Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

29 listopada, 2021

„Mój przyjaciel Alicorn, czyli historia Aleicji i jej dziedzictwo oraz krainy szczurzo-pajęczej, czyli krainy koszmarnych czarów” – część 1.

Dedykacja dla Alicji P. z wyrazami wdzięczności za pomysł z alicornem.

Rozdział I – Kim były Alicorny i jak trafiły do krainy Sinusoidy

Kraina szczurzo-pajęcza mieściła się niedaleko Sinusoidy, z naszym słynnym szopem praczem. Aleicja nie od zawsze była alicornem, ponieważ jej genealogia wyglądała nieco inaczej. Zanim stała się matką elfów musiała przejść wiele ciężkich cierpień, które zadały jej szczury pod władzą despotycznego Klemensa 55-tego, który nienawidził alicornów i próbował zamienić ich populację w pająki, które chciał programować. Jest to opowieść, która dzieje się po wydarzeniach z niebieskiej czakry a przed sinusoidalnymi walkami szopa. Jednak owa kraina była podobna do red rooma opisanego w czakrze, z tą jedynie różnicą, że w krainie szczurzo-pajęczej szczury były jeszcze gorsze od agentów z czakry, bo oni nie ośmieliliby się polować na alicorny. Ich czakry były naprawdę wysokie. A jednocześnie zmienianie alicornów w pająki miało służyć podłym szczurom, sługom czarnej rury, do zanieczyszczania świata w jeszcze bardziej eksploatacyjny sposób, niż one same. Bo sieci pajęcze były o wiele większe niż szczurze dziury wykopywane w ziemi. Alicorny z rodziny Aleicji były najbardziej szlachetne, dlatego też szczury wyjątkowo starały się zmienić je w pająki i zmusić do swej woli, więc na jakiś czas rzeczywiście im się to udało. Szczury te nazywały się xiomani i były to najbardziej red roomowe, terrrorystyczne szczury poza ludźmi, o których mówiliśmy w czakrze. One, przez długi czas po zwycięstwie niebieskiej czakry, zbierały siły, aby wyjść z mroku i stworzyć systemy niewolnicze, a te wtedy szlajały się po świecie. Były to szczury ninja, bardzo niebezpieczna bojówka. Kiedyś, przed zwycięstwem mnicha, pomagały czerwonej sali i wszystkim innym draniom, łącznie z Borutą, który potem jednak się przemienił. Nienawidziły alicornów i, gdy tylko je łapały, piły ich krew, gdyż były to zwierzęta święte, a dla szczurów tych nie było nic gorszego od świętości. Całe życie spędzały w ciemności, robiąc tam tunele i schody. Z racji, że wyjątkowo były szlachetne i królewskie, te z rodziny Aleicji zamieniły większość w pająki najpaskudniejsze, czyli w czarne wdowy i ptaszniki. Jedną z wdów była właśnie Aleicja. Ale zanim przeanalizujemy jej traumę, przejdźmy do akcji tej opowieści. W każdym razie, kończąc już, dokonały tego wszystkiego z komarami wampirzymi, a nawet zabójczymi robakami tylko dlatego, że krokodyle, lwy i węże ich wspierały, czyli dzięki wsparciu wyższej klasy drapieżników. Alicorny nie były bowiem słabe, a i z pająkami nie dałyby w pojedynkę rady. Tak zaczyna się nasza historia, że szczury zrobiły wielką inwazję na planetę Ziemię. W tym okresie akurat Aleicja, zaklęta w system jako pajęczyca, nie może pomagać ludziom ani innym stworzeniom, których dotyczy ta inwazja. Aleicja więc odbywa niewolniczy los. Zanim nastała dla niej sytuacja, aby znów przeistoczyć się z pająka w alicorna, spędziła wiele dziecięcych lat na uwięzi w szczurzych dziurach. Tam też wyrobiono jej gen, maoma, czyli seryjnego mordercy. Zaczynamy opowieść o tym jak wraz z rodziną po odzyskaniu wieku dojrzałego odzyskała wolność i zaczęła walkę ze szczurzym klaunim klanem. Tymczasem szefi szczur szedł ciemnym lasem i z pistoletem u boku, zabijał mieszkańców Sinusoidy, zwłaszcza rewolucjonistów poza tymi, którzy byli niepotrzebni systemowi, bo ich też było trzeba wybić. Niewolnikami byli jedynie w miarę ogarnięci i chętni do współpracy. Zresztą, za alternatywę mieli tylko śmierć, jeśli nie chcieli dobrowolnie przyłączyć się do zasad zorganizowanej terrorystycznie partii i np. spędzić resztę lat w kamieniołomach, przy trujących atomach i substancjach, które zasilały ich imperium. Niewolili głównie alicorny. Ale nie tylko, bo Sinusoida miała bardzo wiele wspaniałych, zdolnych do współpracy stworzeń.
