Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

24 listopada, 2020

„Co za dużo to niezdrowo” – część 2.


– Chciałem Cię zaprosić do nowo otwartej restauracji „Gomez”. Serwują w niej znakomite dania kuchni hiszpańskiej. – zaproponował Tomasz
– Po wizycie u Pana Saduckiego, muszę zrobić zakupy. Możesz jechać ze mną. Pomożesz mi podczas wizyty u pacjenta. Poza tym muszę kupić zestaw narzędzi. Przyda mi się fachowe doradztwo. – powiedziała lekarka, kończąc posiłek

– Możemy pojechać do sklepu o 16.00. – powiedział Tomasz, odchodząc od stolika
Małgorzata widziała, jak szedł do gabinetu zabiegowego, aby zrobić zastrzyk pacjentowi, który czekał przed wejściem.
Zbliżała się godzina wyjścia. Lekarka weszła do samochodu w towarzystwie Tomasza, po czym oboje ruszyli. Nadeszła godzina 14:25, kiedy oboje dojechali na teren posesji należącej do Andrzeja Saduckiego. Dojeżdżając pod sam dom, zauważyli dym wydostający się z garażu.
– Coś się stało! Szybko, pomóż mi. Musimy dostać się do środka. – powiedziała Małgorzata
W tym czasie Tomasz użył całej swojej siły, aby podnieść drzwi garażowe. W środku panował gęsty dym. Oboje nałożyli chusteczki na twarz i weszli do środka. Małgorzata otworzyła drzwi samochodu, a Tomasz chwycił mężczyznę i wykonując chwyt Rauteka, wyprowadził go na zewnątrz. Pan Saducki był nieprzytomny.
– Nie oddycha. – powiedziała Małgorzata, nakładając mu maseczkę na usta i wdmuchując powietrze
Tomasz w tym czasie wykonywał ucisk klatki piersiowej. Całej tej sytuacji przyglądały się dwie kobiety, wracające z zakupów, które zobaczyły leżącego mężczyznę w granatowym garniturze. Widząc tę scenę, czym prędzej podbiegły do Małgorzaty.
– Co się stało? Co z Andrzejem? – pytała jedna z nich
– Kim Pani jest? – zapytał Tomasz
– Nazywam się Aldona Kaleta, jestem partnerką Andrzeja, a to moja córka, Teresa. – powiedziała kobieta, spoglądając w swoją lewą stronę
– Będziemy musieli wezwać policję. Bardzo mi przykro, ale Pan Andrzej Saducki nie żyje. Prawdopodobnie przyczyną śmierci było uduszenie spalinami samochodowymi. – powiedziała Małgorzata
– Jak to się mogło stać? – zapytała Teresa
– Sami chcielibyśmy poznać odpowiedź na to pytanie. – powiedział Tomasz
– Skąd Państwo się tutaj wzięli? – zapytała Aldona
– Jestem lekarzem i umówiłam się z Panem Andrzejem na zdjęcie szwów. Kiedy przyjechałam, zobaczyłam dym. Przyjechałam punktualnie. Pan Saducki powinien był siedzieć w domu i czekać na moją wizytę. Nie wiem, co robił w samochodzie. – powiedziała lekarka
– Dzisiaj miał się odbyć bankiet z okazji objęcia przez Andrzeja stanowiska zastępcy dyrektora. – powiedziała Aldona
– Pan Andrzej mówił nam o tym. Problem w tym, że bankiet miał się zacząć o 18.00, a nie ma nawet 15.00. Co Pani partner robił w tym czasie w samochodzie?- zapytał Tomasz
– Obecny zastępca dyrektora przechodzi na emeryturę. Z tej okazji kupiliśmy mu zegarek z wygrawerowanymi słowami podziękowania. Dzisiaj okazało się, że zapomnieliśmy go odebrać od jubilera. Andrzej chciał podjechać do zakładu. Myślał, że zdąży przed Pani przyjazdem. – powiedziała Aldona
– Jak to się stało, że Pan Andrzej udusił się spalinami? – zapytała Małgorzata
– Andrzej jadł niedawno obiad. Po posiłku sprawdził poziom cukru, po czym wstrzyknął sobie insulinę. Miał przy sobie zapas cukierków w razie hipoglikemii. Widocznie podał sobie za dużą dawkę leku i kiedy wsiadł do samochodu, cukier spadł mu do takiego poziomu, że stracił przytomność. Nie zdążył wyłączyć silnika ani nacisnąć przycisku, żeby otworzyć drzwi garażowe. – powiedziała Aldona
