Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

02 września, 2021

„Morderstwo w powietrzu” – część 4.

– Przecież Twoja nowa znajoma, Pani Weronika, cierpiała na nowotwór. – stwierdziła lekarka
– Nie sądzisz chyba, że ta urocza staruszka mogłaby się dopuścić morderstwa. – odparł Tomasz
– W tej chwili ta kobieta jest naszą najpoważniejszą podejrzaną. – dodała Małgorzata
Kilka sekund później zadzwonił telefon. Małgorzata wróciła na swoje miejsce, a starsza Pani poszła do bufetu po kolejną szklankę wody.
– Dowiedziałaś się czegoś, Alicjo? – zapytała lekarka
– Wśród pasażerów znalazłam jedną osobę podejrzaną. Chodzi mi o starszą kobietę nazwiskiem Weronika Przybyłek. – stwierdziła policjantka
– W tej chwili jest w bufecie razem ze stewardessą, Wiolettą Dziąsło. Co ona ma z tym wspólnego? – zapytała lekarka
– Pilnuj tej stewardessy, bo może jej grozić śmiertelne niebezpieczeństwo. – odparła Alicja
– O czym Ty mówisz? – zapytała lekarka
– Ta pasażerka naprawdę nazywa się Weronika Adamiec. Dziesięć lat temu doszło do tragedii. Jej syn, Kazimierz, wybrał się w podróż służbową do Hongkongu. Lot był obsługiwany przez Paulinę Konarską i Wiolettę Dziąsło. – powiedziała policjantka
– To znaczy, że Wioletta mnie okłamała. Powiedziała, że razem z Pauliną odbyły tylko jeden lot. Co to ma wspólnego z jego śmiercią? – zapytała lekarka
– Kazimierz był w związku jednocześnie z Pauliną i Wiolettą. Obie stewardessy nie znały się i nie wiedziały o swoim istnieniu. Podczas lotu, prawda wyszła na jaw. Konarska wiedziała, że Kazimierz Adamiec przeszedł niedawno transplantację wątroby. Wtedy wpadła na pomysł, żeby się na nim zemścić. Obie stewardessy przygotowały dla niego posiłek. Kazimierz nie wiedział, że kawa, którą pije, była zmieszana z paracetamolem. Podczas lotu, Kazimierz uległ poważnemu zatruciu. Samolot nie mógł wylądować. Na pokładzie nie było węgla aktywnego ani odtrutki w postaci acetylocysteiny – powiedziała Alicja
– Przedawkowanie paracetamolu powoduje niewydolność wątroby. – stwierdziła lekarka
– Paulina i Wioletta wiedziały o tym. Tego samego dnia Kazimierz Adamiec zmarł. Myślę, że Weronika ma teraz niepowtarzalną okazję, by wyrównać rachunki. Pilnuj tej stewardessy. – powiedziała Alicja
Małgorzata myślała, w jaki sposób trucizna znalazła się w organizmie Pauliny. Nagle zobaczyła spoconą kobietę, która ocierała pot z czoła. Widząc to, złapała się za głowę. Lekarka szybkim krokiem weszła do bufetu.
– Cieszę się, że Panią widzę, Pani Weroniko. To naprawdę urocza wycieczka. Szkoda tylko, że już nie wybierze się Pani na żadną inną wycieczkę. – powiedziała Małgorzata
– Słucham? – zapytała z niedowierzaniem staruszka
W tym momencie z kabiny pilotów wyszła Wioletta, która zaniosła dzbanek z kawą.
– Nie rozumiem. Co Pani ma na myśli? – zapytała Wioletta
– Właśnie się czegoś dowiedziałam. Pani Weronika naprawdę nazywa się Adamiec i oskarża Panią o śmierć syna, Kazimierza. – powiedziała lekarka
– Adamiec? Pani była matką tego lowelasa? – zapytała Wioletta
– Ja nie wiem, o czym ta Pani mówi. – powiedziała staruszka
– Wiem o wszystkim: o transplantacji wątroby, o zatruciu paracetamolem, o podróży do Hongkongu. Po stracie syna przeszła Pani załamanie nerwowe i dlatego zażywa Pani risperidon. – odparła Małgorzata