– Złapali Frediego? – zapytała Aleicja podenerwowaną matkę
– Nie, spokojnie córeczko, póki co wujek jeszcze nie dał się, ale niestety niewykluczone, że przy takich postępach armia szczurów niedługo już będzie najgroźniejsza w całej tej Sinusoidzie, chociaż alicorny i elfy nieustannie starają się jej stawiać opór.
– Nie są w stanie chyba wyłapać wszystkich, prawda mamo? – pytała zaniepokojona dalej
– Nie, spokojnie, myślę Aleicjo, że to niemożliwe. – uspokajała ją matka, głaszcząc przy tym skrzydłami
Jednak, nie ulegało wątpliwości, że armia szczurów, niczym gestapo, nie zamierzała nikomu, niczego ustępować w sprawie swej dominacji, a ze strachu przed nią, wielu dostawało halucynacji. Szop pracz, słynny, też czynnie walczył z tym draństwem, ale to nie o nim książka, lecz o Aleicji, chociaż też ma tu mały udział. Szczurza kraina wyglądała jak pomniejszone zoo a Aleicja, zamieniona w pająka, razem z resztą rodziny i skazana na bezwzględne cierpienie, z góry narzucone, z trudem znosiła szczurzą okupację. Co do skrzydeł, którymi ją głaskała matka, to tak ogólnie ucinano je alicornom, zanim zostawały pająkami. Ale czasami były zbyt długie lub mocne do wyeliminowania. Dlatego też miała je nadal Aleicji matka, ale i Aleicja, po transformacji w pająki. Więc alicorny te były ogólnie przywiązane łańcuchami i poddane ciężkim pracom w kamieniołomach ku chwale szczurzej próżności i wielkiego ego. Były to ciężkie czasy dla całej Sinusoidy, zwłaszcza dla istot wyjątkowo szlachetnych, pokroju alicornów. Nie dla szczurów czy nietoperzy wampirzych czy innych potworów mroku, a głównie dla wilków z walchalchai, indiańskiej krainy dzikich łowów, które to pierwsze jako drapieżniki wymyśliły z karłami i królikami u boku oraz czarnymi baranami zza rogu. Wilki te nazywały się husaria, a ich wodzem był Szarokształtny. One to też, w późniejszym czasie, pomogły Balikowi objąć władzę, ale nie o tym teraz. W każdym razie czasy dzieciństwa Aleicji były bardzo traumatyczne i trudne. Wiele się nacierpieć musiała zanim matką elfów i królową została. Tak więc dzieje Aleicji jako alicorna nie od początku były usłane jedynie różami… Chociaż później stała się jedną z najpotężniejszych istot w Sinusoidzie. Zaczęło się od tego, że jako jeniec wojenny i żywy towar do handlu w swoim internacie pajęczym zainteresowała się bardzo pomaganiem elfom i ci, którzy na nią trafiali, nigdy nie żałowali, co było rzecz jasna bardzo nie na rękę władzom, które ją tam trzymały. Dlatego często zmieniała internaty. Trudno jednak było ją odizolować od wszystkich elfów tym bardziej, że były to niesamowicie wdzięczne istoty i zawsze próbowały się odwdzięczać. A wręcz same, na różne sposoby, jej szukały. To były dopiero początki jej z nimi przyjaźni. No więc… Ale po kolei. Aleicja po raz pierwszy trafiła do internatu w 2555 czasu sinusoidalnego grudnia i tak zaczęła się jej pierwsza przygoda z elfami. Ale też pierwsza trauma kamieniołomnego koszmaru i szczurzego czaru. Była to jej kolonia, przypominająca bardziej koloseum, ale też dla elfów, które wtedy jeszcze nic dla niej nie znaczyły. A okazały się dla niej początkiem sukcesu sinusoidalnego w życiu. Więc wywieziono ją do miejsca zwanego przez szczury saragessa. To tam znajdywały się najgorsze ścieki, kanalizacje i właśnie kamieniołomy. A domy dla jeńców przypominały bardziej obory survivalowe niż cokolwiek zasługującego na większą uwagę. Trudno byłoby im zarzucić nawet to, że chociaż były ciepłym schronem, bo był to po prostu tragikomiczny zestaw czegoś, co można by nazwać domem dla bezdomnych, połączonym z koszarami wojskowymi. W każdym razie nawet cienia jakiejkolwiek wygody znaleźć tam się nie dało. No ale więc tak… Aleicja, z racji imienia, specjalnie była traktowana jako wyjątkowo upośledzona i