Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

22 marca, 2021

„Pechowy spadek” – część 1.

Gdy Tomasz zszedł do stołówki, zobaczył Małgorzatę, która kończyła jeść obiad. Jej smutny wyraz twarz mówił sam za siebie. Tomasz przysiadł się do jej stolika.
– Co się stało? – zapytał Tomasz
– Dowiedziałam się, że niedawno zmarł jeden z moich pacjentów, Jacek Kolarz. Pamiętam go bardzo dokładnie. Parę lat temu operowałam mu tętniaka aorty brzusznej. Po operacji żył jeszcze 10 lat. Jego notariusz zadzwonił do mnie i powiedział, że Pan Kolarz zmarł dwa dni temu na niewydolność wątroby. Dowiedziałam się, że jestem uwzględniona w testamencie. Polecono mi, abym zjawiła się dzisiaj w jego domu. Odczytanie testamentu odbędzie się o godzinie 18.00. – odparła Małgorzata

– Co o nim wiesz? – zapytał Tomasz
– Jego rodzina dorobiła się majątku na handlu nieruchomościami. Słyszałam o jego domu. Na terenie jego posiadłości znajduje się także stadnina koni, kort tenisowy i staw hodowlany. Wiem, że miał też własną piwnicę z winami. – powiedziała Małgorzata
– Widzę, że był bardzo bogaty. Już widzę miny spadkobierców. Każdy z nich będzie myślał, że to jemu przypadnie największa część majątku. – odparł Tomasz
– Jestem ciekawa, co takiego mi zapisał. Wszystkiego dowiem się już za 2 godziny. – powiedziała lekarka, wstając od stolika
Zbliżała się pora, kiedy Małgorzata kończyła swoją pracę. Po tylu godzinach przy stole operacyjnym, czuła zmęczenie, ale gdy tylko wróciła do domu i wzięła prysznic, od razu poczuła się lepiej. Była godzina 17.00. Nie zastanawiając się dłużej, wsiadła do samochodu i odjechała. Dotarcie w umówione miejsce zajęło jej trzy kwadranse. Przed bramą zobaczyła ochroniarza, który sprawdził jej dokumenty, po czym nacisnął przycisk. Po chwili brama była już otwarta, a Małgorzata wyjechała na teren posiadłości. Gdy tylko wysiadła, jej oczom ukazał się najpiękniejszy dom, jaki kiedykolwiek widziała. Na podjeździe stało kilka zaparkowanych samochodów. Wchodząc do środka, zobaczyła kilku mężczyzn siedzących w salonie. Towarzyszyły im ich małżonki. Tylko jeden z nich siedział samotnie.
– Dzień dobry, nazywam się Rafał Ziembiński. Jestem notariuszem. Za chwilę przejdziemy do odczytania ostatniej woli zmarłego. – powiedział jeden z mężczyzn
– Im prędzej się to skończy tym lepiej. – wyszeptała jedna z kobiet
Wreszcie zegar wybił godzinę 18.00. Wszyscy zebrani usiedli na krzesłach, a rejent otworzył kopertę i wyjął jej zawartość.
– Ja Jacek Kolarz, syn Moniki i Kamila, urodzony 14 sierpnia 1957 roku w Warszawie, pozostawiam niniejszy testament oraz ustanawiam moimi spadkobiercami moich trzech synów, Wiesława, Pawła i Józefa, moje trzy córki, Iwonę Rudnik, zd. Kolarz, Katarzynę Olech, zd. Kolarz i Karolinę Karaś, zd. Kolarz oraz doktor Małgorzatę Kowalską. Jednocześnie wydziedziczam moją najmłodszą córkę, Weronikę Sowę, zd. Kolarz, która od 10 lat nie utrzymywała ze mną kontaktu i nie odwiedziła mnie nawet w czasie długotrwałej choroby. Obecnie w skład mojego majątku wchodzą: dom o powierzchni 300 m² położony w Warszawie, kort tenisowy o powierzchni 240 m², stadnina koni, staw hodowlany o powierzchni 5 ar, kolekcja książek kryminalnych oraz samochód osobowy marki Maybach o numerze rejestracyjnym DW59170. Mojej lekarce, doktor Małgorzacie Kowalskiej w dowód wdzięczności za uratowanie życia, pozostawiam moją kolekcję powieści kryminalnych w twardej oprawie. Całą resztę mojego majątku pozostawiam moim dzieciom w równych częściach. Jednocześnie zobowiązuję mojego najstarszego syna Wiesława do urządzenia dla mnie pochówku w obrządku katolickim, pochowanie mnie na Cmentarzu Komunalnym w grobie mojej żony i pokrycie kosztów pogrzebu. – powiedział notariusz, odkładając kartkę papieru
– Czy to już wszystko? – zapytał jeden z synów
