Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

21 stycznia, 2021

„Śmierć na weselu” – część 4.


– To znaczy, że sprawcą nie jest nikt z gości. Możemy wykluczyć pracowników restauracji. Morderca musiał obserwować Hannę przez cały czas. Chodził za nią krok w krok. W czasie, kiedy odbywała się msza, wszyscy pracownicy byli w restauracji i zajmowali się przygotowaniem przyjęcia. Możemy też wykluczyć członków zespołu muzycznego i wodzireja. Zaczęli swoją pracę dopiero w restauracji. Jeśli zakładamy, że sprawcą jest osoba zatrudniona przez rodziców Państwa Młodych, to mamy trzech kandydatów: kierowcę samochodu ślubnego, fotografa i kamerzystę. Tylko Ci trzej byli zarówno w kościele, jak i w restauracji. – powiedziała Małgorzata

– Zastanawiam się, kiedy ktoś mógł zatruć tort. W kuchni mogą przebywać wyłącznie pracownicy restauracji. – powiedziała Alicja
– Podejrzewam, że to się stało w czasie rozładunku samochodu z cukierni. Morderca musiał obserwować pojazd. Kierowca musiał zaparkować przy tylnym wyjściu. Kiedy wszedł do środka z ciastem, sprawca wykorzystał moment nieobecności kierowcy i w tym czasie dostał się do samochodu i pokrył tort cyjankiem. – powiedziała Małgorzata
– To są tylko nasze domysły. Skąd sprawca mógł wiedzieć, który kawałek tortu przypadnie Jarosławowi i dlaczego tylko on uległ zatruciu? – zapytała Alicja
– Mama Hanny leży u mnie w szpitalu. Źle się poczuła po wypiciu kilku szklanek wody. Czy sprawdziliście wszystkie produkty spożywcze i napoje, które były na stole? – zapytała Małgorzata
– Jesteśmy w trakcie robienia testów. Wiemy tylko, że cyjanek był na torcie. Ciekawą rzeczą jest to, że tylko tort na dolnym piętrze był pokryty trucizną. Na szczęście ojciec Hanny nie przepada za słodyczami i powstrzymał się od jedzenia tortu. – powiedziała Alicja
– Gdzie znajduje się ten zakład fotograficzny, w którym pracuje Tomecki? – zapytała Małgorzata
– Pracuje w studiu przy ulicy Woźnej. Dlaczego pytasz? – zapytała Alicja
– To studio znajduje się blisko kościoła i restauracji. Tomecki był cały czas w ruchu. Mógł widzieć kogoś podejrzanego, kogo nie uchwycił na zdjęciu. Chciałabym z nim porozmawiać. – powiedziała Małgorzata
– Pewnie jest teraz w swoim domu i próbuje odespać noc. Mamy jeden problem. Nie możemy się skontaktować z Zygmuntem Androsem. Nie ma go w domu, więc zarządziłam poszukiwania. Na szczęście mam zdjęcia, które Tomecki zrobił w trakcie uroczystości. – powiedziała Alicja
– Zaraz przyjedziemy do Ciebie z Hanną. Może oglądając zdjęcia, znajdziemy coś, co naprowadzi nas na właściwy trop. – powiedziała Małgorzata
– Będę na was czekała. – powiedziała Alicja, rozłączając się, kiedy nagle Hanna wyszła z sali chorych
– Co się stało? – zapytała Hanna
– Pojedziemy teraz na posterunek. Alicja ma dla nas zdjęcia ślubne. Musimy je obejrzeć. Może dowiemy się z nich czegoś ważnego. – powiedziała Małgorzata
– Długo rozmawiałyście ze sobą. Co jeszcze mówiła? – zapytała Hanna
– Mam dla Ciebie złą wiadomość. Wszystko wskazuje na to, że Maciej Piwoński żyje i nadal jest na Twoim tropie. – powiedziała Małgorzata
– Ten psychopata nie spocznie, póki mnie nie dopadnie. Jak go znajdziemy? – zapytała Hanna
– Prawdopodobnie zmienił nazwisko i wygląd zewnętrzny. Za każdym razem, kiedy Cię śledził, był inaczej ubrany. Wiemy, że był zarówno w kościele, jak i w restauracji. W tej chwili mamy trzech podejrzanych. – powiedziała Małgorzata
– Jedźmy na posterunek. Im szybciej to się skończy, tym szybciej odetchnę z ulgą. – powiedziała Hanna, wychodząc ze szpitala w towarzystwie Małgorzaty i Tomasza
