Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

24 marca, 2021

„Pechowy spadek” – część 3.

– Nasz stajenny odszedł z pracy kilka dni temu. Wyjechał za granicę. Próbowaliśmy znaleźć kogoś innego, ale nikt się nie zgłosił. Od tamtej pory, każdego dnia jedno z nas przyjeżdżało na teren posiadłości i doglądało wszystkiego. Było nas sześcioro, więc mieliśmy rozplanowane dyżury na cały tydzień, oprócz niedzieli. Gdyby Weronika nie wyprowadziła się z domu, byłoby nam łatwiej z prowadzeniem majątku. – powiedziała Karolina
– Musiało być Pani bardzo ciężko. – stwierdziła Małgorzata

– Mimo że jestem córką bogacza, wiem, co to jest ciężka praca fizyczna. Cała nasza rodzina musiała pracować, aby utrzymać ten majątek w dobrym stanie. Ojciec zawsze nam mówił, że jeśli chcemy dostać jego majątek, musimy zasłużyć. Powtarzał, że bez pracy nie ma kołaczy. To było jego jedyne życiowe motto. – powiedziała Karolina
– Pewnie mieliście mało czasu na rozrywkę. – powiedziała Małgorzata
– Jedyną atrakcją oprócz przyjęć urodzinowych i świąt, było organizowanie imprez jeździeckich, wyprawy na grzyby i robienie zdjęć w plenerze. Mamy ich całą masę. Trzymamy je w dużym albumie w pokoju Wiesława. Często zapraszaliśmy Pana Ziembińskiego. – powiedziała Karolina
– Mówi Pani o notariuszu, który odczytywał testament? Nie wiedziałam, że był przyjacielem rodziny. – stwierdziła Małgorzata
– To był jedyny powód, dla którego ojciec zgłosił się do niego i ustanowił go wykonawcą testamentu. Ojciec nie ufał nikomu, kogo nie znał osobiście. Znaliśmy go, kiedy był jeszcze studentem. Osobiście jest mi go bardzo szkoda. Pochodził z bogatej rodziny. Kiedy złożył aplikację, zmarli jego rodzice. Dostał spory spadek po ojcu, ale jego rozrzutny tryb życia sprawił, że szybko roztrwonił cały majątek. – odparła Karolina
– Musimy wyciągnąć ciało. Proszę mi pomóc. Trzeba uspokoić konia. – powiedziała Alicja
– Proszę się nie martwić. Diana jest bardzo dobrze ułożoną klaczą. – powiedziała Karolina, chwytając za uzdę
– Jeśli jest taka spokojna, to skąd się wzięły ślady kopyt na twarzy Pawła i ślady krwi na podkowach Diany? – zapytała Alicja
– Nie mam pojęcia. Pewnie powodem agresji był jakiś gest wykonany przez Pawła albo niedobór jedzenia i wody. – powiedziała Karolina
– Ofiara wygląda tak, jak poprzednie. Na ustach ma widoczną pianę. Można założyć, że też została otruta cykutą. – powiedziała Alicja, kiedy do stajni wszedł lekarz, chcąc obejrzeć ciało.
– Zgon nastąpił niecałą godzinę temu. Trzeba będzie przeprowadzić sekcję zwłok. Nie wiemy, czy śmierć nastąpiła wskutek otrucia czy zadanych ran. – powiedział patolog
– Musimy porozmawiać z mieszkańcami. Nikt obcy nie ma tu wstępu, więc morderca musi się znajdować na terenie posiadłości. Czas zgonu zgadza się z czasem zgonu Iwony. Ich ciała były od siebie oddalone o kilkaset metrów. Gdyby ktoś szedł w tym kierunku, zauważyłby go któryś z policjantów. – powiedziała Małgorzata
– To znaczy, że do zatrucia musiało dojść, kiedy wszyscy byli w domu. Nie możemy ustalić, w jaki sposób trucizna znalazła się w organizmie. – powiedziała Alicja
– Wiem, że jest już późno, ale będziemy musieli porozmawiać z mieszkańcami. Obawiam się, że na tym się nie skończy. Gdzie jest Tomasz? – zapytała Małgorzata
– Przyjechał tu za mną. Pewnie chciał się rozejrzeć. Musimy przenocować w posiadłości. Morderca nie spocznie, póki wszyscy spadkobiercy nie poniosą śmierci. Poprosimy mieszkańców, aby pozwolili nam skorzystać z pokoi gościnnych. Być może tak uda nam się przerwać ten łańcuch zbrodni – powiedziała Alicja
