Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

18 listopada, 2020

„Morderstwo w sądzie” – część 3.


– Proszę się przesunąć. – powiedział lekarz, próbując dostać się do oskarżonego
– Już mu Pan nie pomoże. Karol Gawlik nie żyje. – powiedziała Małgorzata, odchodząc od oskarżonego
– Proszę przysłać policję do sali numer 30. – powiedział sędzia, ponownie podnosząc słuchawkę

Kilka minut później weszli policjanci w towarzystwie kilku sanitariuszy, którzy położyli denata na noszach. Lekarz zaczął oglądać ciało zmarłego.
– Śmierć nastąpiła w wyniku zatrzymania akcji serca. – odrzekł lekarz, kiedy sanitariusze wynieśli jego ciało z sali
– Wobec zaistniałych okoliczności, Sąd postanawia umorzyć postępowanie na skutek śmierci oskarżonego. Dziękuję Państwu. Rozprawę uważam za zakończoną. – powiedział sędzia, wstając
Po tych słowach, wszyscy obecni wstali i udali się w stronę wyjścia. Kiedy Małgorzata schodziła na dół, zobaczyła Alicję, wchodzącą do sądu.
– Witaj. Przyjechałam najszybciej jak mogłam. Co się stało? – zapytała policjantka
– Karol Gawlik zmarł na sali sądowej, tuż po tym jak sędzia skończył mnie przesłuchiwać. Dostał jakiegoś ataku. Zażył lekarstwo, a mimo to kilka minut później umarł. Lekarz stwierdził problemy z sercem. Ja myślę, że przyczyna śmierci była zupełnie inna. To wszystko stało się tak nagle. – powiedziała Małgorzata
– Poproszę prokuratora o zgodę na przeprowadzenie autopsji. – powiedziała policjantka, kiedy zobaczyła jednego z funkcjonariuszy
– Pani komisarz, zabraliśmy ciało i zabezpieczyliśmy rzeczy znalezione przy denacie. Wśród nich był inhalator proszkowy, pojemnik z kapsułkami i tabletki regulujące poziom cukru we krwi. – powiedział policjant
– Oddajcie te rzeczy do analizy. Być może któraś z nich spowodowała atak serca. – powiedziała Alicja
– Nie zdziwiłabym się, gdyby Karol Gawlik został zamordowany. Wiele osób życzyło mu śmierci, za to, co zrobił. – powiedziała Małgorzata
– Myślisz, że ktoś z rodziny albo znajomych Marty Lubicz mógł mieć coś wspólnego z jego śmiercią? – zapytała Alicja
– Musimy sprawdzić wszystkie tropy. To wszystko wydaje mi się zbyt podejrzane. – stwierdziła Małgorzata
– Z tego, co mi wiadomo, to nie była pierwsza ofiara Gawlika. Był także podejrzany o zamordowanie siedmiu innych kobiet, ale nie mogliśmy mu niczego udowodnić. Wcześniej był bardziej ostrożny i zakładał rękawice. Nie wiem, dlaczego teraz ich nie miał. Widocznie przestał myśleć na stare lata. – stwierdziła Alicja
– Czy masz jego ostatni adres? – zapytał Tomasz
– Mieszkał w willi przy ulicy Łukowej 6. Pojedźcie tam. Może dowiecie się czegoś. – powiedziała Alicja, przechodząc przez wykrywacz metalu
Tymczasem Małgorzata i Tomasz wyszli z sądu i wsiedli do swojego samochodu. Kilkanaście minut później dojechali pod wskazany adres. Wychodząc, zobaczyli kobietę wchodzącą do domu. Podeszli do drzwi i zapukali. Po chwili miła kobieta otworzyła im drzwi.
– Dzień dobry, w czym mogę Państwu pomóc? – zapytała kobieta
– Dzień dobry. Nazywam się Małgorzata Kowalska, a to mój przyjaciel Tomasz Nowak. Jesteśmy konsultantami medycznymi. Pomagamy policji i chcielibyśmy porozmawiać z Panią na temat Pana Gawlika. – powiedziała lekarka