– Nie. Przed śmiercią Pan Jacek sporządził jeszcze jeden dokument i nagrał ten film. Polecił mi, abym go włączył po odczytaniu testamentu. – powiedział notariusz, wkładając kasetę do magnetowidu
– Witam wszystkich. Miło mi, że widzę was tu zgromadzonych. Zostawiłem wam wszystko to, czego dorobiłem się za życia. Mam nadzieję, że właściwie zajmiecie się moim majątkiem. Tylko tak mogłem się wam odwdzięczyć za to, że zawsze byliście przy mnie. Nagrałem ten film dla doktor Małgorzaty Kowalskiej. Pewnie zdziwiło Panią to, że zapisałem Pani moją kolekcję książek. Mam dla Pani dobrą wiadomość. Przed śmiercią odłożyłem depozyt w kwocie 100 tysięcy złotych. W kopercie jest upoważnienie do podjęcia pieniędzy. Chcę Pani podarować tę sumę. Mam jednak jeden warunek. Pewnie dowiedziała się Pani, że przyczyną mojej śmierci była niewydolność wątroby. To prawda, jednak to nie była śmierć naturalna. Do koperty dołączam także kopię wyników moich ostatnich badań. Niedawno dowiedziałem się, że zostałem otruty alfa amanityną. Wszyscy w mojej rodzinie znają się na grzybach, a jednak ktoś dodał kawałki muchomora sromotnikowego do zupy grzybowej, którą jadłem. Wiem, że ktoś przyczynił się do mojej przedwczesnej śmierci. Słyszałem, że jest Pani świetnym detektywem i ma na koncie wiele rozwiązanych spraw. Moją ostatnią wolą jest to, aby po mojej śmierci, przeprowadziła Pani śledztwo i odkryła, kto mnie zamordował. – powiedział Jacek
– Czy on mówił poważnie? – zapytał jeden z synów
– Obawiam się, że tak. Mam tutaj kopię wyników badań oraz upoważnienie do podjęcia pieniędzy. – powiedział notariusz, wyjmując zawartość koperty
– Można podważyć. Żaden sąd tego nie uzna. – powiedziała jedna z córek
– Może Pani podważyć film, ale nie dokument. Osobiście go sporządziłem. Jest nie do podważenia. – powiedział notariusz
– Ojciec mógł nie być w pełni władz umysłowych, kiedy sporządzał i podpisywał te dokumenty. Po śmierci mamy, załamał się i przez długi okres zażywał klomipraminę. Ten lek mógł wpłynąć na jego zdolność oceny sytuacji. – odparł drugi syn
– W kopercie mam także zaświadczenie od lekarza psychiatry, z którego wynika, że Pan Jacek Kolarz był całkowicie zdrowy na umyśle w chwili przygotowania filmu i testamentu. – powiedział notariusz
– Co my teraz zrobimy? – zapytał trzeci syn
– Jeśli to prawda, to znaczy, że mamy do czynienia z morderstwem. Trzeba będzie powiadomić policję i wszcząć śledztwo. – odparła Małgorzata
– Ojciec nigdy w życiu nie miał żadnych wrogów. Kto mógł chcieć go zabić? – zapytał Paweł
– Weronika miałaby dobry motyw. Ojciec ją wydziedziczył. – odparł Wiesław
– Nie pleć bzdur. Myślisz, że byłaby tak głupia? Przecież pieniądze byłyby najbardziej oczywistym motywem. Gdyby go zabiła, byłaby pierwszą podejrzaną. Poza tym ojciec mówił, że nie widział jej od 10 lat. Jak miałaby zatruć zupę? – zapytała Katarzyna
– Widziałem ją przedwczoraj. Spotkaliśmy się na mieście. Podobnie jak wy, myślałem, że wyjechała z miasta. Powiedziała mi, że mieszka na drugim końcu Warszawy. Weronika pytała mnie o stan zdrowia ojca, ale nie chciała się z nim widzieć. – powiedział Józef
– Dlaczego Pani Weronika przestała utrzymywać kontakty z ojcem? – zapytała Małgorzata
– Kilka lat temu zakochała się w naszym stajennym, Wojciechu. Ojciec uważał, że on nie byłby dla niej odpowiednią partią. Chciał ją zmusić do małżeństwa z bogatym sąsiadem, Markiem Kalinowskim. Weronika go nie kochała i przeciwstawiła się ojcu. Postawił jej ultimatum: albo Weronika spełni jego wolę, albo ma się wyprowadzić z domu. Ojciec nalegał na ślub z Markiem, ponieważ chciał połączyć nasze ziemie. Weronika postanowiła nie ulegać presji ojca i wybrała życie na własną rękę. – powiedział Paweł
– Wszyscy chcielibyśmy się z nią spotkać. Umówmy się z nią na spotkanie. – powiedział Józef