– Dlaczego Pan Andrzej nie poprosił którejś z Pań, aby pojechała do jubilera i odebrała zegarek? – zapytał Tomasz
– Musiałyśmy pojechać do galerii, aby kupić sobie nowe suknie wieczorowe. Odkąd obie przeszłyśmy na dietę, cała nasza garderoba nadaje się tylko do wymiany. Byłyśmy kompletnie nieprzygotowane do wyjścia na przyjęcie. – powiedziała Teresa, kładąc na ziemi torby z zakupami
W tym momencie podjechały dwa radiowozy. Policjanci wyszli z samochodu wraz z patologiem, który podszedł, aby obejrzeć zwłoki. Chwilę po nim zjawiła się Alicja.
– Dzień dobry, komisarz Alicja Ciechanek, wydział zabójstw. Kto znalazł zwłoki? – zapytała Alicja
– My pierwsi zauważyliśmy dym dochodzący z garażu. Udało mi się otworzyć drzwi i wyciągnąć Pana Andrzeja na zewnątrz. – powiedział Tomasz
– Nie widzę żadnych otarć, śladów walki ani zasinienia na skórze, które symbolizowałoby otrucie. Na skórze widzę tylko liczne ślady po wkłuciach. Zgon nastąpił przypuszczalnie między godziną 13 a 15. Nie widzę śladów stężenia pośmiertnego. Więcej szczegółów dowiem się po wykonaniu autopsji. – powiedział patolog
– Andrzej miał zaawansowaną cukrzycę i często zażywał insulinę, stąd te ślady po igłach. Czy ta autopsja jest konieczna? Przecież sam Pan doktor mówił, że nie znalazł żadnych śladów walki. Dlaczego w ogóle tę sprawę prowadzi wydział zabójstw? – zapytała Aldona
– Musimy ustalić dokładne okoliczności śmierci Pani partnera. Jesteśmy wzywani zawsze, kiedy śmierć nastąpiła w innym miejscu niż szpital. – powiedziała Alicja, wchodząc do garażu
Małgorzata poszła tuż za nią. Teresa próbowała coś powiedzieć, ale matka jej przerwała.
– Czy mogę Pani jeszcze w czymś pomóc? Z tego, co zauważyłam, policja już zajęła się sprawą. Pani jest tylko lekarzem. – powiedziała Aldona, patrząc podejrzliwie na Małgorzatę.
– Jestem także konsultantem medycznym dla policji i często pomagam Pani komisarz w dochodzeniach. – powiedziała lekarka
Kiedy Alicja otworzyła drzwi samochodu, obie z Małgorzatą zajrzały do środka.
– Nie widzę żadnych śladów. Zastanawia mnie jedna rzecz. Mówiła Pani, że Pan Andrzej chciał pojechać do jubilera, aby odebrać zegarek. – powiedziała lekarka
– To prawda, więc w czym problem? – zapytała Aldona
– Dźwignia zmiany biegów jest w pozycji neutralnej, a hamulec awaryjny był zaciągnięty. Kiedy weszliśmy do garażu, silnik był włączony. Gdyby chciał wyjechać, najpierw wcisnąłby sprzęgło, dopiero potem włączył silnik, wrzucił bieg i zwolnił hamulec ręczny. – powiedziała Małgorzata
– Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Nie wiem, dlaczego nie zdążył wrzucić biegu. – powiedziała Aldona
– Powiem Pani, dlaczego tak się stało. Pan Andrzej nie mógł wrzucić biegu, bo nie byłby w stanie wcisnąć sprzęgła do końca. Jego fotel był za bardzo odsunięty od kierownicy. To oznacza, że Pani partner nie miał zamiaru jechać samochodem. – powiedziała Małgorzata
– To w takim razie po co siadał za kierownicą? – zapytała Teresa
– Myślę, że Pan Andrzej nie usiadł za kierownicą. Ktoś umieścił go nieprzytomnego w samochodzie, po czym włączył silnik i zamknął drzwi garażowe. – odparła lekarka
– Sugeruje Pani, że Andrzej został zamordowany? – zapytała Aldona
Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.