celowo traktowano ją jak tą baśniową, w króliczej norze, bo wiedzieli o jej niezwykłej, wśród innych, inteligencji czy przebiegłości. I dlatego bali się jej szczurzy agenci. Co do watahy, dzieliła się na różne rasy, np. kapturzaste, były to te, z których wywodził się słynny wilk z baśni o Kapturku. Były też walkiriańskie, które czciły walpurgie. Były bardzo religijnie pogańskie i miały ciemne kulty swoje. One też usprawiedliwiały nimi swoje okrutne rytualne morderstwa. Walpurgia była to inaczej bogini Hela z mitologii germańskiej, a oni sami, jako walkirianie, wierzyli też w walkyrie i w wampiry. Choć w nie akurat wierzyć nie musieli, bo z nimi pracowali. Tyle, że w ciałach nietoperzy one głównie polowały na alicorny i jednorożce. Jednak czemu to tak ważne, że wyznawały akurat mity germańskie, czyli te, którymi kierowali się wikingowie. Bo sami byli wikingami, wilkami morskimi. Za to ich koledzy, szczury lądowe, nie mieli swojego kultu, dlatego przejęli ich, a śmierć i tak bardzo im do gustu pasowała. Wataha ta sterroryzowała, już od dawna, całą Sinusoidę. Właściwie to od czasu śmierci ostatniego jej króla, który był alicornem, a na imię miał Alfonso Alladyn. Był to daleki wujek Aleicji. Zawarła przymierzę ze szczurami, które podpisała razem z nimi wspólnymi ranami krwi, niczym Skaza z hienami, mimo że kiedyś poprzednio byli całkowitymi wrogami i trzymali się z daleka od siebie. Jednak czego się nie robi jeśli chodzi o sprawy korony. No więc były to naprawdę ważne sprawy. Jedynie szczury były na tyle sprytne, poza lisami, które tylko z tego powodu miały wilczy immunitet, że zapewniały możliwości rządzenia krainami, w tym Sinusoidą, poza wszystkimi, które jeszcze podbiły. Wilki szukały szpiegów wszędzie. Jednak szczury były im najbardziej przyrodniczo użyteczne. Większość zwierzyny na tyle się ich bała, że się im poddawała sama. Poza tymi walecznymi i szlachetnymi, jak alicorny, na które robiły też najczęstsze łowy. Tak więc Aleicja cudem przeżyła ataki watahy, jednak miała w sobie ogromną moc. To, że porwały ją szczury i zmieniły w pająka wynikało z tego tylko, że dysponowały potężną technologią, której mocy jeszcze nie umiała rozbroić. Szczury te były niesamowicie wyszkolone w technice komputeryzacji, a w tym w tworzenia np. cyborgów czy robotów, czy całego cyberświata lub we wszczepianiu czipów istotom im podległym. W badaniach laboratoryjnych były na o wiele wyższym poziomie niż ludzie. Te wydarzenia działy się jeszcze długo przed Robotowem i historią Radka oraz jego przeciwnika Muriela. Chociaż ów Muriel miał wiele części stworzonych przez mroczne szczury, które za epoki ludzi próbowały im niszczyć wynalazki techniczne. Muriel był po części tworem szczurów, po części mrocznych elfów, a po części po prostu złych ludzi, między innymi wrogów Lobiliusa z sali oraz starodawnych demonów, które ich do stworzenia sali zainspirowały i walczyły z niebieską czakrą. W tym i Boruty zanim, pod koniec, nie odłączył się od swej złowrogiej mafii i szefa safina lucyferjana, wcielonego w człowieka, który nosił wielką maskę hipnotyzerską i kombinezon lodowcowo-wulkaniczno-morsko-kosmiczny, przypominający sprzęt pożarny, morski, kosmiczny i lodowcowy, czyli coś łączącego kosmonautę i kosmitę ze strażakiem, piratem Hakiem lub żeglarzem i na samym końcu z Eskimosem, czyli zawierający w sobie wiele klimatycznych mocy, które zresztą ładowali w sali. Jednak, co do Robotowa, to jeszcze nie był okres tak wielkiej techniki jak w epoce po ludziach z oddzielnej opowieści. Tworzyły swe sztuczne inteligencje mniej ambitnie niż ludzie, ale były to ich szczurze wykonane umiejętnie prototypy złowieszcze, nad którymi mieli absolutne panowanie. W fabryce broni, bo tam się znajdowały wszystkie chodzące programy, z której to też