Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

19 stycznia, 2021

„Śmierć na weselu” – część 2.


W tym momencie Małgorzata podeszła do wodzireja i zabrała jego mikrofon.
– Bardzo mi przykro, ale Jarosław Głazowski nie żyje. Prawdopodobną przyczyną śmierci był atak serca. Czy ktoś z Państwa poczuł się źle po zjedzeniu tortu? – zapytała Małgorzata

W tym momencie matka Hanny podniosła rękę do góry. Małgorzata podeszła do jej krzesła i nadstawiła uszu.
– Odczuwam silne skurcze mięśni, senność. Czuję się cała odrętwiała. – powiedziała kobieta
– Zabierzemy Panią ze sobą. Musimy wykonać kilka badań. – powiedziała Małgorzata, prosząc kobietę, aby wstała
Po chwili poprosiła sanitariusza, aby zabrał panią do szpitala. Kiedy karetka odjechała, Małgorzata podeszła do Hanny.
– Tak mi przykro. Chciałam, abyś była szczęśliwa. – powiedziała lekarka
– Nigdy nie miałam szczęścia do mężczyzn. Kiedyś umawiałam się za pośrednictwem ogłoszeń matrymonialnych. Spotykałam się z kilkoma mężczyznami, ale po pierwszej randce musiałam szukać nowego. Jeden z kandydatów zginął w wypadku samochodowym. Policja stwierdziła, że był pod wpływem alkoholu. Drugi kandydat był inżynierem budownictwa. Pewnego wieczoru był sam na placu budowy i wypadł za barierkę. Spadł z szóstego piętra i złamał sobie kark. Zanim poznałam Jarka, umówiłam się na randkę z zawodowym żołnierzem. Nie doszło do spotkania, a on nie odbierał telefonów. Kiedy przyszłam do jego domu, na miejscu było pełno policji. W jego szyi był otwór po kuli. Policja wykluczyła samobójstwo, ponieważ nie było listu pożegnalnego. Powiedzieli mi, że przyczyną śmierci był przypadkowy postrzał w czasie czyszczenia broni. Na rękach znaleźli ślady azotanów, a okolice rany były osmalone. – powiedziała Hanna
– Mężczyzna szykuje się na randkę z Tobą i jedyną rzeczą, o której myśli jest to, czy jego broń jest wyczyszczona? – zapytała Małgorzata
– Też mi się to wydawało dziwne, ale policja nie znalazła żadnych innych śladów. – powiedziała Hanna
– To znaczy, że zginęli trzej mężczyźni, z którymi wcześniej umawiałaś się na randki. W każdym przypadku przyczyną śmierci był nieszczęśliwy wypadek. Może komuś zależy na tym, abyś do końca życia pozostała samotna. – zasugerowała Małgorzata
– Komu mogłoby na tym zależeć? – zapytała Hanna
– Pewnie tej samej osobie, która otruła Twojego męża. – powiedziała Małgorzata
– Załóżmy, że masz rację i trucizna była w torcie. Skąd morderca mógł wiedzieć, który kawałek tortu odkroimy? Jeśli trucizna była w konkretnym kawałku tortu, to dlaczego tylko Jarek uległ zatruciu? – pytała Hanna
– Gdzie poznałaś Jarosława? – zapytała Małgorzata
– Towarzyszyłam mojej sąsiadce, która brała udział w konkursie cukierniczym. Jarosław pracował jako degustator. Później spotkałam go w poczekalni przed moim gabinetem. Przyniósł bukiet kwiatów. Na bileciku była podana nazwa restauracji i godzina. Zaintrygowało mnie to i postanowiłam skorzystać z zaproszenia. Zjedliśmy razem obiad, wymieniliśmy się numerami telefonów, a później poszliśmy na długi spacer. Wieczorem poszliśmy do kawiarni. Nigdy nie zapomnę tych dań. Jarek zamówił sernik z brzoskwiniami i sok jabłkowy, a ja zamówiłam napoleonkę i sok pomarańczowy. – powiedziała Hanna
– Dzisiaj na przyjęciu, kiedy mieliście pokroić tort, byłam świadkiem sprzeczki między Jarosławem a kelnerem. Później zobaczyłam, jak Jarosław powiedział Ci coś do ucha. O co poszło? – zapytała Małgorzata
– Jarek twierdził, że kelner przyniósł niewłaściwy tort. Podobno rodzice zamówili tort cytrynowy, a na sali był tort migdałowy. Kelner twierdził, że nie ma mowy o żadnej pomyłce. Dzwonił do cukierni, ale okazało się, że ktoś zmienił zamówienie. – powiedziała Hanna
– Mnie dalej zastanawia motyw morderstwa. Nie mamy pewności, czy śmierć Jarosława ma związek z mężczyznami, którzy w tajemniczych okolicznościach ginęli po pierwszym spotkaniu z Tobą. Sama mówiłaś, że był degustatorem. – powiedział Tomasz
