Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

28 kwietnia, 2021

„Morderstwo na kolację” – część 3.

– To znaczy, ze Leon Krabski był jednym z członków napadu. Wiemy, że dwóch z nich żyje, a jeden z nich jest ranny. Musimy ustalić jego tożsamość. Niewykluczone, że zdradzony więzień może szukać zemsty po latach. Musimy go odnaleźć. – odparła lekarka
Po chwili zadzwonił telefon, a Alicja podniosła słuchawkę.
– Komisarz Ciechanek, słucham. Tak. Rozumiem. Zaraz tam przyjedziemy. Proszę niczego nie dotykać. – powiedziała Alicja, rozłączając się

– Co się stało? – zapytała Małgorzata
– Dzwonił pracownik naszej japońskiej restauracji. Znalazł ciało Filipa Kozubka. Jedziemy tam. – powiedziała Alicja, po czym wyszła z biura w towarzystwie Tomasza i Małgorzaty
Minęło kilkanaście minut, kiedy na miejsce przyjechały radiowozy, a także karetka pogotowia. Alicja weszła do restauracji w towarzystwie kilku policjantów, a także Małgorzaty, Tomasza i lekarza sądowego. Kiedy zeszli na dół, jeden z pracowników otworzył drzwi chłodni. Gdy weszli do środka, zastali przerażający widok. Na podłodze leżały zwłoki mężczyzny. Miał na sobie długie spodnie, koszulę z długim rękawem i fartuch. Na głowie miał czapkę kucharską. Lekarz sądowy zaczął oglądać ciało.
– Śmierć nastąpiła wskutek zamarznięcia. Temperatura ciała wynosi 16 stopni. Więcej szczegółów podam po wykonaniu autopsji. Na ręce widzę ranę ciętą. Jego palce są pobrudzone krwią. – powiedział lekarz
– Sądzi Pan, że to morderstwo? – zapytał Tomasz
– Na ciele nie ma śladów walki, co wskazywałoby na udział osób trzecich. – powiedział lekarz
– Drzwi chłodni były zamknięte. Pewnie Kozubek wszedł po coś, a kiedy chciał wyjść, drzwi się zatrzasnęły. Można je otworzyć tylko z zewnątrz. – zauważył policjant
– Dlaczego nie ubrał jakiejś ciepłej kurtki? – zapytała lekarka
– Nie zamierzał tu siedzieć zbyt długo, dlatego nie włożył na siebie nic ciepłego. – powiedziała Alicja
– Chciałabym coś sprawdzić. – powiedziała Małgorzata, otwierając drzwi
– Co robisz? – zapytał Tomasz
– Zobaczcie. Te drzwi nie mają samozamykacza. Otworzyłam je na oścież i są przez cały czas otwarte. – powiedziała lekarka
– Jeśli otworzył drzwi i wszedł do chłodni, ktoś inny musiał je zamknąć. Mamy do czynienia z morderstwem. – powiedział Tomasz
– Zastanawia mnie jedna rzecz. Mówił Pan, że nie ma śladów walki. Jeśli to prawda, to skąd wzięła się ta rana na jego ręce. Jego żyła jest przecięta. – powiedziała lekarka
– Znaleźliśmy też pełną puszkę z jakąś konserwą mięsną. Na wieczku są ślady krwi. Wygląda na to, jakby chciał ją zjeść przed śmiercią. Na jego ustach nie ma śladów jedzenia. Oddamy tę puszkę do badań. – powiedział policjant
– Po co otwierał konserwę, jeśli nie zamierzał jeść jej zawartości? Wprawdzie nie ma przy sobie sztućców, ale gdyby był naprawdę głodny, mógł jeść palcami. – zapytała lekarka
– Chciał zjeść swój ostatni posiłek, ale widocznie był zbyt osłabiony i stracił przytomność. – powiedział policjant
– Pewnie kupił tę konserwę przed pracą i zamierzał ją zjeść podczas przerwy. Na pewno nie znajdziecie żadnych obcych odcisków palców. Sprawca dobrze zatarł za sobą ślady. – powiedział Tomasz
– Pytanie brzmi: Po co ktoś, komu grozi śmierć z wychłodzenia, podcina sobie żyły, aby się wykrwawić? Kozubek wiedział, że stanie się ofiarą zabójstwa, a jednak postanowił przyspieszyć swój zgon, popełniając samobójstwo. Liczył, że prędzej umrze wskutek wykrwawienia niż wychłodzenia? – zapytała Małgorzata
– Czy coś jeszcze wydaje się Pani dziwne? – zapytał jeden z policjantów, patrząc na Małgorzatę
– Widzę jedną pustą, plastikową butelkę po jakimś napoju, bez etykiety. Pierwszy raz spotykam się z sytuacją, żeby ktoś trzymał napoje w chłodni. – powiedziała lekarka
– Skąd się wzięła ta butelka? – zapytał Tomasz
– Być może Kozubek miał tę butelkę ze sobą, kiedy był tu uwięziony. – zasugerowała Alicja
– Ciekawe, po co zrywał etykietę i co z nią zrobił. – odparł jeden z policjantów
– Musimy porozmawiać z jego współpracownikami. Być może oni udzielą nam jakichś informacji, które pozwolą nam rozwiązać zagadkę. – powiedziała Małgorzata
– Zobaczcie na jego pięści. Obie są zaciśnięte, ciekawe po co. W porządku. Zabierzcie go stąd. Więcej szczegółów poznamy po wykonaniu sekcji zwłok. – odparła Alicja, opuszczając chłodnię w towarzystwie Małgorzaty i Tomasza