– Zastanawia mnie motyw tych morderstw. Jestem pewna, że nie chodzi o pieniądze. W przypadku śmierci spadkobiercy, spadek przechodzi na współmałżonka. Jedynymi ofiarami mordercy są osoby wymienione w testamencie. Wydaje mi się, że mordercy chodzi o coś zupełnie innego. – powiedziała Małgorzata
– Musimy porozmawiać z mieszkańcami. Chcę sprawdzić alibi każdego z nich. – powiedziała Alicja
– Pewnie każdy z nich powie, że był sam w pokoju i nikt nie może tego potwierdzić albo wszyscy powiedzą, że spędzili czas razem w salonie i nikt nigdzie nie wychodził. – powiedziała Małgorzata, kierując się w stronę domu w towarzystwie Alicji
– Musimy za wszelką cenę znaleźć truciznę. Patolog zbadał treść żołądka przy pierwszej autopsji. Nie było w niej nic podejrzanego. Nie znalazł żadnych ran ani nakłuć, sugerujących wprowadzenie trucizny do krwiobiegu. – powiedziała Alicja
– Sprawdziłyśmy teren posiadłości, zwłaszcza okolice stawu. Szalej jadowity tam nie rośnie, więc możemy wykluczyć zatrucie przez kontakt ze skórą. – powiedziała Małgorzata
– Jeśli będzie trzeba, moi ludzie przeszukają całą posiadłość i znajdziemy tę truciznę. – powiedziała Alicja, wchodząc do domu
Gdy tylko obie panie weszły do środka, zobaczyły notariusza w towarzystwie spadkobierców.
– Czy długo jeszcze będziemy musieli tu siedzieć? Mam bardzo dużo pracy. – powiedział notariusz
– Ta posiadłość jest miejscem zbrodni. Im prędzej znajdziemy mordercę, tym szybciej wrócą Państwo do normalnego życia. – powiedziała Alicja
– Cały czas siedzimy tutaj w salonie, a cały teren jest chroniony przez policję. Gdzie miałby się ukryć ten morderca? – zapytał Wiesław
– Czy mogą mi Państwo powiedzieć coś na temat Pani Iwony i braci? – zapytała lekarka
– Widywaliśmy się sporadycznie. Każdy ma swoją rodzinę i swoje życie. Kontaktowaliśmy się tylko telefonicznie. Wiem tylko, że spośród moich braci najbardziej wyróżniał się Józef. – powiedziała Karolina
– Co Pani ma na myśli? – zapytała Małgorzata
– W żadnej pracy nie mógł zagrzać miejsca. Wszystkie pieniądze, które zarobił, przeznaczał na zakup magazynów wędkarskich. Zmieniał prace jak rękawiczki. Odwiedzał mnie najczęściej, gdy chciał pożyczyć pieniądze. – powiedziała Karolina
– Kiedy odwiedził Panią po raz ostatni? – zapytała Alicja
– Ostatni raz był w moim domu prawie rok temu. Od tamtej pory widziałam go tylko raz, dzisiaj na odczytaniu testamentu. – powiedziała Karolina
– Chcielibyśmy skorzystać z pokoi gościnnych. Musimy tu zostać do wyjaśnienia sprawy. – odparła lekarka
– Mogą Państwo zająć trzy pokoje na górze. Pani przyjaciel jest na górze i zdążył się już zadomowić. – powiedział Wiesław
W tym momencie Małgorzata weszła na górę i zobaczyła otwarte drzwi. Gdy zajrzała do środka, zobaczyła Tomasza, przeszukującego pokój.
– Znalazłeś coś? – zapytała lekarka
– To jest pokój jednego z braci. Znalazłem mnóstwo magazynów wędkarskich. Numery sięgają kilku lat. – powiedział Tomasz
– Jest w nich coś interesującego? – zapytała lekarka
– W samych gazetach wędkarskich nie ma nic zastanawiającego, ale oprócz nich znalazłem też mnóstwo gazet z ofertami pracy. Ostatni numer jest sprzed 11 miesięcy. Od tamtej pory przestał kupować te gazety. Myślisz, że znalazł jakąś pracę? – zapytał Tomasz
– To musi być pokój Józefa. Znaleźliśmy jego ciało w samochodzie. Jego siostra mówiła mi, że bardzo często zmieniał pracę. Mówiłeś, że ostatnia gazeta jest prawie sprzed roku. Karolina mówiła, że od tamtej pory przestał się z nią kontaktować. Podejrzewam, że pewnie znalazł jakąś pracę i zachował ją do teraz, skoro nie odzywał się do niej i nie prosił o pieniądze. Nie wiemy tylko, co to za praca. – powiedziała Małgorzata
