Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

14 grudnia, 2020

„Horror w biurowcu” – część 1.


Tomasz i Małgorzata zaczynali kolejny dzień pracy. Nie zdążyli nawet spokojnie zjeść śniadania, kiedy zobaczyli jak do szpitala wjeżdżali dwaj sanitariusze, którzy wieźli ciężko ranną kobietę.
– Co się stało? – zapytała lekarka

– Julia Kalecka, 30 lat, uraz głowy doznany wskutek ataku padaczki wieloogniskowej z napadami wtórnie uogólniającymi się. – powiedział pielęgniarz
– Proszę wykonać tomografię głowy i przygotować salę operacyjną. Musimy przeprowadzić kalozotomię. Trzeba przeciąć jej spoidło wielkie. To jest dla niej jedyna szansa na normalne funkcjonowanie. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do afazji, mutyzmu, kinezy albo porażenia połowicznego. – powiedziała lekarka
Wszyscy zebrali się na sali operacyjnej i czekali na Małgorzatę, która kończyła myć ręce.
– Ciśnienie 120/85, puls 90, poziom heparyny w normie, stan pacjenta jest stabilny. – powiedział anestezjolog
– Nożyczki – powiedziała Małgorzata, po czym zaczęła obcinać pacjentce włosy
– Skalpel. – powiedział chirurg
– Hak chirurgiczny, proszę go złapać i rozszerzyć pacjentce czaszkę. – powiedział drugi chirurg
– Pęseta. – powiedziała Małgorzata
– Mamy krwotok, szybko koagulacja. – powiedział drugi chirurg
– Potrzebny mi lancet, proszę mi pomóc w przecięciu spoidła. – powiedział trzeci lekarz
– Imadło, igła i szwy. – powiedziała lekarka, po czym zaczęła zaszywać głowę pacjentki
Cały zabieg trwał około pięciu godzin. Wszyscy lekarze wyszli zupełnie wyczerpani z sali. Tomasz wraz z Małgorzatą zeszli do stołówki, aby zjeść obiad. Minęło kilkanaście minut, kiedy oboje siedzieli przy stoliku i jedli zamówione dania.
– Jakie masz dziś plany na popołudnie? – zapytał Tomasz
– Po pracy jadę na spotkanie z moim dawnym kolegą, Jerzym Świętakiem. Dzwonił do mnie wczoraj wieczorem i poprosił o spotkanie. Twierdzi, że potrzebuje mojej pomocy i że chodzi o coś bardzo ważnego. Nie powiedział mi dokładnie, w czym rzecz. Powiedział, że szczegóły poda dzisiaj. Jesteśmy umówieni na 16.00. – powiedziała lekarka
– Chciałbym pojechać z Tobą. Czym zajmuje się Pan Świętak? – zapytał Tomasz
– Jest właścicielem firmy PCM, produkującej rozruszniki serca. Siedziba jego przedsiębiorstwa znajduje się na ósmym piętrze w biurowcu przy ulicy Staffa. Pojedziemy tam prosto po pracy. Jestem ciekawa, co to za ważna sprawa, o której chciał ze mną porozmawiać. – powiedziała Małgorzata, kończąc obiad
Zbliżała się pora, kiedy oboje kończyli pracę i zbierali się do wyjścia. Czym prędzej wsiedli do samochodu, po czym udali się na ulicę Staffa. Była godzina 15.45, kiedy Małgorzata i Tomasz zobaczyli wspomniany biurowiec. Kiedy otworzyli drzwi, zobaczyli portiernię.
– W czym mogę Państwu pomóc? – zapytał starszy mężczyzna
– Jesteśmy umówieni z Panem Jerzym Świętakiem. – powiedziała Małgorzata
– Proszę jechać na ósme piętro, pokój 201. Odblokuję Państwu windę. – powiedział portier, naciskając przycisk na panelu
Tomasz odwrócił się i zobaczył, jak otwierają się drzwi windy. Oboje weszli do środka i nacisnęli przycisk z cyfrą 8. Po kilkunastu sekundach byli już na ostatnim piętrze. Kiedy wyszli, zobaczyli sekretarkę, która właśnie nakładała sobie lakier na paznokcie. Na jej biurku leżały różne kosmetyki. Zmierzali długim korytarzem, aż znaleźli pokój z napisem 201. Nie zdążyli zapukać, kiedy wyszedł Pan Świętak.
