Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

23 sierpnia, 2021

„Dziewięć zgonów za pięć milionów” – część 1.

Ten dzień zapowiadał się całkiem ciekawie. Nikt nie przypuszczał, że mogłoby się stać coś złego. Przy ulicy Wita Stwosza znajdował się duży sklep jubilerski pod nazwą „U Wagnera”. Tego dnia pracownicy liczyli utarg z całego roku. Wszystkie pieniądze miały zostać wpłacone do banku. Ten sklep był najpopularniejszy w całej Warszawie i żaden inny złotnik nie miał tylu klientów. Zbliżało się południe. Przed sklepem kobieta zaparkowała dużą furgonetkę, która przypominała sklep piekarniczy. Z tyłu wyszło pięć kobiet. Wszystkie były ubrane w fartuchy gastronomiczne, a na głowie miały maski gazowe. Po chwili wszystkie panie weszły do sklepu.
– Dzień dobry, w czym mogę Paniom pomóc? – zapytał kasjer
– Proszę wyjąć całą biżuterię oraz pieniądze z sejfu i zapakować do tego worka. – powiedziała jedna z kobiet
– Słucham? Czy to jest jakiś żart? – zapytał sprzedawca
– Nie, to jest napad. – powiedziała druga z kobiet, po czym wszystkie wyjęły pistolety
– Odsunąć się od kasy. Wszyscy na ziemię. – krzyknęła trzecia kobieta
Słysząc te słowa, ochroniarz położył się na podłodze. Dyrektor wyszedł zza lady i wziął klucze, aby otworzyć sejf. Druga z kobiet w tym czasie otworzyła kasę w sklepie. Nagle jedna z kobiet uderzyła dyrektora w tył głowy i razem ze swoją koleżanką zaczęła pakować pieniądze i biżuterię do worka.
– Zobacz, ile tu złota, diamentów, pieniędzy. Będziemy bogatsze o pięć milionów złotych. – powiedziała jedna z nich
Kiedy cały łup znajdował się w worku, kobiety ruszyły w stronę wyjścia. Nagle dyrektor podniósł się i nacisnął guzik. Kobiety przeraziły się, bowiem włączył się alarm. W pewnej chwili zobaczyły, że strażnik próbuje się podnieść. Gdy to zobaczyły, jedna z nich oddała strzał w kierunku ochraniarza. W tym samym czasie stróż strzelił w plecy jednej z kobiet, która padła na ziemię. Pozostałe kobiety wsiadły natychmiast do swojej furgonetki i odjechały. Niedługo potem dyrektor usłyszał dźwięk syreny policyjnej. Gdy wyjrzał przez okno, zobaczył grupę policjantów z Alicją na czele. Chwilę potem podjechała karetka pogotowia, po czym dwóch ratowników weszło do środka i zobaczyli zastrzeloną kobietę.
– Dzień dobry, chciałabym porozmawiać z dyrektorem. – powiedziała policjantka
– Ja jestem dyrektorem. – powiedział jeden z nich
– Ważny jest każdy szczegół. Ile wynoszą straty? – zapytała Alicja
– Złodziejki ukradły gotówkę oraz biżuterię o wartości przekraczającej pięć milionów złotych. Były ubrane w fartuchy kulinarne, a na twarzach miały maski przeciwgazowe. Gdy tylko weszły, zaraz wyciągnęły broń, sterroryzowały mnie i mojego pracownika. Kazały mi otworzyć sejf. Pamiętam tylko, że mój ochroniarz, Patryk Terecki zastrzelił jedną z tych złodziejek i sam też zginął. – powiedział dyrektor
– Poprowadzimy w tej sprawie drobiazgowe śledztwo. Sprawczynie zostaną ukarane. – powiedziała Alicja
Kiedy policjantka odwróciła głowę, zobaczyła jak ratownicy wsiadają do karetki. Kiedy kierowca przekręcił kluczyk w stacyjce, nagle samochód uległ eksplozji. Przechodnie zobaczyli unoszącą się chmurę czarnego dymu i ogromne płomienie.
– Wezwij straż pożarną. – powiedziała Alicja do jednego ze swoich podwładnych
Kiedy policjanci usłyszeli syreny strażackie, komisarz Ciechanek postanowiła zadzwonić do Małgorzaty. Lekarka kończyła kolejny dzień swojej pracy. Na stole operacyjnym leżał pacjent cierpiący na wrzody dwunastnicy, któremu trzeba było wykonać wagotomię i przeciąć włókna nerwu błędnego. Doktor Kowalska zbierała się już do wyjścia, gdy zadzwonił telefon.