– Z tego, co mi wiadomo, Józef był kawalerem i mieszkał w posiadłości razem z ojcem. Przeszukałem jego dokumenty i nie znalazłem żadnej umowy o pracę. Wygląda na to, że od roku miał jednak jakieś źródło utrzymania. Podejrzewam, że w tajemnicy przed ojcem porozumiewał się z Karoliną w sprawie pieniędzy. Nie chciał, żeby Pan Jacek wiedział o jego kłopotach finansowych. Nie znalazłem też żadnych wyciągów bankowych, sugerujących wypłaty gotówki. – powiedział Tomasz
– Czy Józef zaznaczył jakieś oferty w tych gazetach? – zapytała Małgorzata
– Znalazłem tutaj kilka ogłoszeń np. architekt, dekorator wnętrz, inżynier budownictwa. Zadzwonimy do tych pracodawców. Może będziemy mieli szczęście. – powiedział Tomasz
– Robi się późno. Jutro czeka nas pracowity dzień. – powiedziała Małgorzata, kiedy usłyszała głośny krzyk
Nie zastanawiając się dłużej, oboje z Tomaszem pobiegli na dół. Zobaczyli zapłakaną żonę Wiesława, która wzywała pomocy.
– Co się stało? – zapytała lekarka
– Mój mąż nie żyje. Leży martwy w piwnicy. Wysłałam go po butelkę wina. Długo nie wracał, więc zeszłam na dół. Znalazłam go przy winiarce. Niczego nie dotykałam. – powiedziała kobieta
Po chwili lekarka wraz z Tomaszem i Alicją zeszli na dół, po czym skierowali się do miejsca, gdzie Pani Kolarz znalazła ciało męża. Gdy weszli do środka, zobaczyli zwłoki mężczyzny. Leżał na ziemi, a na jego ustach była widoczna piana.
– Wygląda tak samo, jak poprzednie ofiary. Mogę się założyć, że przyczyną śmierci było zatrucie cykutą. Dalej nie wiemy, w jaki sposób trucizna znalazła się w organizmie. Jestem pewna, że patolog nie znajdzie niczego w treści żołądka. – powiedziała Małgorzata
– Gdybym wiedziała, że tak się to skończy, to nie kazałabym mężowi iść do piwnicy i przynieść butelkę wina. Miałam problemy z zaśnięciem. – powiedziała kobieta
– Czy słyszała Pani jakieś kroki? – zapytał Tomasz
– Słyszałam, ale myślałam, że to mój mąż wrócił z butelką. Nie mogłam spać, ale też nie wychodziłam z pokoju. Czekałam w łóżku na powrót męża. – powiedziała kobieta
– Czy Pani mąż wiedział, na jakie wino ma Pani ochotę? – zapytała lekarka
– Powiedziałam mu, że mam ochotę na kieliszek Pinot noir. Dlaczego Pani pyta? – zapytała kobieta
– W piwnicy znajduje się mnóstwo butelek. Znalezienie jednej, konkretnej butelki wina zajęłoby trochę czasu. Pani mąż nie zdążyłby wrócić do pokoju w tak krótkim czasie. Za drugim razem musiała Pani usłyszeć kroki mordercy. Czy coś zwróciło Pani uwagę? Czy to był jakiś charakterystyczny chód? – zapytała lekarka
– Bardzo mi przykro, ale nie zwróciłam uwagi. Gdybym wtedy wyszła z pokoju, mogłabym zobaczyć twarz mordercy. Być może wtedy ten koszmar mógłby się już skończyć. – powiedziała kobieta
– Prędzej sama stałaby się Pani ofiarą tego mordercy. – powiedziała Małgorzata, kiedy do piwnicy wszedł Ziembiński
– Właśnie dowiedziałam się, co się stało. Tak mi przykro. Proszę przyjąć wyrazy współczucia. – powiedział notariusz
– Za chwilę przyjedzie karetka i zabierze ciało. Nie mamy tu czego szukać. Proszę Państwa o opuszczenie piwnicy. – powiedziała Alicja, po czym usłyszała metaliczny dźwięk
– Co się stało? – zapytała Małgorzata
– Mój pierścień spadł z palca. Niedawno schudłem i mój palec jest szczuplejszy. Nie byłem jeszcze u jubilera w celu zwężenia pierścienia. Zdążyłem tylko wymienić swoją garderobę. – powiedział notariusz, wychodząc

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.