Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Gospodarka/Polityka

28 lipca, 2018

Dworzec wstydu

Przyjeżdżają, odjeżdżają. Kilkadziesiąt kierunków docelowych, ilość miejscowości obsługiwanych po drodze idzie w kilka setek. Dziś mają różnych właścicieli, za „komuny” wszystkie jeździły z logiem ”PKS”. Tenże PKS (dla niewtajemniczonych: Państwowa Komunikacja Samochodowa) był też właścicielem katowickiego dworca autobusowego przy ulicy Piotra Skargi.

W wolnej Polsce, na początku lat 90tych ubiegłego stulecia, ówczesna władza postanowiła rozprawić się z autobusowym (i nie tylko) przewoźnikiem w myśl dogmatu, że w państwie państwowe może być tylko państwo; wszystko inne trzeba sprywatyzować. I tak z przedsiębiorstwa pozostał tylko nic nie znaczący skrót „PKS”. Całkiem sprawnie działająca sieć komunikacji autobusowej potargała się i dziś do wielu miejsc w Polsce można dotrzeć tylko… pieszo. Podobny los spotkał należące do przedsiębiorstwa dworce autobusowe, w tym ten w Katowicach. O ile obiekt ten w dzisiejszym rozumieniu tego słowa zasługuje na miano „dworzec autobusowy”.

Parterowa wiata, kilka hektarów betonu, kilka stanowisk przystankowych, na których autobusy ledwie się mieszczą, a pasażerowie tłamszą się na wysepkach o szerokości nieco powyżej jednego metra. Na placu manewrowym autobusy mieszają się z przechodzącymi, bądź wysiadającymi pasażerami, a wyjeżdżając z dworca kierowcy muszą sporo się natrudzić, żeby nie zahaczyć parkujących po drugiej stronie ulicy samochodów. Horror. Wstyd. Aż się nie chce wierzyć, że jak dotąd nikt w tym kotle nie zginął. Wielkie „chapeau bas” dla kierowców. Zupełnie przeciwnie, niż dla władz miasta tej i poprzednich kadencji.

Całkiem niedawno — za grube kilkadziesiąt milionów — wybudowano pod dworcem kolejowym odjeżdżalnię dla kilkunastu linii autobusowych komunikacji miejskiej. Za ¼ tej kwoty w Tarnowskich Górach wybudowano „Przystanek Europa” — dworzec autobusowy na miarę XXI wieku, na którym odprawiane są autobusy zarówno miejskie, podmiejskie, międzymiejskie, jak i dalekobieżne — należące do różnych przewoźników.

W Katowicach o potrzebie budowy, przebudowy, modernizacji (?) dworca autobusowego komunikacji dalekobieżnej mówi się od lat. Ktoś rysuje wizualizacje, ktoś coś pisze w prasie i nic z tego nie wynika. Trudno zresztą temu się dziwić, skoro włodarzom miasta sen z oczu spędzają sprawy tak istotne, jak treść transparentów niesionych przez manifestantów jednej ze skrajnych organizacji politycznych. Nawet wyrok sądu nie jest w stanie przekonać prezydenta miasta, że wolność słowa polega na tym, że każdy mówi to co uważa za słuszne i wcale nie musi się to pokrywać z tym, co za słuszne uważa władza — ta w mieście i ta wyżej. A o tym czego nie wolno, stanowi przepis, a nie wola urzędników. Ci zaś powinni zajmować się sprawami ważnymi dla obywateli, a nie bzdetami. I tyle.

-TAJPAN

 

źródło fot.: Wikipedia

Możliwość komentowania jest wyłączona.