Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

29 kwietnia, 2021

„Morderstwo na kolację” – część 4.

Tuż za nią podążył Tomasz. Jedna rzecz przez cały czas nie dawała jej spokoju. Myślała nad tym, co Filip Kozubek chciał przekazać przed śmiercią.
– Dokąd jedziemy? – zapytał Tomasz
– Może najpierw sprawdźmy mieszkanie Piotra Dymarczyka. Powinien być teraz w pracy. – powiedziała Małgorzata, wsiadając do samochodu.

Minęło kilkanaście minut, kiedy oboje zobaczyli blok, w którym mieszkał Piotr. Mieli szczęście, ponieważ listonosz zadzwonił na domofon, a po chwili otworzyły się drzwi. Gdy tylko miały się zamknąć, Tomasz podbiegł szybko i przytrzymał je. Kiedy oboje weszli na trzecie piętro, zobaczyli drzwi od mieszkania. Tomasz wyjął dwa wytrychy, próbując otworzyć drzwi. Po chwili oboje byli już w środku. Założyli rękawiczki, po czym zaczęli się rozglądać. Tomasz zajął się sprawdzaniem łazienki, a Małgorzata zajrzała do pokoju. Kiedy otworzyła szufladę komody, pod ubraniami znalazła jakiś medal. Tymczasem Tomasz wyszedł z łazienki.
– Znalazłeś coś? – zapytała lekarka
– W koszu na śmieci była tylko zużyta tubka kleju do wąsów i peruk. – odparł Tomasz
– Kiedy pierwszy raz spotkaliśmy Dymarczyka, miał grube wąsy, perukę i brodę. To znaczy, że to był tylko kamuflaż, a naprawdę wygląda zupełnie inaczej. Ja znalazłam jakieś odznaczenie wojskowe i rozmówki polsko-japońskie. – odparła lekarka
– To znaczy, że był w Japonii i też był żołnierzem. Mówił, że znał Leona Krabskiego jako klienta, a Filipa Kozubka znał tylko z pracy. Wiemy, że obaj byli członkami grupy, która dokonała kradzieży diamentów. Wygląda na to, że będziemy musieli z nim jeszcze raz porozmawiać. – dodał Tomasz
– Pojedźmy do domu Filipa Kozubka. Potrzebujemy jeszcze kilku informacji. – odparła Małgorzata, po czym wyszła z mieszkania w towarzystwie Tomasza
Minęło kilkanaście minut, kiedy oboje znaleźli się w pobliżu domu Filipa Kozubka. Kiedy lekarka zapukała, otworzyła jej jakaś kobieta.
– Mogę Państwu w czymś pomóc? – zapytała gospodyni
– Nazywam się Małgorzata Kowalska, a to mój przyjaciel, Tomasz Nowak. Jesteśmy konsultantami medycznymi i pomagamy policji w sprawach morderstw. Obecnie pomagamy wyjaśnić sprawę śmierci Pana Filipa Kozubka. – powiedziała lekarka
– Proszę, niech Państwo wejdą. To był dla mnie szok, kiedy dowiedziałam się o śmierci męża. Nazywam się Halina Kozubek, a to moja córka, Anita. Czy wiadomo już coś na temat śmierci Filipa? – zapytała kobieta
– Początkowo wszyscy myśleli, że to był wypadek, ale teraz jesteśmy przekonani, że Pani mąż został zamordowany. Czy może nam Pani powiedzieć coś na temat męża? – zapytała lekarka
– Przez długi czas byliśmy w kłopotach finansowych. Niedawno Filip przyniósł do domu ponad dwadzieścia tysięcy złotych, dzięki czemu częściowo udało nam się spłacić długi. Brakuje nam jeszcze trzydziestu tysięcy. Nie powiedział mi, skąd ma tyle pieniędzy. – powiedziała Halina
– Czy mąż miał jakieś zainteresowania? – zapytała lekarka
– Bardzo lubił rozwiązywać różne rebusy, łamigłówki, a przede wszystkim sudoku. Moja córka uwielbia rozwiązywać krzyżówki. – powiedziała Halina
