Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

20 stycznia, 2021

„Śmierć na weselu” – część 3.


– Doktor Kowalska, słucham. – odparła lekarka, włączając tryb głośnomówiący
– Małgosiu, miałaś rację. Wykonaliśmy sekcję zwłok. Przyczyną śmierci było zatrucie cyjankiem potasu. Dostałam wyniki z laboratorium. Badania wykazały, że trucizna znajdowała się tylko na torcie. Nigdzie indziej nie znaleźliśmy śladów trucizny. – powiedziała Alicja
– Jeśli to prawda, to jakim cudem tylko Jarosław uległ zatruciu? Przecież też jadłam ten tort, nie wspominając o moich rodzicach. – powiedziała Hanna

– Co jeszcze jadłaś i piłaś? – zapytała Małgorzata
– Spróbowałam wszystkich potraw, które znajdowały się na stole. Pamiętam, że piłam szampana i sok pomarańczowy. Jarek jadł to samo, co ja, ale pił sok jabłkowy. Twierdził, że często męczy go zgaga, więc nie pił soku pomarańczowego. Czy Ty zauważyłaś coś dziwnego u gości? – zapytała Hanna
– Naprzeciwko mnie siedział kamerzysta. Kiedy chciałam go poczęstować sokiem jabłkowym, sam nalał sobie soku pomarańczowego i powiedział, że ma alergię na jabłka. Kiedy wracałam z toalety, ukradkiem zobaczyłam, jak jadł szarlotkę. Teraz widzę, że kłamał w sprawie alergii. – powiedziała Małgorzata
– Co to wszystko ma znaczyć? – zapytała Hanna
– Właściciel cukierni jest pewien, że ktoś zmienił zamówienie w sprawie tortu. Zastanawiałam się, dlaczego ktoś zamówił akurat tort migdałowy, a nie cytrynowy, bananowy, kokosowy czy ananasowy. Teraz już rozumiem. Morderca wiedział, że Jarek jako degustator, ma bardzo wyczulony zmysł smaku i mógłby wyczuć truciznę. Smak tortu zamaskował amigdalinę, która nadaje cyjankowi zapach gorzkich migdałów. – powiedziała Małgorzata
– To znaczy, że morderca musiał być obecny na konkursie cukierniczym. W przeciwnym wypadku skąd wiedziałby, że Jarek był degustatorem? – zapytała Hanna
– Pewnie sprawca obserwował Cię od dłuższego czasu. Jeśli go nie rozpoznałaś, ani nie widziałaś nikogo podejrzanego, to znaczy, że nasz morderca jest mistrzem kamuflażu. – stwierdziła Małgorzata
– Czy macie jakiś trop? – zapytała Alicja
– Mam do Ciebie prośbę. Postaraj się o ekshumację zwłok niejakiego Macieja Piwońskiego. Był pacjentem Hanny i niebezpiecznym psychopatą. Podobno zginął w wypadku. – odparła Małgorzata
– Odezwę się, jak tylko się czegoś dowiem. – powiedziała Alicja, rozłączając się
Małgorzata nie zdążyła schować telefonu, kiedy ponownie ktoś zadzwonił.
– Pani doktor, proszę przyjechać do szpitala. Mam wyniki badań Pani Morawskiej. Wyglądają bardzo niepokojąco. – powiedział rozmówca
– Co się stało? – zapytała Hanna
– Wyniki badań Twojej mamy są bardzo niepokojące. Musimy jechać do szpitala i sprawdzić je. – powiedziała Małgorzata, wychodząc z restauracji w towarzystwie Hanny. Przy chodniku stała taksówka. Nie zastanawiając się, obie Panie wsiadły do niej.
– Dobry wieczór, do szpitala przy ulicy Chrobrego. – powiedziała lekarka
Taksówkarz, bez zbędnej zwłoki, ruszył z miejsca, starając się jak najszybciej dotrzeć pod wskazany adres. Liczył, że dostanie dobry napiwek. Minęło kilka minut, kiedy taksówkarz zaparkował samochód przy szpitalu. Hanna, nie czekając, wybiegła z samochodu w kierunku izby przyjęć. Małgorzata czym prędzej zapłaciła taksówkarzowi, po czym ruszyła w pogoń za Hanną. Kiedy dotarła na oddział, zobaczyła pielęgniarkę, która niosła jej wyniki.
– Widzę, że Twoja matka ma silne zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej. Badania wykazały hipokaliemię, hiponatremię, hipokalcemię, hipochloremię. Czy Twoja matka choruje na coś? – zapytała Małgorzata
– Bardzo dba o swoje zdrowie i prowadzi zdrowy tryb życia. Regularnie robi badania i ostatnie wyniki badań były wręcz celujące. – powiedziała Hanna
– W restauracji mówiła mi, że jest senna, odczuwa skurcze i drętwienie mięśni. Jaka mogła być przyczyna takiego stanu zdrowia? – zapytała Małgorzata
– Chodźmy do sali i spytajmy ją. – powiedziała Hanna
Kiedy tylko obie lekarki weszły do sali, zobaczyły starszą Panią leżącą w łóżku z podpiętą kroplówką.
