Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Nauka

27 czerwca, 2020

Przypadek województwa śląskiego, czyli mikrogeografia pandemii

Pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce został potwierdzony na początku marca 2020 roku. W maju zaczęły do nas docierać informacje, że największy wzrost zachorowań na COVID-19 zaczęto odnotowywać w województwie śląskim, przy czym epicentrum rozprzestrzeniania się choroby zlokalizowano w kopalniach. Chociaż paliwa kopalne stanowią nieodłączny element tradycji regionu, a większość Polaków wciąż kojarzy Górny Śląsk i Zagłębie z górnictwem, od kilkudziesięciu lat prowadzone są intensywne działania, których celem jest stopniowa transformacja społeczno-gospodarcza tej części naszego kraju, uwzględniająca m.in. znaczenie przyjętej w Europie polityki klimatycznej.

Jedną z ważniejszych kwestii pozostaje zatem pytanie, dlaczego to właśnie województwo śląskie określa się mianem epicentrum epidemii koronawirusa w Polsce i czy rzeczywiście obecność przemysłu wydobywczego może mieć kluczowe znaczenie. Temat ten podjęli naukowcy z Instytutu Geografii Społeczno-Ekonomicznej i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, a pierwsze wyniki badań zostały właśnie opublikowane na łamach czasopisma „Eurasian Geography and Economics”.

Przemysł wydobywczy

W mediach w ostatnim czasie najczęściej obok haseł: Śląsk i koronawirus pojawiało się słowo górnicy. Miejscem głównego rozprzestrzeniania się choroby COVID-19 stały się kopalnie, co przełożyło się od razu na przestrzenny obraz rozkładu zakażeń w całym województwie.

– Najwięcej odnotowanych przypadków zakażenia koronawirusem obserwowaliśmy w miejscowościach, w których zlokalizowane są kopalnie oraz tam, gdzie skupia się ludność pracująca w sektorze przemysłu węglowego. Nie możemy jednak zapominać o tym, że, podobnie zresztą jak w całym kraju, miejscami intensyfikacji odnotowywanych zachorowań są również szpitale i domy pomocy społecznej – mówi dr hab. Robert Krzysztofik, prof. UŚ, dyrektor Instytutu Geografii Społeczno-Ekonomicznej i Gospodarki Przestrzennej UŚ, współautor badań.

– W przypadku województwa śląskiego początkowo w dwóch miastach wskazywano szczególnie duży wzrost przypadków zakażenia, to jest w Bytomiu i w Sosnowcu, przy jednocześnie stosunkowo niewielkiej liczbie potwierdzonych przypadków w stolicy województwa, czyli w Katowicach – dodaje.

Nie bez znaczenia jest właściwa górnictwu kultura pracy, jak również cała kopalniana infrastruktura. Gdy w Polsce, wraz z rozprzestrzenianiem się epidemii, wprowadzano kolejne ograniczenia i obostrzenia, w najmniejszym stopniu dotknęły one wtedy właśnie przemysł węglowy i sektor produkcji przemysłowej.

– Można by pewnie długo rozmawiać o przyczynach decyzji o nieprzerywaniu pracy kopalń. Podyktowana ona była zarówno czynnikami ekonomicznymi, jak i zapewne politycznymi. Czy to oznacza jednak, że negatywne skutki pandemii ominą ten sektor gospodarki? Na pewno nie – komentuje ekspert.

Jak dodaje, warto zdawać sobie sprawę z charakteru pracy w górnictwie. Mimo wprowadzonych zaleceń i przestrzegania zasad bezpieczeństwa – wspólne łaźnie czy niewielkie objętościowo windy zwane szolami, którymi przemieszczają się górnicy, sprzyjały rozprzestrzenianiu się choroby. Pierwsze przypadki zachorowań odnotowano w kopalniach w kwietniu br., gwałtowny przyrost liczby pozytywnych wyników testów na obecność koronawirusa zanotowano już w maju (22 maja mieliśmy 3200 przypadków, jak podają autorzy artykułu).

Rosnąca liczba zdiagnozowanych przypadków zachorowań skutkowała po pierwsze tymczasowym zamykaniem poszczególnych kopalń, takich jak: „Murcki-Staszic” w Katowicach, „Bobrek” w Bytomiu czy „Sośnica” w Gliwicach. Po drugie, zalecono przeprowadzenie masowych testów na obecność koronawirusa wśród pracowników sektora przemysłu węglowego, co w Polsce miało miejsce tylko w odniesieniu do osób zatrudnionych w służbie zdrowia.

– Zwrócenie medialnej uwagi na województwo śląskie w kontekście rozprzestrzeniania się koronawirusa w Polsce, w tym absurdalne porównania chociażby do włoskiego Bergamo, stały się dla regionu i jego mieszkańców nie lada wyzwaniem. Słyszeliśmy chociażby o przypadkach odmawiania świadczenia usług noclegowych osobom z naszego województwa. A tu mamy pewien paradoks. Jeśli jest w Polsce jakaś grupa zawodowa, która choć częściowo i „oficjalnie” przechorowała już epidemię, to są nią właśnie górnicy. Warto pamiętać o tym, że jesteśmy jednym z trzech regionów, w którym dotychczas wykonano najwięcej testów (źródło: www.gov.pl) – mówi prof. Robert Krzysztofik.

– Ponadto gdybyśmy przyjrzeli się zależnościom pomiędzy liczbą ludności a procentowym rozkładem odnotowanych zachorowań (w tym tych, które są przechodzone „bezobjawowo”), okazałoby się, że nie odbiegamy znacząco od tego, co jest obserwowane w innych województwach – dodaje.

