Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+

Kto was posłucha, Państwo radni?

Digital StillCamera


Teraz już będzie pięknie. Tarnogórska Rada miejska na ostatniej sesji skierowała do wszystkich mieszkańców miasta oraz osób mających wpływ na atmosferę dyskusji prowadzonej w jego obrębie apel dotyczący potępienia szerzącej się w przestrzeni publicznej przemocy, agresji i mowy nienawiści. Radnym chodzi o podjęcie wszelkich możliwych działań zmierzających do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny oraz pisane i wygłaszane słowa.

Do tej pory byłem przekonany, że każdy kto robi coś w niezgodzie z prawem może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Teraz okazuje się, że odpowiedzialność trzeba wziąć. Co to ma oznaczać w praktyce? Tego już nie napisano, ale twórcy dokumentu zauważają dalej, że słowa mają ogromną moc sprawczą – używane właściwie potrafią wprowadzać rzeczowość i spokój do debaty publicznej, te używane źle (w tym miejscu na stronie internetowej Urzędu Miasta widnieje wyraz (?) „żle”, co zapewne ma być przykładem na złe użycie słowa) potrafią manipulować emocjami, powodować pogłębienie mowy nienawiści i otwierać drogę do stygmatyzujących i obraźliwych sformułowań, agresji i przemocy.– stwierdza Rada. I tu znów pojawia się nowotwór językowy „mowa nienawiści”.
Co tak dokładnie oznacza ta zbitka wyrazów, na dobrą sprawę nie wiadomo. Nienawiść jest odruchem ludzkim. Niewątpliwie niepożądanym, ale nie sposób jej zakazać, tak samo jak nie można nakazać miłości. A skoro ludzie nienawidzą, to te swoje uczucie w jakiś sposób artykułują: jedni słowem, drudzy uczynkiem. Co gorsze?

Nie sposób pominąć jeszcze jednej kwestii, niezwykle istotnej — wolności słowa. „Obowiązująca Konstytucja zapewnia nam wolność wyrażania poglądów oraz rozpowszechniania informacji. Wolność słowa to wartość, która w porządku demokratycznym jest nie do przecenienia.”— słusznie zauważa Rada. Jednak dalej radni przypominają, że ta sama ustawa zasadnicza stwierdza, że: przyrodzona i niezbywalna godność człowieka (…) jest nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.  I tu już zaczyna być ciekawie.

Jeżeli powiem, że poseł Iksiński to oszust, bo nie dotrzymuje wyborczych obietnic, albo — że wójt Igrekowski to pasożyt, który nie dba o gminę tylko o swoją kieszeń, to będzie to już mowa nienawiści czy jeszcze wolność słowa? Jeżeli ktoś swoim zachowaniem sam uwłacza swojej godności, to władza ma tę jego godność za wszelką cenę chronić?

Polskie prawo w kilku miejscach zabrania nawoływania do przestępstwa, stosowania przemocy, oczerniania innych. Narzędzia prawne są. Co ciekawe, Ci którzy dziś najgłośniej krzyczą o mowie nienawiści jeszcze niedawno chcieli usunąć z kodeksu karnego art. 212 zakazujący pomawiania innych w celu poniżenia lub utraty zaufania.

W tym miejscu pora na postawienie pytania: kogo tak naprawdę mamy chronić przed mową nienawiści? Rosnąca spirali nienawiści dzieli i niszczy nasze społeczeństwo, i może w konsekwencji powodować tak tragiczne sytuacje, jakich byliśmy świadkami kilka dni temu — twierdzą radni. Nie wiem na jakiej podstawie uznali, że mord prezydenta Gdańska jest efektem „mowy nienawiści”, ale załóżmy, że mają rację.  Co jakiś czas, ktoś gdzieś pada ofiarą mordu. Jako, iż z miłości raczej nikt nikogo nie zabija, trzeba założyć, że motorem działania zbrodniarza jest aktualna niechęć do ofiary, niezależnie od głębszych motywacji i stanu psychicznego agresora. Czy ktoś podnosi z tego powodu jakieś larum? Jak zamordowano prezydenta miasta, krzyk rozniósł się na pół Europy. Dlaczego? No właśnie dlatego, że ofiarą padł człowiek establishmentu. Ochrona przed „mową nienawiści” to pomysł na zamknięcie ust krytykom polityków — nieważne z jakiej opcji pochodzących. Na sprawujących i aspirujących do sprawowania władzy padł blady strach i próbują gasić ogień benzyną. Próbują zakazać mówienia o nich źle. Czy to dobry pomysł? Chyba jednak lepiej, żeby ludzie się „wypsioczyli”, niż mają stłumioną nienawiść przekuć w czyn.

Oczywiście samo nawoływanie do czynu też jest niebezpieczne (ktoś może wezwania posłuchać), ale to akurat jest karalne. A poza tym — panowie politycy wszystkich szczebli —jest coś takiego jak ryzyko zawodowe. Wasze jest takie, ze ktoś może was nie lubić, zwłaszcza gdy stajecie wręcz na głowie, żeby tak właśnie było. Kiedyś powiedziano, że kto wiatr sieje — burzę zbiera. Niewątpliwie coś w tym jest.

Różnice w poglądach powinny nas wzbogacać a nie dzielić. Do tego niezbędny jest szacunek. — konstatują radni i dlatego apelują do rodziców, dyrektorów szkół, wychowawców i pedagogów o podjęcie działań w zakresie wychowania młodego pokolenia w duchu szacunku do drugiego człowieka i tolerancji wobec innych postaw, kultur i światopoglądów. Cóż za rozbrajająca naiwność.

Kiedyś ktoś ważny (jeżeli ktoś uważa, że nie był ważny, to zupełnie nie wiem na co liczy) nakazał: miłujcie waszych nieprzyjaciół. I co? Ludzie Jego nie chcą słuchać, a posłuchają was — mniej ważnych, Państwo radni?
Tajpan

Możliwość komentowania jest wyłączona.