Za nią wyruszyli dwaj sanitariusze, którzy wynieśli ciało denata, po czym umieścili je w karetce. Kiedy tylko Alicja wraz z Małgorzatą i Tomaszem opuścili chłodnię, weszli na górę, gdzie czekali na nich wszyscy pracownicy, łącznie z właścicielem. W tym czasie karetka z ciałem odjechała sprzed restauracji
– Kto znalazł ciało? – zapytała Alicja
– Poszedłem na dół po ryby. Myślałem, że Filip też będzie. Miał mi dzisiaj pomóc w kuchni. Kiedy długo nie przychodził, postanowiłem samemu iść do chłodni. Kiedy otworzyłem drzwi, znalazłem go martwego. Od razu zawiadomiłem policję. – powiedział Dymarczyk
– Mówił Pan, że nie rozmawiał z panem Kozubkiem. Czy wśród Państwa był ktoś, kto znał go lepiej? Może ktoś mógłby nam powiedzieć coś więcej na jego temat. – zasugerowała Małgorzata
– Ja często rozmawiałam z nim w czasie przerw śniadaniowych. Mówił mi, że jest chory na cukrzycę. Rozmawialiśmy kiedyś na temat naszych wspólnych zainteresowań. Opowiadał mi, że po pracy uwielbiał rozwiązywać rebusy i sudoku. Był nieco dziwny. – powiedziała kelnerka
– Co Pani ma na myśli? – zapytała Alicja
– Kiedy pierwszy raz przywitał się ze mną, najpierw ukłonił się, a do mojego imienia dodał jakieś dziwne słowo. Chyba brzmiało san. Powiedział tak „Witaj Wiktorio San”. – odparła kelnerka
– To znaczy, że musiał być w Japonii. Kiedy Japończycy witają się ze sobą, zawsze dodają jakiś przedrostek grzecznościowy np. san, sama albo dono, w zależności od tego, do kogo się zwracają. Pominięcie tego przyrostka jest uważane w ich kraju za obrazę. W kulturze japońskiej bardzo ważne są ukłony. Widocznie musiał mu zostać ten nawyk. – odparła lekarka
– Nie wiedziałam, dlaczego się tak zachowywał. Moim zdaniem miał zadatki na świetnego kucharza. – odpowiedziała kelnerka
– Żeby być dobrym kucharzem, trzeba sporo podróżować po świecie i poznawać różne kuchnie. – odpowiedziała druga kelnerka
– Dziękujemy Państwu za współpracę. Będę z Państwem w kontakcie. – powiedziała Alicja, zbliżając się w stronę wyjścia w towarzystwie Małgorzaty i Tomasza
Gdy tylko wyszli z restauracji, Małgorzata spojrzała na Alicję.
– Co o tym myślisz? – zapytała Alicja
– Wydaje mi się, że wszyscy coś ukrywają. Nikt niczego nie widział, a przecież tylko ktoś z pracowników miał dostęp do restauracji i chłodni. Teraz wiemy, że żaden z klientów nie zlecił Kozubkowi zabicia Leona Krabskiego. Zleceniodawcą musiał być któryś z pracowników. – powiedziała lekarka
– Musimy tylko znaleźć sprawcę, motyw i dowód winy. Jedźmy na posterunek. – odparła Alicja
Minęło kilkanaście minut, kiedy wszyscy troje znaleźli się w biurze Pani komisarz. Kiedy tylko Alicja zamknęła drzwi biura, zadzwonił telefon.
– Komisarz Ciechanek, słucham. Tak. Dziękuję za informację. Proszę mi przefaksować zdjęcia. – powiedziała policjantka, rozłączając się
– Co się stało? – zapytała Małgorzata
– Mój znajomy powiadomił mnie, że Filip Kozubek był drugim członkiem oddziału, który dokonał napadu na konwój z diamentami. Wiemy, że pierwszym z nich był Leon Krabski. Trzeci z nich nazywał się Zenon Majewski i to on dostał dodatkowych kilka lat odsiadki. – odparła Alicja, kiedy znowu zadzwonił telefon
– Witam, doktorze. Ma Pan dla nas jakieś informacje? To jest naprawdę bardzo dziwne. Proszę to sprawdzić i powiadomić mnie o wynikach. Czekam na raport. – powiedziała Alicja
– Co się stało? – zapytał Tomasz
– Dzwonił nasz patolog. Mamy bardzo dziwną zagadkę. Pamiętacie butelkę coca coli, na której nie było etykiety? Nasz lekarz znalazł tę etykietę zaciśniętą w prawej dłoni denata. Nie byłoby w tym nic zagadkowego, gdyby nie napis. – powiedziała Alicja
– Jaki napis? – zapytała lekarka
– Na etykiecie było napisane krwią słowo „BIGOS”. Nie mam pojęcia, co to może znaczyć. Pracownik japońskiej restauracji jest zamknięty w chłodni i przed śmiercią myśli o zjedzeniu bigosu? To nie ma sensu. – odparła Alicja
– Widocznie ta informacja była dla niego tak cenna, że był gotów skaleczyć się, napisać to słowo własną krwią i ukryć. Co chciał przez to przekazać? – zapytała lekarka
– Nie mam pojęcia. Utknęliśmy w martwym punkcie. – odparła Alicja
– Pomogłoby nam zdjęcie trzeciego członka oddziału. – powiedział Tomasz
– Może powinniśmy porozmawiać ze znajomymi Krabskiego i Kozubka. Nie zaszkodzi także przeszukać ich mieszkania. – dodała Małgorzata, po czym wstała z krzesła, otworzyła drzwi i wyszła z biura

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.