Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

11 grudnia, 2020

„Skradłeś moje serce” – część 5.


– Dajcie już spokój. Poznaliśmy się już. Nie musicie do mnie mówić „panie komisarzu”. – odparł Władysław, uśmiechając się
– Jeśli Pan tak woli, to możemy się zwracać do Pana inaczej np. doktorze Krawiński. – powiedziała Alicja
– Wiemy, że to Pan jest odpowiedzialny za morderstwa tych policjantów. Upozorował Pan swoją śmierć i zmienił nazwisko. – powiedziała lekarka
– Ma Pani poczucie humoru. – powiedział Władysław

– Nawet domyślam się, jaki był motyw tych morderstw. Wiemy o tym, że wszyscy zamordowani policjanci chodzili w tym samym roku do tej samej szkoły i wiemy o śmiertelnym wypadku jednej ze studentek. Podejrzewam, że zmarła była Pańską córką. – powiedziała Małgorzata
– Nic nie wiecie. – krzyknął Władysław
– Może nam Pan opowiedzieć, co się stało. Nie ma sensu zaprzeczać. Mamy dość dowodów Pańskiej winy. – powiedziała Alicja
– Basia była moją jedynaczką, moją Kruszynką. Była bardzo zdolną i pracowitą dziewczyną. Chciała pracować w wydziale zabójstw. Marzyła, by zostać policjantką, jak jej dziadek. Była nawet zaręczona z synem mojego przyjaciela. Oboje mieli się pobrać. Pewnego razu kadeci urządzili huczną balangę w jednym z pokoi. Brało w niej udział siedmiu mężczyzn i moja córka. Na miejscu było dużo alkoholu. Kadeci upili moją córkę do nieprzytomności. Kiedy straciła przytomność, zaczęli ją wykorzystywać seksualnie. Gwałcili ją pojedynczo i grupowo przez całą noc. Kiedy moja córka odzyskała przytomność, jej ciało było posiniaczone, ubranie podarte, w powietrzu unosił się odór alkoholu i potu. W dodatku jeden z nich zerwał jej pierścionek zaręczynowy z palca. Basia znalazła zdjęcie grupowe kadetów i zaznaczyła mazakiem twarze osób, które ją skrzywdziły. Schowała zdjęcie w jednym ze swoich podręczników. Następnie napisała list, w którym opisała, co ją spotkało, ze wszystkimi szczegółami. – mówiąc to, na twarzy Władysława pojawiły się łzy
– Jest mi bardzo przykro z powodu śmierci Pańskiej córki. – powiedziała Alicja
– Wie Pani, jaka była przyczyna śmierci? – zapytał Władysław
– Według policji, Barbara wypadła z okna. Uznali to za nieszczęśliwy wypadek. Nie stwierdzili udziału osób trzecich. – powiedziała
– Moja córka nie wypadła, tylko skoczyła z okna. Była tak przytłoczona tym, co ją spotkało, że nie widziała innego rozwiązania. Wiedziała, że ojcowie tych kadetów też byli policjantami i mogli zatuszować ten incydent. Nie mogłem liczyć na pomoc policji. Miała nadzieję, że znajdę ludzi odpowiedzialnych za tę tragedię i odpowiednio ich ukarzę. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Wykonałem sobie fałszywe dokumenty, udawałem policjanta i zacząłem wymierzać sprawiedliwość tym, którzy doprowadzili moją córkę do samobójstwa. – powiedział Władysław
– Współczuję Panu tego piekła, przez które Pan przeszedł. Nie ma nic gorszego dla rodzica niż strata dziecka. – powiedziała Małgorzata
– Kiedy wpadła Pani na mój trop? – zapytał Władysław
– Zaczęłam coś podejrzewać, kiedy Alicja dostała walentynkę z błędem w nazwisku. Potem przypomniałam sobie, że kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy z Panem i Pańską partnerką, Pan wydawał się być zamyślony, kiedy Alicja przedstawiła się Panu. Wcześniej nie miał Pan okazji poznać komisarz Ciechanek, więc nie wiedział Pan, jak się pisze jej nazwisko. Poznał Pan to nazwisko tylko na podstawie liter przyklejonych do drzwi biura pani komisarz. Domyślał się Pan, że jesteśmy na Pańskim tropie, dlatego wysłał Pan walentynkę Alicji i swojej partnerce, aby odsunąć podejrzenia. – powiedziała Małgorzata
– Kiedy nabrała Pani pewności, że to ja jestem odpowiedzialny za te morderstwa? – zapytał Władysław
– Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, powiedział Pan, że miał wypadek i przez kilka miesięcy był Pan nieprzytomny. – powiedziała Małgorzata
– Tak było naprawdę. – stwierdził Władysław
– Wysłał Pan swojej partnerce kartkę walentynkową, na której było napisane nazwisko Marzena Karniak. – powiedziała lekarka
