06 listopada, 2020
W ostatnim czasie temat aborcji w Polsce znów stał się jednym z tematów wiodących. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dotyczące zniesienia legalnego przeprowadzenia aborcji w przypadku podejrzenia niepełnosprawności płodu doprowadziło do największych od kilku dekad demonstracji. Pomimo wielu zdań na ten temat warto przyjrzeć się temu zjawisku bliżej.
Na podstawie ustawy z 1993 roku aborcja w Polsce jest dopuszczalna w konkretnych przypadkach:
– ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej (bez ograniczeń ze względu na wiek płodu)
– badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej) – ten przepis po publikacji zmieni wyrok TK z dnia 22.10.2020.
– zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (do 12 tygodni od początku ciąży)
W dwóch pierwszych przypadkach pozwolenie na aborcję wydaje lekarz, ale inny niż przeprowadzający zabieg. W trzecim przypadku potrzebna jest zgoda prokuratora. W przypadku kobiety małoletniej lub ubezwłasnowolnionej konieczna jest zgoda jej rodziców bądź opiekunów prawnych, a w przypadku, gdy nie są w stanie jej wyrazić bądź ciężarna ma mniej niż 13 lat także sądu rodzinnego.
W wielu krajach aborcja jest dozwolona. Podobnie, jak w Polsce, w niektórych trzeba spełnić określone warunki, a w innych przerwanie ciąży jest całkowicie dopuszczalne. Do krajów o zaostrzonych warunkach dopuszczalności przerywania ciąży lub jej całkowitym zakazie w Europie należą Malta, San Marino, Watykan, Monako, Andora, Liechtenstein i Polska. Poza Europą jest to większość państw latynoamerykańskich, położonych w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Azji Południowo-Wschodniej. Większość krajów pozwala na dokonanie aborcji w pierwszym trymestrze ciąży. Pierwszym państwem, które uregulowało prawnie pozwolenie na aborcję, była Rosja Radziecka. W 1973 r. zalegalizowano aborcję w Stanach Zjednoczonych, ponieważ uważono, że restrykcyjne prawo wcale nie zmniejsza liczby aborcji, za to walnie przyczynia się do kłopotów zdrowotnych kobiet.
Rocznie na świecie dokonuje się kilkadziesiąt milionów aborcji. Liczba ta wciąż rośnie. Obywatele państw, w których przerwanie ciąży jest zakazane, robią to w innych krajach albo nielegalnie. Również w Polsce mamy do czynienia z tzw. podziemiem aborcyjnym. W naszym kraju rocznie wykonuje się około 100 tysięcy zabiegów, z czego tylko kilkaset można zaliczyć do legalnych.
Przyczyny dokonywania aborcji są różne. Zagrożenie życia lub zdrowia kobiety, gwałt, uszkodzenie płodu, kwestie społeczne oraz ekonomiczne, a także aborcja na życzenie. Najwięcej zabiegów dokonywanych jest z powodu uszkodzenia płody, przyczyn finansowych oraz problemów w rodzinach. Sposobów przeprowadzenia zabiegów też jest kilka, jednak WHO dzieli je przede wszystkim na farmakologiczne i chirurgiczne. Obecnie wiadomo tak,że, że dobrze przeprowadzona aborcja nie ma wpływu na późniejsze zachorowania. Konsekwencje niebezpiecznej aborcji mogą być tragiczne. Krwotok, uszkodzenie macicy to powikłania, które wymagają ingerencji lekarzy i mogą doprowadzić nawet do śmierci.
Te wszystkie czynniki sprawiły, że w Polsce próby wpisania z jednej strony ochrony życia ludzkiego od poczęcia, a z drugiej całkowitej legalizacji aborcji, były podejmowane już nie raz. Kompromis aborcyjny wypracowany w latach 90. XX wieku pozostawał jednak niezmienny. 22 października tego roku Trybunał Konstytucyjny stwierdził niezgodność przesłanki embriopatologicznej przerwania ciąży z Konstytucją RP. Trybunał uznał, że legalizacja zabiegu przerwania ciąży, w przypadku gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, nie znajduje konstytucyjnego uzasadnienia. Tylko dwóch sędziów było innego zdania.
I to właśnie ta decyzja wywołała falę protestów. Manifestujący zaczęli stosować m.in. blokady ulic. Hasła zapisywane na transparentach są przede wszystkim wulgarne i wymierzone w PiS oraz Kościół Katolicki. Protesty do tej pory odbywają się w wielu miastach Polski. Jednego dnia było ich ponad 200. W wielu przypadkach musiała interweniować policja. Dochodziło do zakłócania mszy świętej, niszczenia pomników i starć pomiędzy protestującymi a narodowcami i kibicami. Uczestnikami protestów są przede wszystkim ludzie młodzi. Na prezentowanie swoich postulatów okazję znalazło także środowisko LGBT.
Protesty poparli przedstawiciele opozycji, niektóre uczelnie wyższe i wielu polskich artystów. Po drugiej stronie stanęli rządzący, narodowcy, Kościół Katolicki oraz ruchy, które opowiadają się za całkowitym zakazem aborcji. Protestujący nie chcą składać broni i choć manifestacje są już niewielkie, to właśnie zapowiedzieli, że będą wychodzić w poniedziałki na ulice.
Skutkiem protestów jest złożony przez Prezydenta RP projekt ustawy, który reguluje możliwość dokonania aborcji, jeśli „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne, upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu; pozostałe to sytuacja, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.”
Parlament zapowiedział, że zajmie się ustawą jak najszybciej. Jednak protestujący mają wiele innych postulatów i nie dotyczą one jedynie całkowitej legalizacji aborcji, ale także m.in. obalenia rządów PiS. Dlatego nie wiadomo, czy przyjęta regulacja ostudzi emocje. Przeprowadzane w ostatnich latach badania pokazują, że ponad połowa opinii publicznej jest za zachowaniem nadal obowiązującego kompromisu aborcyjnego.
Weronika Herzog