– Czy zapomnieli Państwo o Panu Jacku? Nie interesuje was, kto odpowiada za jego śmierć? – zapytała Małgorzata
– Ustalenie tego należy do Pani. W końcu ojciec zobowiązał Panią do odnalezienia sprawcy. Za odnalezienie zabójcy dostanie Pani sowite honorarium. – odparł Paweł
– Nie jestem licencjonowanym detektywem, więc nie oczekuję żadnego honorarium. W jednym się z Panem zgadzam. Pan Jacek dał mi zadanie odnalezienia swojego mordercy i spełnię jego ostatnią wolę. – odparła lekarka
– Mam już tego dosyć. Chcę stąd jak najszybciej wyjść. – powiedział Józef, próbując wstać
– Proszę jeszcze chwilę zostać, panie Józefie. Musimy jeszcze dopełnić kilka formalności. Potrzebny jest Pański podpis na akcie poświadczenia dziedziczenia. – powiedział notariusz, kładąc ręce na jego barku
– Proszę mnie zostawić. Ja też mam dzisiaj kilka spotkań. Za godzinę muszę być w banku. Testament został sporządzony notarialnie, więc do Pana należy dopełnienie formalności. Za chwilę muszę jechać. Muszę się napić wody. Czuję pieczenie w ustach. – dodał Józef, podchodząc do stolika
Chwilę później złożył podpis na dokumencie, po czym wyszedł z pokoju. Małgorzata zobaczyła go na podwórku, jak zmierzał w kierunku swojego samochodu. Tymczasem pozostali spadkobiercy siedzieli w salonie i wysłuchiwali notariusza, który informował ich o kosztach związanych z poświadczeniem dziedziczenia. Minęło tak kilkanaście minut, kiedy Małgorzata spojrzała do okna.
– Co się stało, pani doktor? – zapytał notariusz
– Czy Pan Józef zaparkował swój samochód przed domem? – zapytała lekarka
– Tak jak wszyscy, ale dlaczego Pani pyta? – zapytał Paweł
– Mówił, że bardzo się spieszy i musi jechać. Wyszedł ponad piętnaście minut temu, a ja nie słyszałam dźwięku odjeżdżającego samochodu. – powiedziała lekarka
– Ma Pani rację. Jego samochód ciągle tam stoi. Może coś mu się stało. Chodźmy tam. – powiedziała Katarzyna
Nie zastanawiając się dłużej, wszyscy wybiegli z domu. Mijając kilka pojazdów, dotarli do samochodu Józefa. Drzwi były otwarte. Mężczyzna siedział na miejscu kierowcy. Jego źrenice były rozszerzone. Na szyi było pełno śliny, a na ustach była widoczna piana. Małgorzata przyłożyła palec do jego tętnicy szyjnej.
– Bardzo mi przykro, ale Pan Józef nie żyje. Musimy wezwać policję. – powiedziała lekarka, wyjmując telefon
– Co się stało Józefowi? – zapytała Katarzyna
– Te objawy przypominają drgawki. Czy Pan Józef chorował na epilepsję? – zapytała Małgorzata
– Nie, nigdy, sądzi Pani, że jego śmierć może być wynikiem jakiejś choroby? – zapytała Iwona
– Policja musi ustalić przyczynę śmierci. To może być także objaw zatrucia. – odparła lekarka
Kilkanaście minut później przyjechali policjanci. Alicja wyszła z radiowozu i podeszła do zebranych.
– Kto znalazł ciało? – zapytała Alicja
– Znaleźliśmy go pół godziny temu. Miał jechać na spotkanie. – odparła Małgorzata
W tym czasie lekarz sądowy zaczął oglądać ciało.
– Co tu się stało? Co Ty tu robisz? – zapytała Alicja, patrząc na Małgorzatę
– Uczestniczyłam w otwarciu testamentu. Ojciec ofiary zapisał mi kolekcję powieści kryminalnych, a także poprosił mnie, abym odnalazła człowieka, który go otruł. Oglądałam wyniki jego badań. Mówił prawdę. Badania wykazały zatrucie alfa amanityną. – powiedziała Małgorzata
– To znaczy, że mamy już drugi zgon wśród członków rodziny zmarłego. – powiedziała Alicja
– Ta posiadłość jest przeklęta. To nie są jedyne zgony, jakie miały tu miejsce. – powiedział Paweł
– O czym Pan mówi? – zapytała Alicja
– Paweł, daj spokój. To było dawno temu. Ta sprawa nie ma z tym nic wspólnego. – powiedział Wiesław
– Pozwoli Pan, że ja zdecyduję, co jest ważne, a co nie. Słucham Pana. O czym Pan mówił? – zapytała Alicja

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.