Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

18 stycznia, 2021

„Śmierć na weselu” – część 1.


Dzisiaj był wielki dzień, przynajmniej dla Hanny Morawskiej. Była lekarką, koleżanką Małgorzaty z czasów studiów medycznych. Od dwóch lat prowadziła własny Gabinet Psychiatrii i Psychoterapii. Był sobotni poranek, a Hanna szła do ołtarza, prowadzona przez swojego ojca. Na krześle przed ołtarzem siedział już Pan Młody, czekający z utęsknieniem na swoją przyszłą żonę. Małgorzata czuła się zaszczycona, gdyż to ją Hanna poprosiła o bycie świadkiem. Tomaszowi przypadła zaszczytna funkcja bycia drużbą Pana Młodego. Wszyscy goście zajęli już miejsce w ławkach. Po chwili wyszedł ksiądz w towarzystwie kilku ministrantów, po czym stanął przy ambonie.
– W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego

– Amen
– Pan z wami
– I z Duchem Twoim
– Gromadzimy się na tej Eucharystii, aby połączyć Hannę i Jarosława świętym węzłem małżeńskim. – powiedział ksiądz
Małgorzata była myślami gdzie indziej i nie wsłuchiwała się zbytnio w słowa księdza. Czekała, aż przyjdzie pora, kiedy Państwo Młodzi złożą przysięgę. Doczekała tej chwili, gdy tylko kapłan skończył wygłaszać kazanie. Hanna i Jarosław złożyli już podpisy na akcie ślubu.
– Wysłuchaliście Słowa Bożego. W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia. Hanno, Jarosławie, czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? – zapytał ksiądz
– Chcemy. – odpowiedzieli oboje
– Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, dobrej i złej doli, póki śmierć was nie rozłączy? – zapytał ksiądz
– Chcemy. – odpowiedzieli ponownie
– Czy chcecie wychować w wierze katolickiej wasze potomstwo, którym was Bóg obdarzy? – zapytał ksiądz
– Chcemy. – odpowiedzieli po raz trzeci
Po odmówieniu modlitwy, kapłan ponownie odwrócił się w stronę Państwa Młodych.
– Skoro zamierzacie zawrzeć związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej. – powiedział ksiądz
– Ja, Jarosław, biorę sobie Ciebie Hanno za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. – powiedział Pan Młody
– Ja, Hanna, biorę sobie Ciebie Jarosławie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. – powiedziała Panna Młoda
– Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. – powiedział kapłan
Chwilę później Państwo Młodzi szykowali się już do nałożenia obrączek.
– Na znak zawartego małżeństwa, nałóżcie sobie obrączki. – powiedział ksiądz
– Hanno, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – powiedział Pan Młody
– Jarosławie, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – powiedziała Panna Młoda
Po tych słowach Małgorzata ponownie uciekła gdzieś myślami. Nawet nie zorientowała się, kiedy msza zbliżała się ku końcowi. Po udzieleniu błogosławieństwa, kapłan wyszedł w towarzystwie ministrantów. Wszyscy goście czekali, aż Państwo Młodzi opuszczą kościół. Na placu stały już wynajęte autokary, którymi goście mieli dotrzeć do restauracji „Olimp”, gdzie miało odbyć się przyjęcie. Kiedy tylko Małgorzata i Tomasz zbliżali się do lokalu, usłyszeli rozmowę młodego małżeństwa.
– Jak mogłaś dać mi niewyprasowaną koszulę? Zobacz, jak ja wyglądam. – mówił mąż
– To nie była moja wina. Byłam rano na zakupach. Kupiłam kanister wody destylowanej. Kiedy chciałam otworzyć bramę, jakiś napastnik podbiegł i zabrał ten kanister z bagażnika. Nie było czasu, aby jechać drugi raz do sklepu. Spóźnilibyśmy się na ślub – powiedziała żona