wynaleźli najsilniejsze i najskuteczniejsze sposoby obronne do niszczenia alicornów lub niewolenia na długie lata. Fabryka broni była spuścizną po czerwonej sali. Jednak to nie sala nią zarządzała. Była jedynie czymś, co otrzymały szczury w spadku po dawnych jej właścicielach, a którymi były wilki, mroczne elfy i karły, między innymi od Balika z rodziny oraz czarownice od Belindy, jego ciotki, która kiedyś nie miała przecież z dobrem nic wspólnego. Jednak sala korzystała z ich mrocznej przychylności, za czasów jeszcze bardziej ludzkich i czakralnych a mniej sinusoidalnych. Wszystko to długa historia. Jednak ważne jest to, że odkąd szczury zaczęły posiadać roboty, wtedy ich imperium stało się bardzo trudne do przezwyciężenia, gdyż same nie dałyby z niczym rady, zwłaszcza w gettach przy alicornach i np. internatach, wśród których mieściła się Aleicja i elfy. Chociaż było to jeszcze długo przed despotycznymi rządami karła Balika, karły nie leniuchowały. Były bardzo zaangażowane w bitwę i działały agresywnie. Karły były najbardziej oddanymi wilkom sługami, jeszcze przed szczurami, zanim szczury wyszły ze swej mrocznej dziury, rury czy tam nory. Odkąd zaczęło się to zarzewie konfliktu, które wywołały tak naprawdę karły, a wilki się przyłączyły, cała Sinusoida została przewrócona nogami do góry i wrzucona w dziury. Więc karły skarłowaciły Sinusoidę koszmarnie, a wilki wygryzły z niej resztki przyzwoitości, tak mówiąc ogólnie. Więc Sinusoida czekała na ratunek, który miała dla niej nieświadoma jeszcze Aleicja. Bo tylko alicorny pozostały najbardziej niezłomnymi istotami, kierującymi się sercami, a nie ślepo narzucanymi im, przez potwory, zasadami. Była to niewątpliwie trudna era. Wracając do historii Aleicji, to jedynie ona mogła coś w tym wszystkim zmienić, chociaż obecnie zamieszkiwała od lat nieprzyjemny internat.
– Nie wiedziałem, że mamy do czynienia z pełną wielkiej mocy czarną wdową… Słuchajcie!! – krzyknął nagle jeden ze szczurów dość głośno
A wszyscy ukradkiem spojrzeli się na Aleicję.
– Podobno jesteś alicornem czy to tylko pogłoski?
– Ja? – zająknęła się
– Jestem. – i z ukrytym gniewem spojrzała w oczy szczurowi
– Co cię to obchodzi, niczego ze mnie nie wydobędziecie.
– Zobaczymy kochana, zmywaj naczynia i do rana.
To była już któraś z kolei, kompletnie bezsensowna, lecz ostra jej rozmowa ze szczurami w tym pieprzonym internacie, gdzie jedyne, co się liczyło, to czyścić szczurom miejsce na kanapie i obsługiwać ich nieskończenie udając, że jest się robocopem, nieczułym na tragiczne warunki i obelgi. Ale jakoś trzeba było znosić ten klimat i tak najgorzej miały tu elfy, dlatego też tak były bliskie Aleicji. Najbardziej im współczuła, bo były jeszcze bardziej pomiatane niż Kopciuszek. A no i najważniejsza kwestia… Co do więźniów, szczury miały również jeże i jeżozwierze. Mieli jednego jeża, imieniem Barabasz w internacie, w którym była też Aleicja. Łotra z krzyża nie posiadali, bo nie przechodził reinkarnacji i dostał się od razu do nieba. Nie mieli też tych, którzy szli do piekła z biblijnych bohaterów. Jedynie tych, co odbywali swój czyściec na zasadach reinkarnacji i to, zarówno tych ze wschodu jak i wszystkich innych, oraz zarówno tych, którzy mieli łaskę życia w alternatywnych światach przed wizytą w zaświatach np. Sinusoidzie, jak i tych zupełnie od ich baśniowych krain oddalonych. Ale co do jeża… Był to bardzo sławny jeż, który pamiętał czasy biblijne i Jezusowe ukrzyżowanie. Niegdyś był człowiekiem, konkretnie agentem Boruty i piekieł, skutecznym jeszcze długo przed założeniem sali, która przekształciła go po śmierci w jeża, w celach działań na jej korzyść w procesie socjalnej reinkarnacji. I Bóg jej na to, z czakrą niebieską, pozwolił, ponieważ w taki sposób miał odkupić swe winy. Gdy