27 lipca, 2021
Władcy gór i jeden szczur, czyli czemu góry mają dziury i czemu zło ma na imię Depresja. O pewnym górskim szopie, który przywraca równowagę górskich szczytów, która rujnuje doliny depresji w górach sinusoidalnych, czyli psychicznie wpływających na ludzkie zdrowie i przenosi się jako wirus kanałami.
Podtytuł: Szop pracz – reaktywacja i ochronna pralnia szczurów doliny depresji jako górnik gryfny szop górski
Rozdział I – Walka gór z dolinami, czyli jak to się zaczęło
Dawno, dawno temu, w Tatrach, żył pewien mądry szop pracz, który stworzył oczyszczalnie ścieków górskich i należał do grupy tak zwanych górskich władców. On też sprawił, jako jeden z wielu założycieli dawno już wygasłej kolonii górskiej, segregowanie górskich zasobów w celu zwiększania dobrobytu w przyrodzie i poprawy eko i bio systemu. No i tak zaczęła się nasza przygoda… Ale co z tym szczurem? Szczur Jacek Przebiegły był jednym ze wspołpracowników szopa pracza i pomagał mu w oczyszczaniu świata aż do chwili, gdy uznał, że jest to niegodne jego zadanie i że woli mieć tylko dla siebie zapasy, które z szopem robił w oczyszczalni ścieków. Uznał, że jemu są bardziej niezbędne i okradł szopa z wielu składników czyszczących świat. A szop mu to próbował zabrać. Inni władcy gór, których poza szopem było paru, próbowali mu w tym też pomagać, ale on, gryfny szop, postanowił, że sam odzyska środki czystości, które mu jeden szczur zabrał po to, by się samemu wzbogacić. Nie wiedział, kim był ów szczur. Ale po jakimś czasie zdołał ustalić, że był to jeden ze szpiegów niejakiego skunksa, władcy zapachowego emocji, któremu nie pasowała bardzo równowaga. Wiedział, że gdyby ona była, to wtedy nie miałby możliwości sterować ludźmi emocjonalnie, wykorzystując zapach emocji odczuwalny nosem i sercem… Głównie sercem… Do swoich szalonych fanaberii. Skunks był przebiegłym wrogiem szopa pracza i jego załogi. Należał do klanu dużego czarnego psa dobermana, który od dawien dawna był bojowym psem, a głównym założycielem klanu był czarny kruk, który potrzebował od szopa jego środków czystości, ponieważ miał za mało swoich. Ten klan działał od wielu lat w ukryciu. Tylko niektórzy jego członkowie udawali sojuszników szopa. Byli jednak najemnikami płatnymi i tajnymi agentami na zleceniach kruka oraz psa dobermana. Doberman ten miał na imię Syzyf i pracował w tajemnej kopalni, w której zajmował się zarabianiem funtów z ukradzionej od szopa biżuterii. Doberman ten był najemnikiem kruka, który miał największy wpływ na pracę szopa i na utrudnianie mu czystości w świecie. Kruk był największym specjalistą od tak zwanej mokrej roboty czy brudnej inaczej. Dlatego to on najwięcej przysparzał problemów, a jednocześnie zawsze działał też w największym ukryciu. Kruk, jako pierwszy był bandytą, który zakłócił równowagę i zatruł kopalnię węgla szopa pracza, której szop używał do oczyszczania ze śmieci i brudu świata. I on też, poprzez dwutlenek węgla, w który zamieniał węgiel, powodował niesamowitą ilość wirusa depresji, na skutek braku powietrza czystego w świecie, które tworzył szop pracz. Od tego się wszystko zaczęło i tak góry zaczęły walkę z dolinami. Bo szop mieszkał w górach, natomiast kruk, jego wróg, zajmował ciemne doliny i podmokłe bagienne tereny. Ale zacznijmy naszą opowieść… Szop pracz miał na imię Bob i pracował z wieloma bobrami, żółwiami i stworzeniami kopiąc tunele i będąc bardzo zaangażowanym w swoim dziele budowy i tworzenia nowego świata. Przy czym jego największym zainteresowaniem cieszyły się góry, gdyż był górnikiem i wiedział, że tam jest właśnie najwięcej złóż ropy, węgla brunatnego i nafty, oczywiście. Surowce te były mu potrzebne do pracy przy ulepszaniu świata i oczyszczaniu ze zbędnych śmieci i brudów. No…!!! Szop był wyspecjalizowany w swojej pracy i niejednokrotnie nosił ciężki kilof oraz chodził z węglem. Tymczasem w Dolinie Mroku, w dolinie, gdzie kryły się siły złe, ciemne i straszne, król kruk zwołał specjalne zgromadzenie i wiele gawronów oraz wron w nim brało udział. Szczury i inne dolinne drapieżniki zebrały się wokół króla kruka, aby brać udział w zebraniu. Król kruk zadecydował, że muszą zdobyć jak najwięcej górskiego węgla, aby móc mieć czym palić w kominie, podczas kolejnej długiej zimy stulecia, która właśnie nadchodziła. Czarny szczur imieniem Jacek postanowił zająć się tematem, ponieważ był w tych sprawach biegły. Doberman obiecał krukowi, że będzie nadzorował pracę szczura w zdobywaniu węgla. Król i szczur dogadali się uczciwie o stawkę, którą miały przynosić złoża węgla z wysokich gór. I tak powstała kolejna koalicja pomiędzy wrogami szopa pracza. Dolina Czarnego Kruka, bo tak nazywała się owa mieścina, wyglądała jak jeden wielki cmentarz. Była koszmarnie ponura i pełna zapachu śmierci, który rozsiewał podły skunks. Król kruk długo rozmawiał ze swoim sługą szczurem Jackiem na temat szczegółów całej misji i ustalił wiele ważnych rzeczy. Szczur Jacek był ulubionym wysłannikiem złego króla kruka, ponieważ był najbardziej obeznany ze sztuką szpiegostwa i był jego doskonałym szpiegiem, mózgiem operacyjnym. Nikt poza nim, nawet pies doberman, nie miał takiej tajnej wiedzy o górach szopa pracza, w których to rzekomo kryło się złoto, a właściwie było wydobywane za pomocą kilofów z węgla. Ale, żeby wszystko kompletnie zaplanować, król kruk i szczur Jacek musieli zainwestować w najnowsze technologie, którymi można było dostać się do kopalni szopa niepostrzeżenie i ukraść stamtąd dużo węgla, które potem miało zmienić się w złoto. Musiał też szczur Jacek użyć swojego dobrze skonstruowanego helikoptera po to, żeby nie musieć za długo męczyć się z wchodzeniem pod górę, co zajęłoby mu zdecydowanie więcej czasu. Tymczasem zapadła głęboka noc, tak w górach jak i w dolinach.
Autor: Jan Wojtusiak