy dzieci, założyciel czarnej wołgi, noszący diabelską maskę, najgroźniejszy typ, razem z Pennywisem klaunem z drugiego o nazwie to i Jokerem z trzeciego, czyli z Jokera, poza Dreykovem najgroźniejszych terrorystach sali. Dreykov, jako czwarty, z horroru o powstaniu sali i początkach porwań dzieci, chociaż długo przed tym draniem ciągnęła się jeszcze ta tradycja w jego rodzinie. Uczniowie Akademii pana Hargrevsa, Młodzi z Stranger Things, również hołota z Gęsiej Skórki, głównie potwory i ci, których złapali młodzi członkowie Fabryki Czekolady, którzy zostali z niej wyrzuceni za złe zachowanie, z serii niefortunnych zdarzeń wychowankowie Hrabiego Olafa, z Niani Macphee, która pracowała z trudnymi dziećmi, te najgorsze, również wielu nieokrzesanych z Republiki Dzieci łobuzów oraz z Czterech Dzieci i Cosia, czy co do słynnych to z Mostu do Therabitii z Magicznego Drzewa oraz uczniowie z Hogwartu. Nie pracowali nigdy dla sali, ale musieli oddać jej pomysły, gdy zostali porwani ze świata rzeczywistego do świata sztucznej inteligencji surrealistycznego, bo takim miejscem była sala jednocząca zawsze dwa te światy po to, aby powiększać swoje wpływy we wszechświecie i mieć więcej energii z tych dwóch światów, a przez to osłabiać moc wrogich im czakr. Mieli też dużo takich, co krzywdzili zwierzęta lub niewinne dzieci typu Cruelli czy porywaczy bez nakazu. Oni mieli najciężej w sali, bo sala, mimo tego jaka była, jakąś sprawiedliwość jednak utrzymywała. Choć w bardzo brutalny sposób, czyli miała pewne zasady, choć bardziej zaniżone niż w klasztorze. Pewne musiała, bo jej wszechczakra narzucała. Byli jeszcze tacy spod nich wyjęci typu Cruelli i nieuprawnionych krzywdzicieli, ale oni trafiali tam za karę, za kratę niczym przestępcy, bo nie na wakacje i oni zwali się uchodźcami dwóch światów, a organizacją, którą tworzyli. Zwała się ona rambo, bo sala jednak była pod ostrym nadzorem czakry głównej, której nie cierpiała i jej nie mogła karać jak tych z rambo, co byli przeciwko. Zarówno jej jak i shaolin, czyli dwóm światom. Mogła jedynie mścić się w dozwolony sposób na tych, których dozwalała im czakra. Rzadziej byli to jej ludzie, a głównie członkowie rambo. Więc tacy to w sali również swoje mordercze plany organizowali. Byli to przestępcy najciemniejszej gwiazdy oraz z czarnego młyna źli bohaterowie, którzy też stali za zaginięciami dzieci, z jednej strony karani, z drugiej wykorzystywani jako szpiedzy i konfidenci. Dlatego, bo bardzo lubili męczyć najsłabszych i najmłodszych. Ich czarne wdowy jednak, na szczęście, od ucieczki Nataszy, wielokrotnie zwróciły się przeciwko nim razem z dawnymi podopiecznymi chłopakami i sami stali się swojego systemu ofiarami. Oczywiście, w sali najcięższym przestępstwem było zabicie uprowadzonych uczniów przed wyszkoleniem. Lecz i tak bywało, chociaż Dreykov bardzo tego pilnował. Więc nawet ci najbardziej nerwowi nauczyciele sali mieli zakaz uśmiercania do końca szkolenia, nawet najbardziej opornych podopiecznych. Był też gość z filmowej maski, który z jej powodu stawał się potworem i mr Hayd, który niepodzielnie rządził Doktorem Jacklem. Na ich usługach byli też złowrodzy kosmici, w tym kpaxjanie oraz krwiożercze ufoludy, poza wiadomo sithami z oddziału imperatora i zombi, co do zasięgu bandy boruty. Przybyszy z innego świata, w tym wypadku piekielnego, to też był ich arsenał. Z X-menów najgorszego mieli Apocalypto, który miał zdolność do zakończenia świata. Tak samo, zresztą, jak Thanos, z tym, że był jednak groźniejszy niż Tytan z Avengers, chociaż obaj współpracowali gorliwie. W Lidze sprawiedliwości za to Steppenwolfa jako ostrego przeciwnika. I poza tym to wielu innych wspierało salę żyjących w fatalnych dawniej czasach. Były też potwory z Wiedźmina i Króla Popiela. Natomiast, kiedy się już rozkręcał ten bal czerwonych sal i wszyscy zaczynali tańczyć jak im zagrali, wtedy uznawali, że trochę poluzują ludziom swoje zwariowane pomysły, żeby jednak mieli zmysły. Ich najgroźniejszą bronią, jaką dysponowali, był wehikuł czasu, który przyniosły im Morlocki od momentu, gdy pierwszy facet w historii wynalazł go w filmie SF. Teraz, gdy mieli Lobiliusa, rozkręcili się już kompletnie, ponieważ wiedzieli, że do przejęcia pełnej kontroli nad ziemią i postawiania mata na szachownicy lub wyciągnięcia asa z kart hazardowych, pozostaje im tylko jedna, acz najbardziej wojująca z nią organizacja. Nie łudzili się, że będzie lekko. Jednak świętowali swoje podboje mając nadzieję, że dzięki wyspie utopią przynajmniej połowę populacji, wyjętą spod niebieskiej czakry wolnych i czułych ludzi w bagnie rozpusty i paskudnych karmach które razem z czakrami skradli, aby pokazać tak swoją dominację i w ten sposób też udowodnią, że najlepiej było trzymać z nimi, gdy się nie chciało czakry. Tymczasem Lobilius potajemnie zaczął łączyć się właśnie z czakrą. Ale zaburzono mu łączność z nią i zaczęto próbować wyciągać z niego siłą zeznania o klasztorze shaolin wszelkimi sposobami. Jednak, nie udało się, bo mnich zjednoczony z chi milczał jak trusia, tak samo jak jego uczeń, co bardzo wnerwiło salę i w akcie desperacji wysłano ich do pandemiolandii na spacer, a było to najgorsze miejsce w sali.

Autor: Jan Wojtusiak

Możliwość komentowania jest wyłączona.