Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

14 kwietnia, 2021

„Kłopotliwa piosenka” – część 3.

Było już późno, więc Tomasz odwiózł Małgorzatę do domu, po czym od razu pojechał do siebie. Kilkanaście minut później lekarka leżała już w łóżku i szykowała się do snu. Gdy rano zadzwonił budzik, przypomniała sobie, że jest umówiona z Alicją na posterunku. Minęło pół godziny, kiedy wyszła na zewnątrz, po czym wsiadła do samochodu i udała się w kierunku komendy. Gdy wsiadła, od razu udała się do biura Alicji. Po chwili dołączył do niej Tomasz. Zapukała, a gdy usłyszała, że może wejść, otworzyła drzwi.
– Dzień dobry. Cieszę się, że jesteście. Siadajcie. Mam wyniki sekcji zwłok. Atak serca został spowodowany zatrzymaniem krążenia. Przyczyną śmierci było zatrucie nikotyną. Doszło także do zasinienia skóry wskutek niewydolności układu oddechowego. – powiedziała Alicja
– Za dużo palił? – zapytał Tomasz
– Nikotyna w wyrobach tytoniowych nie wchłania się tak szybko. Kumuluje się w organizmie, więc zabija powoli. Co spowodowało zgon? – zapytała lekarka
– Dobrze, że posłuchałam Twojej rady i zleciłam testy toksykologiczne. W organizmie znaleziono siarczan nikotyny. Dawka została przekroczona dziesięciokrotnie. Zgon nastąpił w ciągu kilku minut. Lekarz twierdzi, że jedna kropla tej trucizny może zabić. – powiedziała Alicja
– Czy wiadomo, gdzie była trucizna? – zapytała Małgorzata
– Sprawdziliśmy jego przybornik do czyszczenia fajki. Zbadaliśmy popiół znaleziony w popielniczkach, a także butelkę z aromatem wiśniowym. W fajce były resztki popiołu. W jego biurku znaleźliśmy paczkę tytoniu fajkowego. Nigdzie nie znaleźliśmy trucizny. Nie wiadomo, w jaki sposób doszło do zatrucia. – odparła Alicja
– Jeśli tytoń był schowany w biurku, to morderca nie mógł go zatruć, jeśli Marcin Sokolnik siedział przy biurku i pracował. Siarczan nikotyny jest dostępny jako wodny roztwór. Na miejscu mordercy, dodałabym trucizny do butelki z aromatem. Butelka leżała na biurku i sprawca miałby łatwiejszy dostęp do niej. – powiedziała Małgorzata
– Sprawdziliśmy zawartość butelki i nie było w niej trucizny. – powiedziała Alicja
– Pamiętasz sprawę Karola Gawlika? – zapytała Małgorzata
– Oczywiście. Nigdy nie zapomnę tego, ile czasu głowiliśmy się nad tym, kto zamienił kapsułki w jego inhalatorze, a nie pomyśleliśmy o zamianie inhalatorów. Do czego zmierzasz? – zapytała Alicja
– Myślę, że tutaj morderca zachował się podobnie. Sądzę, że wprowadził płynną nikotynę do butelki z aromatem. Kiedy był w domu, zamienił butelki. Kiedy Sokolnik chciał sobie zapalić fajkę, nalał aromatu z domieszką trucizny. Zapalając fajkę, udusił się, a po jego śmierci morderca usunął zatruty tytoń i znowu zamienił butelki z aromatem. – odparła lekarka
– Kto mógł go zamordować? Jaki byłby motyw? Może mordercą jest ktoś z członków jego zespołu. – powiedziała Alicja
– Wiem, że mają alibi, ale jeden daje alibi drugiemu. Musimy ich sprawdzić. Może zaczniemy od Krzysztofa Kozaka. – zaproponowała lekarka
– Mam tutaj adres. Pojedziemy razem. – powiedziała Alicja, po czym wyszła z biura w towarzystwie Małgorzaty i Tomasza
Gdy wszyscy troje wyszli z budynku komendy, wsiedli do samochodów i odjechali. Minęło kilkanaście minut, kiedy zobaczyli dom Krzysztofa Kozaka. Alicja pierwsza podeszła do drzwi i zapukała. Po chwili dołączyła do niej Małgorzata w towarzystwie Tomasza. Mimo pukania, nikt nie podszedł i nie otwierał drzwi.
– Powinien być teraz w domu. Przemysław Gniazdowski mówił, że próba odbędzie się w południe, czyli za niecałe trzy godziny. – powiedziała Małgorzata
W tym czasie Tomasz wyjął dwa wytrychy i włożył je do zamka. Po chwili można było wejść do środka. Wszyscy troje nałożyli gumowe rękawiczki i zaczęli się rozglądać po domu. Kiedy weszli do gabinetu, znaleźli mężczyznę z głową na biurku. Na skroni był otwór po kuli. Przy jego nodze leżał pistolet ze śladami krwi. Na biurku leżała kartka.
– Trzeba wezwać techników. – powiedziała Alicja, po czym wyjęła telefon i wybrała odpowiedni numer.
Kilkanaście minut później przyjechała ekipa, która zaczęła zbierać ślady i zabezpieczać dowody.
– Przy wejściu kuli są ślady prochu. Na podłodze leżał pistolet Beretta. Na rękojeści znaleźliśmy ślady krwi. Próba parafinowa wykazała, że ofiara miała tę broń w ręce, kiedy padł strzał. Na dłoni znaleźliśmy ślady azotanów. Na biurku leżał list pożegnalny. Został napisany na maszynie. Możemy to uznać za samobójstwo. – powiedział jeden z policjantów
– Chciałabym przeczytać ten list. – powiedziała lekarka
