Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Zdrowie

20 sierpnia, 2018

Niepieszy rowerzysta

Stał oparty na jednej nodze i czekał. A właściwie siedział — na rowerze. Widząc czekającego przed przejściem dla pieszych człowieka odruchowo nacisnąłem na pedał hamulca. Mój samochód zatrzymał się i rowerzysta powoli przejechał przez przejście. Ruszyłem dalej i chwilę później pojawiła się refleksja: przecież ja dałem mu pole do popełnienia wykroczenia drogowego.

Owszem prawo o ruchu drogowym stwierdza, że „kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu”, ale rowerzysta nie jest pieszym. Gorzej. To samo prawo w innym miejscu zakazuje kierującemu pojazdem (a rower jest przecież pojazdem) „jazdy wzdłuż po chodniku lub przejściu dla pieszych”. O ile od zakazu jazdy rowerem wzdłuż chodnika są wyjątki (duży ruch samochodów na drodze lub złe warunki atmosferyczne), o tyle jazda rowerem po przejściu dla pieszych jest zawsze wykroczeniem (no może jest jeden wyjątek: małe dzieci pod opieką dorosłych). Rowerzyści na chodnikach są zmorą pieszych, na przejściach — kierowców.

Kiedyś miałem sposobność wysłuchać utyskiwań rowerzysty, któremu wszyscy ścielą kłody pod nogi, czy raczej — koła. A on taki niewinny. No kiedyś zdarzyło się: jechał ruchliwą jezdnią, a brzydki policjant kazał mu jechać drogą dla rowerów, ale przecież ta była taka nierówna. Generalnie to on jest jak aniołek… Tylko ci kierowcy, którzy o byle co się denerwują — kiedyś nawet jeden go opluł.

Opluwania ludzi nie popieram, ale widząc co rowerzyści wyrabiają na ulicach i chodnikach za bardzo nie dziwię się, że komuś za kierownicą puszczają nerwy. I tylko szkoda, że policjanci tak rzadko reagują na wykroczenia rowerzystów.

I jeszcze jeden istotny szczegół: rowerzyści nie mają polisy OC, a to oznacza, że w razie kolizji z pieszym na chodniku mogą popaść w poważne tarapaty finansowe.

-TAJPAN

Możliwość komentowania jest wyłączona.