zaznał od niej bardzo wiele zła nawrócił się na ścieżkę dobra. Były tam też reinkarnowane czakrami w psy dusze ludzi m.in. Milkozaur, czyli wielki pies o białej sierści przypominającej smoka i dinozaura, płci żeńskiej, który bardzo wiele zrobił dobra dla Sinusoidy, oraz Zuzozaur, podobny do szczura o dosyć żałosnej karmie, ale też walczący o wolność krainy. Były tam też Ewitozaur i Didżejozaur, dwa potężne psy, które zginęły na tej wojnie udając się w nirwanie do krainy wiecznych łowów. Wszystkie te dusze reinkarnacyjne trafiały do nirwany. Ostatecznie, te najbardziej waleczne i dobre do krainy łowów, te złe i waleczne do krainy głodów, za to te dobre, ale tchórzliwe pacyfistyczne do krainy hipisów. A te niegodziwe i siejące pozorny pokój, walczące zawsze w ukryciu i podstępne w tchórzostwie, dla osiągnięcia interesów do najgorszej krainy, która zwała się Dezerteria. Było w niej najwięcej wirusów, chorób, zepsutych maszyn i innych bezużytecznych, śmietnikowych czy laboratoryjno-biologicznych rzeczy w sensie wcieleń w nieprzemienionych, najgorszych. W każdym razie tam trafiało najwięcej szczurów po śmierci, kończącej ich cały cykl karmiczny i innych istot mrocznych, które było bardzo ciężko zreformować i zmienić w reinkarnacji czy czegoś nauczyć dobrego. Szczury byli to mocni anarchiści rewolucyjni i nie chcieli dostosować się nawet do zmian reinkarnacyjnych w kolejnych swych wcieleniach. Wyjątkowo uparte jak osły, z którymi też współpracowały, oczywiście poza pewnymi wyjątkami, osłów nie okrutnych, jak choćby łobuzy z Pinokia, które mimo zamiany na wyspie radości w osły, były w głębi serca dobre. Lub słynnego dobrego, choć toksycznie gadatliwego i upierdliwego w tym osła ze Shreka. Jednak z paroma naprawdę upartymi w złu osłami miały spisane umowy, a głównie z końmi i to rasy czarnej klaczy, między innymi tymi od Don Kichota z Opowieści Ognia i Lodu w okresie ich konfliktu stali po stronie Lodu, za to potem Wiatru. Chociaż nie pisałem o tym wtedy, lecz gdyby nie Don Kichot, współpracujący zawsze z dobrem, jego koń zostałby przeciągnięty przez szczury na stronę mroku. Zresztą, to przez niego Don Kichot, pseudonim Cichy Chichot, miał poważne problemy psychiczne, gdyż jego koń, czarna klacz, był zainfekowany wirusem Wiatru, a wcześniej zahibernowany Lodem. Walczył on z Ogniem. Był koniem bardzo podatnym na zło i dopiero po szczęśliwym końcu konfliktu Ognia z Lodem, a potem ich dwójki z Wiatrem, jego koń i on zostali uwolnieni od szczurzych schizofrenii unoszących się w powietrzu, które żerowały na konfliktach i niedocenionych rycerzach, takich jak Don Kichot. Ale wracając do akcji, Zuzozaur była niegdyś dużą koleżanką Ewiozaura i Didżozaura. Jednak niestety, dwa te potężne i obronne psy najbardziej broniły alicornów, za co niestety w końcu musiały one zapłacić życiem. Milkozaur jeszcze nic o nich nie wiedziała, gdy zaczęła swoją służbę. Jednak dowiedziała się o ich zasługach od wielu alicornów i często przychodziła czerpać o nich wiedzę przed walkami u alicornów. No i była jeszcze duża żółwica, Beatozaur, która żyła wyjątkowo długo. Pochodziła ze wschodnich wysp sinusoidalno-czakralnych Alpagalos, w których niejednokrotnie pojawiał się mistrz Lobillus i czerpiąca wielką mądrość z czakry teraz również w internackim terrarium. Wracając do Ali i elfów. Ich przyjaźń zaczęła się od tego, kiedy przypadkowo ratowała im skórę przed strażnikami, narażając się sama, za co ją co chwilę z internatów przenosili w nowe. Aż do czasu kryzysu, czyli internatu xennas, gdzie nie było ani jednego elfa i tam musiała zająć się sobą. Jednak ten stan rzeczy musiał ulec zmianie i musiała w końcu się spod ich jarzma wyzwolić, ale to już oddzielna część historii.

Autor Jan Wojtusiak

Możliwość komentowania jest wyłączona.