– Witaj Małgosiu. Dawno się nie widzieliśmy. Myślałem, że będziesz sama. – powiedział właściciel
– Pozwól, że Ci przedstawię mojego przyjaciela, Tomasza Nowaka. Pracujemy razem. Mówiłeś, że masz jakieś problemy. W czym możemy Ci pomóc? – zapytała lekarka
– Wolałbym porozmawiać o tym z Tobą na osobności. Proszę się nie gniewać, ale im mniej osób o tym wie, tym lepiej. Proszę chwilę zaczekać. Moja sekretarka chętnie zrobi Panu kawę. Pani Agnieszko, proszę zrobić kawę naszemu gościowi. – powiedział właściciel do swojej sekretarki, po czym wszedł do biura wraz z Małgorzatą
– Proszę, czuj się jak u siebie w domu. Czego się napijesz? – zapytał Jerzy
– Wystarczy szklanka wody. – powiedziała lekarka
– Jak Ci się podoba moja firma? – zapytał mężczyzna
– Widzę, że Twoja sekretarka bardzo lubi dbać o swój wygląd. – powiedziała Małgorzata, pokazując jak kobieta nakłada kolejną warstwę tuszu do rzęs
– Czasami zapomina, że jest w pracy. – powiedział Jerzy, odwracając wzrok
– Nie zdążyłam Ci pogratulować. Twoje przedsiębiorstwo przynosi gigantyczne zyski. – powiedziała kobieta
– Tak było do niedawna, ale od pewnego czasu coś zaczęło się psuć. – powiedział Jerzy
– Mówiłeś, że chodzi o coś ważnego. W jakim celu chciałeś się ze mną widzieć? – zapytała lekarka
– Mówiłem Ci, że moja firma zajmuje się produkcją i dystrybucją rozruszników serca. Dotychczas wszystkie stymulatory były podatne na impuls magnetyczny. Wystarczyło niewielkie pole magnetyczne, aby rozrusznik przestał działać. Osoby posiadające rozrusznik, nie mogły mieć robionego rezonansu magnetycznego, który, jak sama wiesz, jest najdokładniejszą metodą badań w diagnostyce obrazowej. Osoby odbywające rehabilitację nie mogły sobie pozwolić na magnetoterapię. – powiedział Jerzy
– Wiem o tym, ale do czego zmierzasz? – zapytała lekarka
– Niedawno udało mi się opracować rozrusznik, który jest całkowicie odporny na impuls magnetyczny. To jest prawdziwy przełom w tej dziedzinie. Kardiolodzy i kardiochirurdzy tylko marzą o czymś takim. Niejedna firma oddałaby wszystko w zamian za wyniki moich badań. – powiedział Jerzy
– W czym tkwi problem? – zapytała lekarka
– Od pewnego czasu ktoś wykrada moje wyniki badań i sprzedaje je konkurencyjnej firmie w Niemczech. Mam do czynienia ze szpiegostwem przemysłowym. Nie mam żadnego punktu zaczepienia. Nie wiem, kto może być za to odpowiedzialny. Niedawno ktoś włamał się do mojego biura i skopiował zawartość mojego komputera. Nie mam pojęcia, jak to się mogło stać. Kamery niczego nie zarejestrowały. Moje pliki były zabezpieczone hasłem, które tylko ja znałem. Żeby otworzyć drzwi do mojego biura, trzeba mieć kartę i znać szyfr. – powiedział Jerzy
– Czy ktoś mógł ukraść Twoją kartę i podejrzeć szyfr? – zapytała lekarka
– Nie zauważyłem zniknięcia mojej karty. Kiedy otwieram drzwi, nie ma nikogo w korytarzu, więc nikt nie mógł podejrzeć szyfru. – powiedział Jerzy
– Dlaczego nie powiadomiłeś policji? – zapytała lekarka
– Policja była już u mnie. Opowiedziałem im o wykradaniu tajemnic firmy i sprzedaży konkurencji. Powiedzieli, że będą mieli moją firmę na oku. Będą ją obserwować i być może w ten sposób odkryją tożsamość szpiega. Poprosiłem ich o dyskrecję. Chciałem na razie utrzymać mój wynalazek w tajemnicy. Chciałem prosić Ciebie o to, żebyś mi pomogła ustalić, kto zachowuje się nielojalnie w stosunku do mnie. Słyszałem o Tobie. Wiem, że pomagasz policji w rozwiązywaniu zagadek. – powiedział Jerzy
autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.