– Nie rozumiem. – powiedział Władysław
– Teraz mamy środek marca. Wrócił Pan do służby na początku miesiąca. Pańska partnerka wyszła za mąż 20 lutego. Proszę spojrzeć na stempel. – powiedziała Małgorzata, podając Władysławowi kartę
– Na stemplu jest data 13 lutego. – odparł Władysław
– Zgadza się. Wtedy Pani aspirant nosiła nazwisko Grochocka. Poznał Pan Marzenę, kiedy była już mężatką. Nie mógł Pan wiedzieć, że zmieniła nazwisko, ponieważ jako jedyny nie był Pan obecny na ślubie Pani aspirant. W tym czasie leżał Pan w szpitalu w śpiączce. Zależało Panu na tym, abyśmy myśleli, że kartka została wysłana w czasie, kiedy Pan był nieprzytomny. Wszyscy myśleliby, że kartka długo docierała do adresata. Chciał Pan sprawić sobie stuprocentowe alibi. Stąd wiemy, że stempel jest podrobiony. Tylko Pan mógł być tym mordercą. – odparła Małgorzata
– Ten dowód nie wskazuje na mnie. Marzena mogła mieć wielu wrogów jak każdy policjant. Ktoś mógł ją obserwować i urządzić polowanie na nią. W sprawę mógł być zamieszany ktoś, kto chciał obciążyć konto seryjnego mordercy. Każda z tych osób mogłaby się przebrać za policjanta i pojawić na ślubie Marzeny. Każdy mógł dostać się na posterunek w przebraniu policjanta i źle odczytać nazwisko pani komisarz. Następnie mógł wysłać kartkę z błędnym nazwiskiem. Każdy mógł podrobić stempel. Zapewniam Panią, że jest wiele osób, które nie znały Marzeny przed zamążpójściem i mogły nie znać jej panieńskiego nazwiska. Podejrzewam, że będzie Pani potrzebowała bardziej przekonujących dowodów. – powiedział Władysław
– Jeśli ten dowód nie przekonuje Pana, to może przekona Pana ten drobny szczegół. – powiedziała lekarka, pokazując palcem na imię
– Co to jest? – zapytał Władysław
– Przy nazwisku policjanta na każdej z pocztówek widnieje jego stopień służbowy. Na pocztówce przy nazwisku Pańskiej partnerki widnieje stopień starszego aspiranta. Pańska partnerka nie nosi munduru, tylko pracuje po cywilnemu. Był Pan jedyną osobą, której Marzena powiedziała o swoim awansie. Czy może Pan wyjaśnić, jakim cudem Marzena Karniak mogła w dniu 13 lutego służyć w stopniu starszego aspiranta, jeśli została awansowana do tego stopnia dopiero 8 marca? – zapytała Małgorzata
– Gratuluję pani doktor. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zostanę złapany. Myślałem, że pomyślałem o wszystkim. Zdradziły mnie drobne szczegóły, których nikt inny nie zdołałby zauważyć, z wyjątkiem Pani. – powiedział Władysław
– Dowiedzieliśmy się, że zaginął Wojciech Figarski. Jego żona zgłosiła zaginięcie. Domyślam się, że on również brał udział w tym zbiorowym gwałcie. Gdzie on jest? Postawimy go przed sądem i odpowie za gwałt i doprowadzenie do samobójstwa. – powiedziała Alicja
W tym momencie Władysław wstał i podszedł do swojej biblioteczki. Pod dywanem był ukryty przycisk. Kiedy go nacisnął stopą, regał się odsunął. Alicja zobaczyła tam schody prowadzące w dół. Gdy wszyscy tam zeszli, zobaczyli miejsce, gdzie Władysław dokonywał operacji. Na stole leżał nieprzytomny człowiek.
– W jakim jest stanie? – zapytała Alicja
– Śpi głębokim snem. Zabierzmy go do szpitala. Musi trafić pod opiekę anestezjologa. Kiedy się wybudzi, postawimy go w stan oskarżenia. Odpowie za gwałt i doprowadzenie do samobójstwa. – powiedziała Małgorzata, próbując dzwonić po karetkę.
– Mam dwa pytania. Dlaczego wycinał Pan serca swoim ofiarom? I dlaczego ubierał Pan ciała w purpurowe płaszcze? – zapytał Tomasz
– Oni nigdy nie mieli serca. Udowodnili to, kiedy wykorzystali i pozbawili godności moją córkę. Jeśli chodzi o płaszcz, to specjalnie wybrałem taki kolor. Purpura oznacza mękę. Chciałem zrobić im to samo, co oni zrobili mojemu dziecku.– powiedział Władysław
– Jest Pan aresztowany, doktorze. Ma Pan prawo zachować milczenie. Wszystko, co Pan powie, zostanie użyte przeciwko Panu w sądzie. – powiedziała Alicja, zakładając kajdanki na nadgarstki Władysława
autor:Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.