– Pani chyba oszalała. – powiedziała Weronika
– Ma Pani rację. Nie mogę dowieść, że próbowała Pani zabić Wiolettę, ale dowiodę, że zabiła Pani Paulinę Konarską. – powiedziała lekarka
– O czym Pani mówi? – zapytała Weronika
– Przez tyle godzin nie mogłam zrozumieć, w jaki sposób trucizna znalazła się w organizmie, skoro Paulina jadła tylko słodycze i niczego nie piła, a na ciele nie było żadnych śladów po igłach. Kiedy zobaczyłam jedną pasażerkę, która ocierała swój pot z czoła, zrozumiałam, że trucizna musiała zostać wtarta w skórę. – powiedziała lekarka
– Jeśli tak, to nie możemy mówić o morderstwie. – zauważyła Weronika
– Została nam jeszcze druga zagadka do rozwiązania. Kiedy oglądałam zwłoki Pauliny, poczułam zapach czosnku dochodzący z jej ust. Dowiedziałam się, że Paulina nie lubi czosnku, więc zastanawiałam się nad tym, skąd się wziął ten zapach. Dopiero potem przypomniałam sobie, jak mi Pani opowiadała o swojej pracy fizjoterapeutki. Na właściwy trop naprowadził mnie mój przyjaciel, Tomasz. Wtedy wszystko zrozumiałam. Kluczem w tej zagadce był dimetylosulfotlenek, zwany w skrócie DMSO. Ta substancja jest stosowana do zwalczania bólu, a także przyspiesza gojenie ran i oparzeń. Poza tym była kiedyś nielegalnie używana w fizjoterapii jako środek zwiotczający mięśnie. Potrafi tak głęboko przenikać przez skórę, że często bywa łączony z lekami i truciznami w celu przyspieszenia wchłaniania. Jednym z symptomów kontaktu ze skórą jest czosnkowy oddech, tak jak w przypadku zatrucia arszenikiem. Zastanawiałam się, dlaczego morderca nie pozbył się fiolki po arszeniku, tylko wyrzucił ją do kosza w toalecie. Sądziła Pani, że znajdziemy fiolkę po arszeniku i wiedząc o tym, że ta trucizna ma zapach czosnku, założymy, że tylko ona przyczyniła się do śmierci Pauliny Konarskiej. Liczyła Pani, że nie wpadniemy na trop związany z DMSO i dzięki temu nie dotrzemy do Pani. – powiedziała Małgorzata
– Co jeszcze może Pani powiedzieć na temat trucizny? – zapytała Weronika
– Znalazłam fiolkę, która wcześniej była wypełniona arszenikiem. To bardzo silna trucizna, która jest stosowana jako lek przy dewitalizacji zęba albo przy leczeniu nowotworów. Wśród pasażerów jest Pani jedyną osobą, która przechodziła chemioterapię. Ta fiolka musiała należeć do Pani. – odparła lekarka
W tym momencie Wioletta sięgnęła po swoje pudełko, próbując wyjąć jedną z chusteczek.
– Nie dotykaj tych chusteczek! – krzyknęła Małgorzata
– O czym Pani mówi? – zapytała Wioletta
– Proszę się poczęstować, Pani Weroniko. – powiedziała Małgorzata, podsuwając jej pudełko z chusteczkami
W tym momencie Weronika chciała wziąć kawałek ręcznika kuchennego, żeby wyciągnąć chusteczkę z pudełka
– Proszę wyciągnąć chusteczkę gołymi rękami. – powiedziała Małgorzata, po czym zabrała kobiecie ręcznik
– Nie dotknę tej chusteczki. – powiedziała staruszka
– W tej chwili przyznała się Pani do morderstwa. Dobrze Pani wiedziała, że chusteczki, którymi Paulina nawilżała swoją skórę, były nasączone dimetylosulfotlenkiem i arszenikiem. To Pani zamieniła pudełka z chusteczkami i to Pani ją zamordowała. Mamy dowody Pani winy. – odparła lekarka
W tej chwili Małgorzata poczuła silne turbulencje.
– Co się stało? – zapytała lekarka

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.