Kiedy tylko Państwo Młodzi weszli do środka, zobaczyli rodziców, którzy trzymali chleb i sól.
– Witamy was chlebem i solą, aby nigdy wam chleba i soli nie zabrakło. – powiedziały obie mamy razem
Po chwili Hanna i Jarosław zjedli po kawałku chleba, umoczonym w soli. Chwilę później Pan Morawski wzniósł pierwszy toast. Po opróżnieniu zawartości kieliszków, goście usiedli na swoich miejscach przy stole. Naprzeciwko Małgorzaty i Tomasza siedział Adam Karczyński, fotograf ślubny. Po zjedzeniu obiadu przyszedł czas na pierwszy taniec. Goście co chwilę wznosili toasty za zdrowie Młodej Pary. Nadeszła pora na zabawy i konkursy, jednak Małgorzata niecierpliwie oczekiwała momentu, kiedy Hanna i Jarosław zaczną kroić tort. Zbliżała się godzina 23.00, a na sali pojawił się trzypiętrowy tort. Jarosław chwycił rękę Hanny, która trzymała nóż i po chwili oboje ukroili kawałek tortu. Po chwili Małgorzata zobaczyła, jak Jarosław rozmawiał z kelnerem. Obaj kiwali przecząco głowami, a kelner wzruszył ramionami. Tomasz zobaczył, jak Jarosław szepcze coś żonie do ucha, ale po chwili poczęstował Hannę kawałkiem tortu, a ona odwdzięczyła się tym samym. Chwilę potem Hanna ukroiła dwa kawałki tortu dla rodziców Jarosława, a on zrobił to samo dla swoich teściów. W tym czasie obsługa zaczęła kroić tort i podawać gościom. Po chwili Małgorzata zobaczyła, jak Jarosław kończył jeść kawałek tortu. Gdy tylko próbował wstać z miejsca, nagle dostał silnego ataku duszności. Chwycił się za klatkę piersiową. Wstał z krzesła i zaczął zachowywać się jak pijany. Wyglądało to, jakby dostał silnych zawrotów głowy. Po chwili stracił przytomność i przewrócił się na podłogę. Małgorzata i Hanna czym prędzej podbiegły do Jarosława i próbowały ocenić jego stan. Po chwili dołączył do nich Tomasz.
– Co mu się stało? – zapytała rozpłakana Hanna
– To wygląda na atak serca. Musimy wezwać policję i karetkę. – powiedziała Małgorzata
– Spróbuję go reanimować. – powiedziała Hanna
– Poczekaj. Coś mi tu nie pasuje. Czujesz ten zapach dochodzący z jego ust?- zapytała Małgorzata
– Czuję zapach migdałów. Co w tym dziwnego? Jedliśmy tort migdałowy. – powiedziała Hanna
– Na jego skórze nie ma śladów zasinienia, które wskazywałyby na obecność trucizny. Objawy są charakterystyczne dla zatrucia cyjankiem potasu. Ta trucizna charakteryzuje się tym, że nie powoduje zasinienia skóry, mimo niewydolności oddechowej i krążeniowej. – powiedziała Małgorzata
– Zmarł tuż po zjedzeniu kawałka tortu. To jest niemożliwe. Przecież jadłam ten sam kawałek tortu, z tego samego talerza – powiedziała Hanna
– Dobrze się czujesz? – zapytała Małgorzata
– Nic mi nie jest. – powiedziała Hanna, widząc jak Małgorzata dzwoni na policję
– Alicjo, przyjedź do restauracji „Olimp”. Podejrzewam zatrucie. Ofiarą jest Jarosław Głazowski, mąż mojej przyjaciółki. – powiedziała Małgorzata
Minęło kilkanaście minut, kiedy policjanci przyjechali na miejsce i weszli do restauracji. Patolog zaczął oglądać zwłoki.
– Miała Pani rację. Objawy wskazują na atak serca. Możemy mieć także do czynienia z zatruciem cyjankiem. Więcej szczegółów podam po wykonaniu autopsji. Musimy zbadać treść żołądka. – powiedział lekarz
– Jak to się mogło stać. Przecież umarł tylko mój mąż. Ja i moi rodzice też jedliśmy ten tort. Nikt inny nie uległ zatruciu. – powiedziała Hanna
– Musimy zabrać próbki jedzenia do analizy. – powiedziała Alicja, kiedy jeden z policjantów zaczął pakować fragmenty jedzenia do torebek
autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.