Po wyjściu ze szpitala, wszyscy troje wsiedli do samochodu i ruszyli w kierunku posterunku policji. Dotarli tam po kilkunastu minutach. Chwilę później byli już w biurze Alicji.
– Dobrze, że jesteście. Mam dla was ciekawe informacje. Wykonaliśmy pełną analizę produktów spożywczych i napojów, które były na przyjęciu. – powiedziała Alicja, wręczając Małgorzacie wyniki analizy
– To jest bardzo dziwne. W soku pomarańczowym znaleziono witaminę B12. To ciekawe, zważywszy na to, że ta witamina występuje wyłącznie w produktach pochodzenia zwierzęcego. Teraz już wiemy, co spowodowało zaburzenia elektrolitowe u Twojej matki. – powiedziała Małgorzata, pokazując Hannie wyniki analizy
– Teraz już wiemy, jak ten morderca to zrobił i dlaczego. Nie wiemy tylko, kto nim jest. – powiedział Tomasz
– Musiał nam umknąć jakiś ważny szczegół. Rozwiązanie zagadki jest tutaj, tylko tego nie widzimy. – powiedziała Małgorzata
– Podobno najłatwiej przeoczyć to, co znajduje się tuż obok. Jeden z moich wykładowców zawsze mi mówił, że jeśli nie znajdujesz odpowiedzi, to znaczy, że zadajesz niewłaściwe pytania. – powiedziała Hanna
W tym momencie Małgorzata popatrzyła na Hannę.
– Twój wykładowca miał rację. Ależ byliśmy głupi. Jakim cudem nie zauważyliśmy tego wcześniej? – powiedziała lekarka
– O czym Ty mówisz? – zapytała Alicja
– Jedźmy do studia. Wszystkiego się dowiecie na miejscu. – powiedziała Małgorzata, wychodząc z biura
Za nią podążył Tomasz w towarzystwie Hanny i Alicji. W drugim radiowozie jechali dwaj policjanci. Kiedy wszyscy wysiedli, zapukali do drzwi. Po chwili zobaczyli Andrzeja Tomeckiego.
– Dobry wieczór, czy możemy wejść? – zapytała Alicja
– Obudzili mnie Państwo. Próbuję odespać noc. Czy coś się stało? – zapytał Andrzej
– Prowadzimy śledztwo w sprawie morderstwa, do którego doszło w trakcie wesela. – powiedziała Alicja
– Co ja mam z tym wspólnego? – zapytał Andrzej
– Co to wszystko znaczy? – zapytała Hanna
– Haniu, pozwól, że Ci kogoś przedstawię. To jest Pan Andrzej Tomecki lub jak wolisz Maciej Piwoński. – powiedziała lekarka
– O czym Pani mówi? To jakiś absurd. – powiedział fotograf
– Wiemy, że to Pan zamordował Jarosława Głazowskiego z zazdrości o Hannę Morawską. Był Pan jej pacjentem w czasie, kiedy miała praktyki w szpitalu psychiatrycznym. Upozorował Pan swoją śmierć i cały czas ją prześladował. Chciał Pan mieć ją tylko dla siebie. Chodził Pan za nią jak cień. Kiedy umawiała się z kimś na randkę, Pan pozbawiał życia jej nowego partnera i pozorował morderstwo na nieszczęśliwy wypadek. Jest Pan mistrzem kamuflażu, dlatego w przebraniu towarzyszył Pan Hannie na każdym kroku. Był Pan na konkursie cukierniczym, więc wiedział Pan, że Jarosław był degustatorem. Wiedział Pan, że jeśli cyjanek ma zapach gorzkich migdałów, to Jarosław nie wyczuje go, jedząc tort migdałowy. Obserwował Pan Hannę i Jarosława na ich pierwszej randce w kawiarni. Widział Pan, że Hanna piła sok pomarańczowy, a Jarosław pił sok jabłkowy. Długo zajęło Panu obmyślenie planu morderstwa doskonałego. – powiedziała Małgorzata
– Uważa Pani, że to ja zabiłem Jarosława Głazowskiego? Jeśli tak, to proszę mi powiedzieć, jak to zrobiłem. – powiedział Andrzej
– Zadawałam złe pytania. Kiedy w torcie znaleziono cyjanek, zadałam sobie pytanie, kto mógł zatruć tort, zamiast zadać najważniejsze pytanie: kto miał dostęp do cyjanku potasu? Odpowiedź jest prosta: dwie osoby, tzn. Pan i Pański szwagier, Zygmunt Andros. Wiemy, że nim rozpoczął karierę kamerzysty, pracował jako jubiler. Cyjanek potasu ma zastosowanie zarówno w złotnictwie, jak i w fotografii. – powiedziała Małgorzata
– To jeszcze nie jest żaden dowód. – powiedział Andrzej
autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.