Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

13 lipca, 2021

„ Niesprawiedliwie osądzony” – część 2.


W tym momencie drugi strażnik wyciągnął broń i oddał strzał w kierunku Witolda, który został trafiony w nogę. Zanim strażnicy dobiegli do drzwi, Witold wypuścił kobietę i odjechał kradzionym samochodem pocztowym, który znajdował się nieopodal. Trzy radiowozy natychmiast wyruszyły za nim w pościg. Perzek zbliżał się do szpitala, w którym pracowała Małgorzata. Zanim wszedł do środka, wziął kawałek paska z torby na listy i przy pomocy sprzączki otworzył kajdanki. Zdjął swoje ubranie i założył mundur listonosza. Po chwili ruszył w kierunku szpitala. Na pierwszym piętrze był oddział chirurgii. Lekarze zauważyli mężczyznę, który kuśtykał.

– Co się stało? – zapytał lekarz
– Zostałem obrabowany i postrzelony. – odrzekł Witold
– Proszę do gabinetu. – odrzekł chirurg, po czym złapał mężczyznę za ramię
Małgorzata widziała, jak mężczyzna wchodzi do gabinetu lekarskiego. Po chwili zadzwonił telefon.
– Małgosiu, nie uwierzysz, co się stało. Kilka minut temu uciekł Witold Perzek, ten redaktor, którego aresztowaliśmy rano. Jest ranny i najprawdopodobniej znajduje się w szpitalu. Ma na sobie mundur listonosza. – odrzekła policjantka
– Widziałam rannego listonosza. Jest teraz w gabinecie lekarskim. – powiedziała lekarka
– Powiadom ochronę. Za chwilę zjawimy się w szpitalu. – odrzekła Alicja
Kiedy Małgorzata podeszła do ochroniarza, Witold wyciągnął pistolet i przyłożył go lekarzowi do głowy.
– Nic się Panu nie stanie. Proszę mnie zaprowadzić do gabinetu ordynatora. – powiedział Witold, po czym w towarzystwie lekarza ruszył przed siebie. Gdy otworzyli drzwi, Witold odepchnął lekarza i wszedł do gabinetu.
– Co to ma znaczyć? Kim Pan jest? – zapytał ordynator
– Proszę zachować spokój. Nic się Panu nie stanie. – odrzekł redaktor
Parę chwil później policjanci weszli do szpitala i podeszli do pokoju.
– Perzek, nie pogarszaj swojej sytuacji. Jesteś otoczony i nie masz szans na ucieczkę. – powiedziała Alicja
– Jeśli chcecie, żeby wszyscy wyszli z tego cało, zawołajcie doktor Małgorzatę Kowalską. – powiedział Witold
– To ja, w czym mogę pomóc? – zapytała lekarka
– Słyszałem o Pani. Wiem, że rozwiązuje Pani zagadki kryminalne. Chcę, żeby pomogła mi Pani udowodnić moją niewinność. Nie zabiłem Izabeli. Zostałem niesłusznie skazany na dożywocie. – powiedział Witold
– Co Pan zamierza zrobić? – zapytała Małgorzata
– Właśnie przywiązałem ordynatora do krzesła. Nic mu się nie stanie. Nie ruszę się stąd, dopóki prawdziwy morderca nie zostanie złapany. Macie osiem godzin. – powiedział Witold
– Co się stanie, jeśli Pańskie żądania nie zostaną spełnione? – zapytała Małgorzata
– Ordynator ma jedyny klucz do sejfu z lekami. Klucz jest teraz w moim posiadaniu. Jak już mówiłem, nie ruszę się stąd dopóki nie złapie Pani mordercy. Jeśli stąd nie wyjdę, to pacjenci nie dostaną potrzebnych leków. Jeśli nie chce Pani mieć wszystkich pacjentów na sumieniu, proszę zacząć działać. – powiedział Witold
– Jak będziemy się kontaktować? – zapytała lekarka
– Zabrałem telefon należący do ordynatora. Jeśli się Pani czegoś dowie, to proszę zadzwonić. – powiedziała Małgorzata
Lekarka odwróciła się i spojrzała na Alicję.
– Nie mam wyjścia. Muszę mu pomóc oczyścić się z zarzutów. – powiedziała Małgorzata