– Mamo, rozwiązałam już wszystkie krzyżówki, które były w tym domu. Czy kupiłaś mi jakieś nowe? – zapytała Anita
– Niestety nie, ale możesz rozwiązać sudoku. Proszę. – powiedziała kobieta, podając córce jakiś zeszyt
– Co to jest? Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. – powiedziała Anita
– To jest właśnie sudoku. Masz kilka wpisanych cyfr i musisz uzupełnić pozostałe rubryki cyframi tak, aby nie powtarzały się w pionie i poziomie. Plansza jest podzielona na 9 kwadratów i w każdym z kwadratów cyfry nie mogą się powtarzać. To jest coś bardzo podobnego do krzyżówki, tylko zamiast liter wpisujesz cyfry. – odparła Halina
– Czy moglibyśmy zobaczyć przykładowe łamigłówki, jakie rozwiązywał Pani mąż? – zapytała lekarka
– Proszę. Mam przykładowe zagadki w biurku. – powiedziała Halina, otwierając szufladę.
Kiedy Małgorzata zajrzała do środka, zobaczyła kartkę z dziwnym tekstem. Na jego widok, otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
– Czy mogę pożyczyć tę kartkę? Mogłaby nam pomóc przy rozwiązaniu tej sprawy. – odparła lekarka
– Jeśli to pomoże Pani znaleźć prawdziwego mordercę, proszę to wziąć. – powiedziała Halina
– Czy Pan Filip mówił Pani coś na temat swojej przeszłości związanej z wojskiem? – zapytała Małgorzata
– Nie, znałam męża od wielu lat. Nie wiedziałam, że służył w wojsku. – odparła Halina
– Dziękujemy Pani bardzo za poświęcony czas. Obiecuję, że zrobimy, co w naszej mocy, aby sprawca trafił za kratki. – powiedziała Małgorzata, otwierając drzwi wyjściowe
Gdy tylko wyszła z domu, nagle zadzwonił telefon.
– Małgosiu, mówi Alicja. Przyjedź z Tomaszem na posterunek. Mamy nowe ustalenia z związku ze śledztwem. – odparła Alicja
Małgorzata i Tomasz od razu wsiedli do samochodu, po czym ruszyli w kierunku posterunku policji. Zajęło im kilkanaście minut, zanim dojechali na miejsce. Gdy tylko wysiedli, od razu weszli do środka i weszli do biura Alicji.
– Dowiedzieliście się czegoś? – zapytała pani komisarz
– Wiemy, że Kozubek miał problemy finansowe, które częściowo zostały rozwiązane w ciągu jednego dnia. Zabraliśmy kartkę z przykładową zagadką, jaką rozwiązywał w wolnym czasie. – powiedziała Małgorzata, pokazując kartkę zabraną z domu
– Ja poprosiłam znajomego, aby przeskanował mi zdjęcia członków, którzy dokonali napadu. Wreszcie mamy zdjęcia wszystkich żołnierzy. – powiedziała Alicja, pokazując zdjęcia
– Zobacz, Tomek. Gdzieś już widziałam tę bliznę. – powiedziała lekarka
– Nic z tego nie rozumiem. Nie wiem, czy uda nam się rozwiązać tę sprawę, mając takie dowody. – odparła Alicja
Małgorzata spojrzała jeszcze raz na zdjęcia żołnierzy, a później na zdjęcia z miejsca zbrodni.
– Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Właśnie rozwiązałam zagadkę i wiem, kto jest naszym mordercą. Jedźmy do restauracji. Weźmy te zdjęcia. – powiedziała Małgorzata, po czym zabrała kopertę wypełnioną zdjęciami i wyszła
Tomasz i Alicja wyszli tuż za nią, a po chwili dołączyli do nich dwaj policjanci. Wszyscy wsiedli do samochodów, po czym odjechali. Dotarcie na miejsce zajęło im dwadzieścia minut. Kiedy wyszli z samochodów, zauważyli, że w środku nie ma ani jednego klienta. Gdy weszli do środka, skierowali się w stronę baru. Nagle podszedł do nich właściciel.