– Mogę to zrobić za Panią. Oto treść: Musiałem z tym skończyć. Nie mogę już żyć z tym ciężarem. Musiałem zabić Marcina Sokolnika, ponieważ odkrył, że znalazłem i przywłaszczyłem sobie teksty piosenek, napisane przez Bartosza Woźniaka. Nasz zespół wydał je jako nasze własne. Dzięki nim zarobiliśmy majątek. Okłamałem lidera, Przemysława Gniazdowskiego, mówiąc mu, że to ja jestem ich autorem. Jest mi strasznie wstyd. Żegnajcie. – przeczytał policjant
– Mam do Pana prośbę. Czy technicy mogliby sprawdzić, czy odciski palców są po obu stronach kartki. Jeśli włożył tę kartkę do maszyny, a potem ją wyjął, musiał chwycić kartkę z obu stron. – powiedziała Małgorzata
– Sądzi Pani, że ktoś inny napisał ten list, położył kartkę na biurku, a następnie położył jego dłoń na kartce? Nie uważa Pani, że to było samobójstwo? – zapytał policjant
– Dlaczego napisał list na maszynie? Dlaczego list nie jest podpisany odręcznie? – dopytywała lekarka
– Jeżeli ten człowiek naprawdę chciał się zabić, nie zwracałby uwagi na takie szczegóły. Przekazał nam to, co chciał przekazać. – odparł policjant
– Proszę spojrzeć na jego biurko. – powiedziała lekarka
– Widzę, ale w czym tkwi problem? – zapytał funkcjonariusz
– Szuflada i szafka są po lewej stronie. To jest biurko narożne lewe i jest przeznaczone dla osoby leworęcznej. Zastanawiam się, dlaczego ofiara trzymała broń w prawej ręce, jeśli była leworęczna. – powiedziała lekarka
– Masz rację. Czy jest jeszcze coś, na co zwróciłaś uwagę? – zapytała Alicja, włączając się do rozmowy
– Mam jeszcze jedną prośbę. Czy Pańscy ludzie mogliby sprawdzić, w którym miejscu na tej broni są odciski palców Krzysztofa Kozaka? – zapytała lekarka
– Oczywiście, ale co Panią niepokoi? – zapytał policjant
– Jeśli oddał samobójczy strzał, powinniście znaleźć odcisk kciuka na kurku, odcisk palca wskazującego na spuście oraz odciski pozostałych trzech palców na rękojeści. Osoby, które pozorują morderstwo na samobójstwo i wkładają denatom broń do ręki, najczęściej zapominają o tych trzech palcach. – odparła Małgorzata
– Sprawdzimy odciski palców, ale moim zdaniem to jest tylko czysta formalność. Nie ma żadnych śladów wskazujących na udział osób trzecich. Nie ma śladów włamania ani walki. – powiedział policjant
– Drzwi wejściowe zamykają się na zatrzask. – powiedziała lekarka
– Pani komisarz, na wycieraczce przed drzwiami wejściowymi znaleźliśmy fragment jakiejś gąbki. Weźmiemy to do zbadania. – odparł jeden z policjantów
– Dobrze, że mi przypomniałeś. Zapomniałam wam powiedzieć, że przy furtce koło domu Marcina Sokolnika również znaleźliśmy kawałki gąbki. Oddaliśmy to do analizy. Niedługo powinny być wyniki. – powiedziała Alicja
– Skąd przy tych dwóch furtkach znalazłyby się kawałki gąbki? – zapytał Tomasz
– Może technicy znajdą jeszcze jakieś inne ślady. – powiedziała Małgorzata
– Mamy już dwóch martwych członków zespołu. Myślicie, że któryś z dwóch pozostałych muzyków dokonał tych zabójstw? Jaki byłby motyw? – zapytała Alicja
– Myślę, że chodzi o pieniądze. Zespół zarobił sporo pieniędzy na piosenkach zmarłego muzyka. Łatwiej podzielić zysk na dwie części niż na cztery. – odparła Małgorzata
– Można też w ogóle nie dzielić. – dodał Tomasz
– Zawiozę te materiały do laboratorium. Sprawa mocno się skomplikowała. Sądzisz, że ktoś upozorował morderstwo na samobójstwo, żebyśmy jak najszybciej zamknęli sprawę? – zapytał Tomasz
– To byłoby najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie. Musimy porozmawiać z Bernardem Malkowskim i Przemysławem Gniazdowskim. Lidera zostawmy sobie na sam koniec. Zacznijmy od naszego klawiszowca. – odparła Alicja
Chwilę później policjantka wsiadła do samochodu i odjechała. Małgorzata i Tomasz podążyli za nią. Gdy minął kwadrans, wszyscy troje zobaczyli dom Bernarda Malkowskiego. Gdy dojeżdżali do bramy, zobaczyli samochód, który jechał z naprzeciwka i również zatrzymał się przed bramą. Wysiadł z niego mężczyzna w towarzystwie młodej kobiety. Alicja wysiadła i podeszła do mężczyzny.
– Pan Bernard Malkowski? Jestem komisarz Alicja Ciechanek z wydziału zabójstw, a to są moi konsultanci, Małgorzata Kowalska i Tomasz Nowak. Czy możemy porozmawiać z Panem? – zapytała Alicja
– Czy coś się stało? Jestem o coś podejrzany? – zapytał mężczyzna
– Może wejdziemy do środka. Chciałam Pana poinformować, że kolejny członek zespołu, Krzysztof Kozak nie żyje. Prawdopodobnie popełnił samobójstwo. – powiedziała Alicja, wchodząc do domu wraz z Bernardem, Małgorzatą i Tomaszem
– Prawdopodobnie? To znaczy, że nie jest Pani tego pewna? – zapytał Bernard
Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.