– On kłamie. Zamordował swoją kochankę, bo chciała wyjawić wszystko o ich romansie. – powiedziała Alicja
– On nie jest mordercą. Dlaczego do nas nie strzela, tylko groził bronią? – zapytała lekarka
– Pewnie był w szoku. Sam w tej chwili nie wie, co robi. – odrzekła policjantka
– Ja w każdym razie wychodzę i spróbuję znaleźć tego mordercę. – powiedziała lekarka
– W jaki sposób? Przecież nie masz żadnych poszlak ani przesłanek. Od czego chcesz zacząć? – zapytała Alicja
– Muszę sprawdzić redakcję i mieszkanie Izabeli. Może znajdę coś, co policja przeoczyła. Mam osiem godzin na znalezienie mordercy albo stan moich pacjentów gwałtownie się pogorszy. Będę Cię informować na bieżąco o moich poczynaniach. Chodź, Tomek, mamy sporo pracy. – powiedziała Małgorzata
Pielęgniarz ubrał się i razem z Małgorzatą opuścił szpital. Oboje mieli zadanie prawie niemożliwe do wykonania i bardzo mało czasu.
– Myślisz że to morderstwo mogło mieć coś wspólnego z artykułem napisanym przez Zarębską? – zapytał Tomasz
– Nie wykluczam tej opcji, ale wątpię w to. Z tego, co mi wiadomo, Izabela nie zajmowała się żadnymi aferami ani kryminalnymi sprawami. Nie sądzę, żeby miała wrogów wśród ludzi, o których pisała. Policja zabezpieczyła materiały znalezione na miejscu zbrodni, jednak nie wiemy, czy coś nie zginęło. Muszę porozmawiać z Perzkiem. Jeśli mam pomóc, to muszę znać więcej szczegółów. Zadzwoń do niego. – powiedziała
Tomasz połączył się z mężczyzną.
– Panie Witoldzie, mówi dr Kowalska, chciałabym, żeby mi Pan opowiedział wszystko od początku, co się stało. Jeśli chce Pan mojej pomocy, musi mi Pan powiedzieć całą prawdę. Muszę mieć jakiś punkt zaczepienia. – powiedziała Małgorzata
– Poznałem Izabelę pięć lat temu. Dostałem wtedy awans, a ona zaczynała praktykę w mojej redakcji. Nigdy wcześniej nie pozwalałem sobie na zażyłe stosunki z personelem. Przełom nastąpił parę miesięcy później. Oboje pracowaliśmy wtedy do późna. Zaprosiłem ją na kolację do najdroższej restauracji. Zamówiliśmy gulasz i sok. Po kolacji poszliśmy do niej do domu. Nie wiem, jak to się stało, ale spędziliśmy ze sobą noc. Potem zaczęliśmy się regularnie spotykać. Byliśmy parą bez zobowiązań. Ja miałem żonę, a ona była młoda. Mogła mieć każdego mężczyznę, jakiego tylko by chciała. – powiedział Witold
– Jak doszło do tej kłótni między Panem a Izabelą? – zapytała Małgorzata
– Zostaliśmy oboje do późna. Chciałem pomóc jej w przygotowaniu imprezy. Nagle Iza zaproponowała, żebym odszedł od żony i został z nią. Odmówiłem jej. Powiedziałem, że nie mogę się rozwieść, gdyż taki wstrząs mógłby zabić moją żonę. Wtedy Izabela zaczęła krzyczeć, że jestem niedojrzały, że ją wykorzystałem i okłamałem, mówiąc o chorobie żony. Jest mi naprawdę przykro z powodu tej choroby. Bardzo kocham swoją żonę. Wiem, że po jej śmierci otrzymam spory majątek. Te pieniądze bardzo mi się przydadzą. Kiedy umarł mój stryj, okazało się, że zostawił mi nieruchomość z mocno obciążoną hipoteką. Niedługo wartość długu przewyższy wartość nieruchomości. Otrzymując spadek, mógłbym spłacić długi, które zostawił mi stryj. – powiedział Witold
– Co Pan zrobił, kiedy Izabela powiedziała Panu, że Pan ją wykorzystał? – zapytała Małgorzata
Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.