– Mogę Państwu w czymś pomóc? – zapytał Kalinowski
– Chcielibyśmy porozmawiać z Panem Dymarczykiem. – powiedziała Alicja
– Powiedziałem wszystko, co wiem. – powiedział Piotr, wychodząc z kuchni
– Pani komisarz przyjechała, aby aresztować Pana za morderstwo Leona Krabskiego i Filipa Kozubka. – powiedziała lekarka
– Piotr Dymarczyk dopuścił się dwóch morderstw? – zapytał właściciel
– Pan Piotr Dymarczyk naprawdę nazywa się Zenon Majewski. Po zakończeniu służby wojskowej, armia dała Panu nową tożsamość, ale mimo to, Pan ją zmienił po raz drugi. Ta broda, wąsy i peruka są sztuczne. Zrozumiałam to, kiedy znalazłam w jego domu pustą tubkę po kleju do wąsów i peruk. Jeśli chce Pan zobaczyć, jak faktycznie wygląda, proszę rzucić okiem na to zdjęcie. – powiedziała Małgorzata, wyjmując jedną z fotografii
– Dlaczego miałbym dokonać dwóch morderstw? – zapytał kucharz
– Był Pan członkiem grupy komandosów, która wykorzystała kilka dni urlopu i dokonała napadu na konwój z diamentami. Ukradliście kamienie warte ponad milion złotych. Zostaliście aresztowani i trafiliście do więzienia. Pańskim kolegom udało się uciec, a Pan został schwytany i odsiedział kolejnych pięć lat. Gdybym Panu powiedziała, że koledzy sprzedali Pana, po to żeby szybciej wyjść na wolność, mógłby Pan to uznać za motyw zabójstwa? – zapytała lekarka
– To jest jakiś absurd. Nie wie Pani, o czym mówi. – odparł Piotr
– Żona Filipa Kozubka mówiła, że jej rodzina miała poważne problemy finansowe, które zostały częściowo rozwiązane w ciągu jednego dnia. Pamiętam, jak kelnerka mówiła, że żeby być dobrym kucharzem, trzeba dużo podróżować. Pan musiał być w Japonii, więc miał Pan dostęp do rozdymki. Mógł Pan przemycić tetrodotoksynę poza granice kraju. Mógł Pan umieścić truciznę na przykład w butelce po perfumach. Na początku sądziłam, że być może morderca miał dostęp do jakiegoś laboratorium i stamtąd wziął truciznę. Później doszłam do wniosku, że sprawca nie chciał ryzykować, że ktoś zauważy brak trucizny w laboratorium. Ktoś mógłby sobie przypomnieć, kto ostatnio korzystał z laboratorium. Policja zostałaby wezwana, a laborant przesłuchany. W trakcie składania zeznań mógłby się załamać i podać nazwisko zleceniodawcy. Morderca uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie sprowadzenie trucizny z zagranicy. – powiedziała lekarka
– Nawet, jeśli byłem w Japonii, to jeszcze nie dowód, że dokonałem zabójstwa. Jak miałbym to zrobić? – zapytał Piotr
– Pan Kozubek odegrał scenę w kuchni przed wszystkimi pracownikami. Udając nieporadnego, stłukł butelkę sosu sojowego, wyszedł na zaplecze i umieścił truciznę w drugiej butelce sosu, który nalał Pan Krabskiemu. Po wszystkim Kozubek zabrał zatrutą butelkę sosu, aby nie było dowodów. Świetnie Pan to rozegrał. Wykorzystał Pan problemy finansowe i posłużył się Kozubkiem jak narzędziem. Dzięki temu nikt nie podejrzewał Pana. – odparła lekarka

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.