– Myślisz, że motywem była zemsta? Urażony cukiernik, który musiał zamknąć cukiernię po otrzymaniu niechlubnej recenzji? Inny degustator stał się zazdrosny o sukcesy zawodowe Jarosława? – zapytała Hanna
– Nie wiemy, czy to Jarosław był celem. Być może sprawca polował na Ciebie, a śmierć Jarosława była przypadkowa. – zasugerował Tomasz
– Dlaczego ktoś chciałby mnie zabić? – zapytała Hanna
– Jesteś psychiatrą. Twoi pacjenci przychodzą z różnymi problemami. Czy mogłoby to mieć coś wspólnego z Twoją praktyką lekarską? – zapytał Tomasz
– Co masz na myśli? – zapytała Hanna
– Czy miałaś kiedyś jakiegoś pacjenta ze skłonnościami psychopatycznymi albo z myślami samobójczymi? Może ktoś miał obsesję na Twoim punkcie albo próbował Ci wmówić, że popełniłaś błąd w sztuce. Być może ktoś obwiniał Cię o czyjąś śmierć. – dopytywał Tomasz
– Wysuwamy zbyt daleko idące wnioski. Trzymajmy się naszego pierwszego tropu. Na początku sądziliśmy, że śmierć Twojego męża ma związek z mężczyznami, z którymi umawiałaś się na randki. – powiedziała Małgorzata
– Tomasz może mieć rację. Pamiętam, kiedy zaczynałam praktyki w szpitalu psychiatrycznym. Miałam tam dziwnego pacjenta. Nazywał się Maciej Piwoński. Miał istną obsesję na moim punkcie. Kiedy tylko wchodziłam do jego pokoju, składał mi niedwuznaczne propozycje. Cały czas mi mówił, że jeśli on nie będzie mnie miał, to nikt nie będzie. Pokazywał mi różne sprośne gesty. Pamiętam, że raz próbował mnie zaatakować. Dwóch strażników musiało go powstrzymać. Policja sprawdziła jego dom. Było w nim pełno moich zdjęć. W jego pokoju był zbudowany ołtarz. – powiedziała Hanna
– Opowiesz mi o nim? – zapytała Małgorzata
– To było ostatniego dnia, w którym miałam praktyki. Lekarze dali mu leki uspokajające. Piwoński oszukał ich i schował tabletkę pod język, udając, że ją połyka. Sanitariusze zaprowadzili go do pokoju. Wieczorem przyszedł do niego lekarz. Myślał, że pacjent śpi. Usłyszał jakieś dziwne mamrotanie. Myślał, że Piwoński mówił przez sen. Kiedy nachylił się nad pacjentem, żeby coś zrozumieć, nagle Piwoński ugryzł go i uszkodził mu tętnicę szyjną. Lekarz wykrwawił się na śmierć. – powiedziała Hanna
– Jak udało mu się wydostać z pokoju? – zapytała Małgorzata
– Ordynator rozmawiał z nim w sprawie przeniesienia go na oddział o większym rygorze. Nagle Piwoński próbował zaatakować ordynatora, ale został powstrzymany przez dwóch strażników. Korzystając z ich nieuwagi, ukradł im klucz do zapięcia paska. Symulował ból brzucha i w ten sposób, będąc skulonym, schował go w skarpecie. Kiedy był już w celi, tuż po zabiciu lekarza, sięgnął do skarpety, uwolnił się z zapięcia, po czym wyszedł i schował się w koszu z praniem. Ci durnie z pralni nie sprawdzili zawartości kosza, tylko od razu załadowali go do furgonetki i odjechali. Dyrekcja szpitala powiadomiła policję o ucieczce pacjenta ze szpitala. Po drodze Piwoński zaczął hałasować, a kiedy pracownicy zatrzymali samochód, ogłuszył ich, ukradł samochód i uciekł. Policja namierzyła samochód i ustawiła blokady. Kiedy zrozumieli, że nie ma zamiaru się zatrzymać, otworzyli ogień. Samochód zjechał z drogi i uderzył w most. Zanim policjanci dobiegli do samochodu, doszło do eksplozji. W środku znaleźli jedno zwęglone ciało. Maciej Piwoński został uznany za zmarłego. – powiedziała Hanna
– To znaczy, że nie zrobili dokładnych badań i nie byli w stu procentach pewni, kto zginął w wypadku? – zapytała Małgorzata
– Podejrzewam, że dopuścili się niedopatrzenia. – odparła Hanna
– Zgadza się. Niewykluczone, że po tylu latach koszmar powrócił. Być może znowu jesteś celem tego psychopaty. – powiedziała Małgorzata
– Jeśli Piwoński żyje, to czyje ciało było w samochodzie? – zapytała Hanna, kiedy zadzwonił telefon
autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.