Nie bez powodu górnictwo, choć mówi się o nim najczęściej w kontekście sytuacji epidemicznej w województwie śląskim, nie jest jedynym czynnikiem przesądzającym o przestrzennym zróżnicowaniu potwierdzonych przypadków zakażeń koronawirusem w regionie. Kolejnym z często wymienianych w mediach czynników sprzyjających rozprzestrzenianie się choroby jest bliskość miast i gęstość zaludnienia.

Policentryczność

Autorzy artykułu zwracają uwagę na dominujący urbanistyczny typ osadnictwa w regionie, czyli znaczącą przestrzenną bliskość miast. Konurbacja, z którą bez wątpienia wiąże się duża gęstość zaludnienia, teoretycznie mogłaby sprzyjać intensywniejszemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Od lat województwo śląskie znajduje się na szczycie listy pod względem liczby osób na 1 km2 w Polsce (dokładnie 368 osób/km2 wg statystyk Głównego Urzędu Statystycznego uwzględniających dane 2019 roku).

Z przeprowadzonych badań wynika jednak, że gęstość zaludnienia czy wielkość miast nie jest kluczowym czynnikiem wpływającym na przebieg rozprzestrzeniania się epidemii, lecz przestrzenne rozmieszczenie ludności najbardziej narażonej na zachorowania.

Istotne znaczenie dla podejmowania działań mających wpływ na zahamowanie rozprzestrzeniania się pandemii ma więc struktura demograficzna i aktualny stan społeczeństwa w danym regionie.

– Tu dotykamy bardzo ważnej i wielokrotnie poruszanej w mediach kwestii. W wielkim uproszczeniu można by powiedzieć, że najwięcej odnotowanych przypadków będziemy obserwować tam, gdzie wykonanych zostało najwięcej testów. A najwięcej testów wykonuje się w grupach społecznych i zawodowych, w których po prostu istnieje największe prawdopodobieństwo zakażeniem koronawirusem. W przypadku COVID-19 w województwie śląskim czynnikiem sprzyjającym zaistnieniu większych ognisk epidemii są także uwarunkowania związane ze zjawiskiem tzw. kurczenia się miast oraz procesem transidustrializacji – mówi naukowiec z Uniwersytetu Śląskiego.

Transindustrializacja

Aby oddać charakter procesu zmian gospodarczych, trwających zresztą od lat na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim, naukowcy kilka lat temu zaproponowali pojęcie transindustrializacji. Z jednej strony wciąż w tym regionie zlokalizowane są bowiem miasta, w których dominującą rolę odgrywa przemysł wydobywczy, takie jak Ruda Śląska czy Knurów. Z drugiej – znaczną część regionu można określić mianem postindustrialnej z różnymi ścieżkami przemian. W niektórych z miast widoczne jest wzmacnianie sektora nowoczesnych usług czy reindustrializacja, w innych gospodarcza stagnacja.

– Oznacza to, że w praktyce mamy do czynienia z rodzajem gospodarczego patchworku. Województwo śląskie i konurbacja katowicka nie są jednorodne, stąd też i przestrzenny rozkład odnotowanych przypadków zachorowań na COVID-19 jest mocno zróżnicowany. Wskazane zależności nie są przypadkowe, co staraliśmy się udowodnić w naszej publikacji. Uwzględniliśmy więc znaczenie pozostałych czynników, w tym omówionego wcześniej przemysłu wydobywczego, a także policentryczności i zjawiska kurczenia się miast, do którego za chwilę przejdziemy – wyjaśnia współautor badań.

Transindustrializacja pozwala zatem uchwycić dynamiczność zachodzących wciąż zmian i dalsze, stopniowe etapy transformacji regionu. Okazuje się, że może ona mieć większe znaczenie dla rozprzestrzeniania się koronawirusa niż można by przypuszczać.

Kurczenie się miast

Jak wyjaśnia prof. Robert Krzysztofik, wymienione wyżej czynniki są mocno powiązane i wpływają na pojawienie się kolejnego i chyba najbardziej znaczącego uwarunkowania w kontekście przestrzennego rozkładu liczby odnotowanych zachorowań w województwie śląskim. Chodzi o wspomniany już wcześniej proces kurczenia się miast.

– Chciałbym od razu podkreślić, że sam odpływ mieszkańców nie musi jeszcze świadczyć o zachodzeniu zjawiska, o którym teraz rozmawiamy. Z pewnością nie dotyczy ono Katowic czy Tychów, które, jak wiemy, wyludniają się, ale nie powiedziałbym o ich kurczeniu się – mówi naukowiec.

– Procesowi depopulacji w tym przypadku towarzyszy bowiem wiele różnych, często współzależnych czynników: społecznych, przestrzennych i ekonomicznych. Możemy w tym kontekście mówić chociażby o: suburbanizacji, niskim poziomie dzietności i urodzeń, starzeniu się populacji, pewnym określonym stylu życia, ubóstwie, negatywnej percepcji przestrzeni miejskiej, braku perspektyw rozwojowych, nieefektywnym zarządzaniu, rosnącym poziomie bezrobocia, wykluczeniu społecznym itd. – wymienia naukowiec.

– W naszym odczuciu miasta, które dotyka zjawisko kurczenia się wraz ze wszystkimi jego skutkami, wymagają szczególnej uwagi także w dobie pandemii – podsumowuje.

Powyższe analizy pokazują zatem konieczność uwzględnienia wielu różnych czynników wpływających na nierównomierne rozprzestrzenianie się koronawirusa w województwie śląskim, jak również stanowią próbę odpowiedzi na pytanie, dlaczego to właśnie w tym regionie obserwuje się obecnie największy przyrost – co warto raz jeszcze podkreślić – potwierdzonej testami liczby zakażeń.
dr hab. Robert Krzysztofik, prof. UŚ | Wydział Nauk Przyrodniczych

Możliwość komentowania jest wyłączona.