– Proszę, niech Państwo wejdą. – powiedziała kobieta, odsuwając się od drzwi
– Jest Pani gospodynią tego domu? – zapytał Tomasz
– Pan Gawlik zatrudnił mnie kilka miesięcy temu, żebym przychodziła raz w tygodniu i zajęła się sprzątaniem. – powiedziała kobieta
– Czy Pan Gawlik mieszkał sam w tak dużym domu? – zapytała Małgorzata
– Nie. Górne piętro było wynajmowane młodym ludziom. Lokatorzy zmieniali się co pół roku. – powiedziała sprzątaczka
– Jakim człowiekiem był Pan Gawlik? Co może Pani o nim powiedzieć? – zapytała lekarka
– Był uczciwym pracodawcą. Pensja była zawsze wypłacana w terminie. Ostatnio jednak doszło między nami do kłótni. – powiedziała kobieta
– Co się stało? – zapytał Tomasz
– Mój syn znalazł lepszą pracę. Chciał wynająć górną część willi, żeby być bliżej firmy. Pan Gawlik nie zgodził się, aby mój syn zamieszkał w jego domu. Nie wiem nawet, jaki był powód. Mieszkali u niego różni ludzie. Zwierzęta były zawsze bardzo mile widziane. Jeden z jego lokatorów miał rybki, a inny miał żółwia. Nie przeszkadzał mu śpiew ptaków ani szczekanie psa. Sama widziałam, jak Pan Gawlik spędzał czas na zabawach z psami znajomych. – powiedziała kobieta
– Czy Pani syn też miał jakieś zwierzątko domowe? – zapytał Tomasz
– Miał uroczego, czarnego, półrocznego, perskiego kotka. Nie był uciążliwy, lubił ludzi i umiał korzystać z kuwety. Nie rozumiem, dlaczego Pan Gawlik nie pozwolił mojemu synowi zamieszkać w swoim domu razem z kotem, jeśli był takim miłośnikiem zwierząt. Może bał się, że kot będzie gubił sierść i będę mieć więcej sprzątania. – powiedziała kobieta
– Dziękujemy Pani. Nie będziemy Pani więcej niepokoić. Do widzenia. – powiedziała Małgorzata, po czym odwróciła się i wyszła
Po chwili usłyszała, jak sprzątaczka zamknęła drzwi domu.
– Co o tym wszystkim sądzisz? – zapytał Tomasz
– Być może ten kot jest ważnym śladem w tej sprawie. Gawlik mógł mieć alergię na kocią sierść. Na rozprawie powiedział, że nigdy nie leczył się psychiatrycznie, więc możemy wykluczyć ailurofobię. Nie wyglądał mi na kogoś, kto odczuwałby lęk przed kotami. Musimy poczekać na wyniki autopsji. Niewykluczone, że ten atak duszności mógł być spowodowany reakcją alergiczną. – powiedziała lekarka
– Dokąd teraz idziemy? – zapytał Tomasz
– Tutaj niedaleko jest sklep. Muszę zrobić zakupy. – powiedziała lekarka, po czym weszła do środka
Kiedy przechodziła obok stoiska z pieczywem, zobaczyła znajomą twarz.
– Pan mecenas Nowicki, co za spotkanie! – powiedziała Małgorzata, patrząc na twarz adwokata
– Miło Panią znowu widzieć, Pani doktor. Ja nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Pierwszy raz widziałem, żeby mój klient zmarł na sali rozpraw. – powiedział mecenas
– Czy mogłabym się spotkać dzisiaj z Panem w kancelarii? – zapytała lekarka
– Bardzo mi przykro, ale mam dzisiaj jeszcze spotkania z kilkoma klientami. Później jestem umówiony z kolegami na pokera. Proszę zadzwonić do kancelarii i ustalić termin z moją sekretarką. Teraz proszę mi wybaczyć, ale trochę się spieszę. – powiedział mecenas, wyjmując wizytówkę.
Kiedy ją wyjął, z kieszeni wypadły mu jakieś kartki. Łukasz zbierał je gorączkowo, próbując schować do kieszeni.
autor;Dawid Potempa
zdjęcie;pixabay

Możliwość komentowania jest wyłączona.