– Mamo, co się stało? Nie mówiłaś mi, że coś Ci dolega. – powiedziała Hanna
– Nie wiem, co się stało. Poczułam się źle dopiero dzisiaj na przyjęciu. – odparła kobieta
– Pamięta Pani, co Pani jadła i piła po obiedzie? – zapytała Małgorzata
– Zjadłam kawałek tortu, następnie napiłam się soku pomarańczowego, ale był za słodki. Później cały czas piłam tylko wodę. – powiedziała matka Hanny
– To znaczy, że nie czuła Pani skurczy mięśni, zanim napiła się wody? – zapytała Małgorzata
– Dokładnie tak. W lokalu było bardzo ciepło i strasznie męczyło mnie pragnienie. Odczułam skurcze i drgawki dopiero, kiedy wypiłam trzecią szklankę wody. Co mi dolega? – zapytała kobieta
– Pani dolegliwości są spowodowane niedoborem elektrolitów. Ma Pani obniżony poziom sodu, potasu, wapnia i chloru. – powiedziała Małgorzata, kiedy zadzwonił telefon
– Małgosiu, mówi Alicja. Ekshumowaliśmy ciało Macieja Piwońskiego. Okazało się, że to nie on zginął w wybuchu tego samochodu. Ofiarą był Dariusz Kornak, pracownik pralni. – powiedziała Alicja, kiedy Małgorzata wyszła na chwilę na korytarz
– To znaczy, że Piwoński żyje. Prawdopodobnie wrócił i nadal prześladuje moją przyjaciółkę. Pewnie zabił pracownika pralni i ukrył jego ciało w drugim koszu na pranie. Podczas transportu wyrzucił pracowników pralni z samochodu i spowodował wypadek. Zanim samochód eksplodował, Piwoński podłożył ciało pracownika na miejscu kierowcy. Zostawił przy zwłokach jakiś swój przedmiot, który miał wskazywać na to, że to on zginął, a następnie uciekł, zanim eksplodował zbiornik z paliwem. Ukrywał się przez tyle lat, aż znowu trafił na odpowiedni moment. – powiedziała Małgorzata
– Mógł zmienić wygląd i nazwisko. – powiedziała Alicja
– To prawda. Domyślam się, że jest człowiekiem o tysiącu twarzy. Czy dowiedziałaś się jeszcze czegoś? – zapytała Małgorzata
– Sprawdziłam pracowników cukierni, która dostarczyła zamówiony tort. Twierdzą, że ktoś zadzwonił do nich i powiedział, że Państwo Młodzi chcą zamówić tort o innym smaku. Mam dla Ciebie kilka ciekawych informacji. Sprawdziłam też kamerzystę, który filmował ślub i wesele. Nazywa się Zygmunt Andros i jest szwagrem fotografa weselnego, Andrzeja Tomeckiego. – powiedziała Alicja
– Jaki to ma związek z naszą sprawą? – zapytała Małgorzata
– Zanim Andros został kamerzystą, prowadził własny zakład jubilerski. Interes nie prosperował zbyt dobrze i jakiś rok temu zakład upadł. Zygmunt Andros musiał pożyczyć pieniądze od szwagra, aby rozkręcić nowy interes i zostać kamerzystą. Ciekawą rzeczą jest to, że Tomecki pracuje w małym, skromnym studiu fotograficznym. Rozmawiałam z właścicielem i dowiedziałam się, że od dłuższego czasu mieli bardzo mało zleceń. – powiedziała Alicja
– Jeśli tak mało zarabiał, to skąd wziął pieniądze na to, żeby Andros mógł rozpocząć nową działalność? – zapytała Małgorzata
– To jeszcze nie wszystko. Rozmawiałam z Panem Morawskim. Dowiedziałam się, że Zygmunt Andros jest jego starym znajomym i kilka razy został już wynajmowany do filmowania różnych uroczystości, ale z tego, co mi wiadomo, to nie Andrzej Tomecki miał być fotografem na tym ślubie. Podobno Pan Morawski chciał to zlecić synowi swojego sąsiada, ale Andros przekonywał go, że powinien dać szansę szwagrowi. Mało brakowało, a błagałby go na kolanach, żeby zatrudnił Andrzeja Tomeckiego. – powiedziała Alicja
– Pewnie chciał pomóc szwagrowi. Liczył, że trafi się dobrze płatne zlecenie. – powiedziała Małgorzata
– Czy sprawdziliście zdjęcia, które Andrzej Tomecki zrobił w kościele i w restauracji? Być może na zdjęciu był nieproszony gość. Cały czas próbujemy ustalić tożsamość psychopaty, który chce zmienić życie Hanny w piekło. – powiedziała Małgorzata
– Zabraliśmy zdjęcia. Oglądałam je razem z ojcem Hanny i rodzicami Jarosława. Zaznaczyliśmy wszystkich znajomych. Zadzwoniliśmy do nich, aby podali nam nazwiska partnerów. Ustaliliśmy tożsamość gości, którzy przyszli bez pary. Nie znaleźliśmy nikogo nieznajomego. – powiedziała Alicja
autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.