– Cześć Małgosiu, tu Alicja, czy mogłabyś przyjechać do sklepu jubilerskiego przy ulicy Stwosza? – zapytała policjantka
– Zaraz tam będę. Co się stało? – zapytała lekarka
– Dokonano napadu, cztery osoby nie żyją. Skradziono ponad pięć milionów złotych. – powiedziała Alicja
– Jak przyjadę, to opowiesz mi wszystko ze szczegółami. – powiedziała lekarka
Gdy wsiadała do samochodu, w ostatniej chwili dołączył do niej Tomasz. W momencie, gdy dojeżdżali na teren sklepu, zobaczyli strażaków, którzy kończyli gaszenie płonącej karetki.
– Co tu się stało? – zapytała Małgorzata
– Świadkowie twierdzą, że sklep został okradziony przez grupę pięciu kobiet. Wszystkie miały na sobie fartuchy kulinarne i maski gazowe. Przyjechały samochodem, który wyglądał jak stoisko z pieczywem. – powiedziała policjantka
– Mówiłaś coś o czterech ofiarach śmiertelnych. – zauważyła lekarka
– Jedna z uczestniczek napadu została śmiertelnie postrzelona przez ochraniarza. Sam ochroniarz zmarł na miejscu wskutek postrzału w szyję. Kiedy ratownicy zanieśli ciało tej kobiety do karetki pogotowia, wtedy cały samochód wyleciał w powietrze. W karetce był także lekarz i kierowca. Wszyscy zostali rozerwani na strzępy. – powiedziała Alicja
– Jaka była przyczyna eksplozji? – zapytała lekarka
– Na początku myśleliśmy, że przyczyną był wyciek paliwa. Teraz myślimy, że wybuch był spowodowany bombą. – stwierdziła Alicja
– Z jakiego powodu ktoś miałby zabijać lekarza, ratowników i kierowcę karetki? – zapytał Tomasz
– Nie wiemy. Najpierw musimy zbadać, jakich materiałów użyto do produkcji tej bomby. – odparła Alicja
– Czy ktoś zauważył numery rejestracyjne tego samochodu z pieczywem? – zapytała lekarka
– Niestety pojazd miał zakryte tablice. Odnalezienie tego pojazdu jest prawie niemożliwe. – odparła policjantka
– Nawet nie warto go szukać. Jestem pewna, że te napastniczki zmieniły środek transportu. Samochód użyty do napadu został spalony albo wrzucony do rzeki. Ten trop nie prowadzi donikąd. – stwierdziła lekarka
– Musimy mieć opis skradzionej biżuterii. Nie wiadomo, co te napastniczki będą chciały zrobić z biżuterią. Mogą ją sprzedać paserowi albo przemycić poza granice kraju. – powiedziała Alicja
– Stawiałabym na tę pierwszą opcję. Co z tą zamordowaną złodziejką? – zapytała Małgorzata
– Co masz na myśli? – zapytała Alicja
– Widziałaś ją, zanim sanitariusze zabrali ją do karetki? Potrafiłabyś ją opisać? Jeśli tak, to trzeba zrobić jej portret pamięciowy i sprawdzić w policyjnej kartotece, czy była notowana. – powiedziała Małgorzata
– Będzie z tym problem. Kiedy zdjęłam jej maskę i oglądałam zwłoki, zauważyłam blizny pooperacyjne na jej nosie. Myślę, że przeszła operację plastyczną twarzy. Żaden portret pamięciowy nam nie pomoże. – stwierdziła Alicja
– Nawet gdyby udało nam się stworzyć portret pamięciowy, w którym uwzględnilibyśmy jej nową twarz i porównalibyśmy ten obraz z dokumentacją medyczną prowadzoną przez chirurgów plastycznych, to nic nam to nie pomoże. Operacja mogła być przeprowadzona poza granicami kraju. Musimy jednak sprawdzić ten trop. Jeśli to nam nic nie da, to mam pewien pomysł. Wydaje mi się, że jej zęby na pewno nie zostały zniszczone pod wpływem ognia. Trzeba je porównać z kartoteką stomatologiczną. Jestem pewna, że gdzieś będą pasować. Być może uda nam się zdobyć jej nazwisko, o ile go nie zmieniła. – zasugerowała lekarka

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.