Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Gospodarka/Polityka

31 lipca, 2018

Nie samym chlebem…

„Chleba i igrzysk!” — wołali starożytni Rzymianie. Dostawali, co chcieli i był spokój. Dziś — wydawać by się mogło — taka strategia nie ma sensu. A jednak…

 

Rok niedawno minął od wpisu tarnogórskich podziemnych (w znacznej mierze) zabytków na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Radości nie było końca. Cieszyli się tarnogórzanie, ale też inni mieszkańcy Śląska i całej Polski. Ci pierwsi rzecz jasna najbardziej, bo po cichu liczyli korzyści, jakie z tego wpisu miały wkrótce się pojawić. Władze miasta również dawały do zrozumienia wszem i wobec, że „chleb” wkrótce się pojawi. Tymczasem dwanaście miesięcy za nami i próżno szukać UNESCOwych owoców. Można powiedzieć „nihil novi”. No może poza tym, że zmienił się prezes Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, głównego rozgrywającego w bitwie o wpis. Jak nietrudno się domyślić, nowym szefem organizacji został dotychczasowy wiceprezes odpowiedzialny za UNESCO a jednocześnie doradca burmistrza. I obiektywnie rzecz biorąc: nic w tym dziwnego — należało mu się. Nawiasem mówiąc, stowarzyszenie jest w tej chwili głównym beneficjentem wpisu, bo liczba turystów zwiedzających będącą w zarządzie stowarzyszenia kopalnię zabytkową srebra wyraźnie wzrosła.

W mieście — jak to już zostało powiedziane — „chleba” z UNESCO nie widać. Będą za to igrzyska. Tyle że z innej bajki. Już za kilka dni po raz kolejny przez miasto przejedzie kolarski Tour de Pologne. Rzecz jasna nie za darmo. Z miejskiej kasy na konto organizatorów wyścigu popłynie całkiem niezła sumka liczona w dziesiątkach tysięcy złotych. Sportowcy w ciągu kilkunastu minut przemkną ulicami miasta, a tarnogórzanie na moment poczują się ważni. Żadnych innych pożytków z tego nie będzie. Dla ludu, ma się rozumieć. Zresztą ktoś kiedyś powiedział, że „nie samym chlebem żyje człowiek…” A tu wybory samorządowe tuż, tuż. Może jakiś okruch igrzyskowej euforii dotrwa do listopada i w stosownym momencie — przy urnie w duszy się odezwie, a ta każe ręce uzbrojonej w długopis postawić krzyżyk w odpowiedniej kratce, co w żadnej mierze nie będzie równoznaczne z postawieniem krzyżyka na osobie, której nazwisko (nie wiem jak to ma się do RODO) będzie obok widniało. Wręcz przeciwnie.

-TAJPAN

Możliwość komentowania jest wyłączona.