Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

22 stycznia, 2021

„Śmierć na weselu” – część 5.


– Drugą rzeczą, której nie umiałam zrozumieć jest to, dlaczego umarł tylko Jarosław, mimo że kilkoro innych gości jadło tort. Skąd morderca mógł wiedzieć, który kawałek tortu przypadnie Hannie i Jarosławowi? – zapytała Małgorzata
– Jaka jest odpowiedź? – zapytał Andrzej

– Morderca nie mógł przewidzieć, który kawałek tortu odkroją Hanna i Jarosław, dlatego zatruł dolne piętro tortu. Tort był piętrowy, więc małżonkowie powinni zacząć krojenie tortu od spodniej warstwy. Nie pokrywał Pan trucizną całego tortu, ponieważ zależało Panu tylko na śmierci Jarosława. Nie chciał Pan, aby jakiś mężczyzna znajdował się blisko kobiety, w której był Pan chorobliwie zakochany. – powiedziała lekarka
– Jeśli cała warstwa była zatruta, dlaczego tylko Pan Młody uległ zatruciu? Przecież Panna Młoda jadła ten sam kawałek tortu, z tego samego talerza. – powiedział fotograf
– To wszystko ma związek z sokiem. Wiedząc, że Jarosław nie pije soku pomarańczowego, umieścił Pan antidotum we wszystkich dzbankach z sokiem pomarańczowym. Nie wiedział Pan, w jakiej kolejności goście będą otrzymywać tort. Jarosław zmarł dlatego, że w dzbanku z sokiem jabłkowym nie było odtrutki. Goście, którzy żyją, przeżyli dlatego, że przed lub po skosztowaniu tortu, napili się soku pomarańczowego, który zawierał antidotum. – powiedziała Małgorzata
– Ma Pani bujną wyobraźnię. Proszę zrobić gościom badania krwi. Być może znajdzie Pani jakieś szkodliwe substancje w ich organizmach. – powiedział Andrzej
– Dobrze Pan wie, że nie znajdę żadnych śladów trucizny. – powiedziała Małgorzata
– Dlaczego? – zapytała Alicja
– Kiedy wchodziłam do restauracji, usłyszałam sprzeczkę młodego małżeństwa. Mąż miał pretensję do żony, że nie wyprasowała jego koszuli. Żona powiedziała, że ktoś ukradł kanister, który miała w bagażniku. Zaczęłam kojarzyć fakty, kiedy zabrałam panią Morawską do szpitala. Badania wykazały zaburzenia elektrolitowe. Teraz już wszystko rozumiem. – powiedziała Małgorzata
– O czym Ty mówisz? – zapytał Tomasz
– To Pan ukradł te kanistry wypełnione wodą destylowaną i napełnił nią dzbanki, które następnie kelnerzy wnieśli na salę i postawili na stołach. – powiedziała Małgorzata
– Po co miałbym to robić? – zapytał Andrzej
– Wiedział Pan, że gdyby któryś z gości źle się poczuł, moglibyśmy mu zrobić badania i wykrylibyśmy ślady cyjanku i antidotum, dlatego musiał się Pan jej pozbyć z organizmu. W normalnych warunkach musiałby Pan czekać 36 godzin, aż trucizna wchłonęłaby się i nie byłoby po niej śladu. Nie miał Pan tyle czasu, więc musiał Pan znaleźć szybszy sposób. Podał Pan gościom wodę demineralizowaną. Wiedział Pan, że jej wypicie będzie skutkowało wchłonięciem soli mineralnych z organizmu. Dzięki temu nie byłoby śladu trucizny i odtrutki. Nie przypuszczał Pan jednak, że mama Panny Młodej przesadzi z wodą i nabawi się problemów zdrowotnych. – powiedziała Małgorzata
– Ma Pani bardzo bujną wyobraźnię. Jak miałbym dokonać tego wszystkiego? – zapytał Andrzej
– Nie zrobił Pan tego sam. Wiemy, że pożyczył Pan swojemu szwagrowi pieniądze na rozpoczęcie nowej działalności gospodarczej. Wiedział Pan, że jest znajomym ojca Hanny, dlatego w zamian za pożyczkę, zmusił go Pan, aby przekonał ojca Hanny, żeby to właśnie Pan został zatrudniony w charakterze fotografa. Pan Morawski zatrudnił Pana, żeby znowu mógł Pan oglądać obiekt fascynacji i ozdabiać swój ołtarz. – powiedziała Małgorzata
– Dlaczego Pani sądzi, że mój szwagier miał z tym coś wspólnego? – zapytał Andrzej
– Miał to bardzo dobre słowo. Pan Andros jest poszukiwany przez policję. Wie Pan, gdzie możemy go znaleźć? – zapytała Małgorzata
– Musi go Pani poszukać. – powiedział Andrzej
– Jestem pewna, że znajdziemy go martwego. Pozbył się go Pan, ponieważ nie był Panu już potrzebny. Załatwił Panu pracę na weselu, więc spłacił swój dług. – powiedziała Małgorzata
– Nie odpowiedziała Pani na moje pytanie. Dlaczego Pani sądzi, że mój szwagier może mieć z tym coś wspólnego? – zapytał Andrzej
– Na weselu chciałam go poczęstować sokiem jabłkowym, ale odmówił, twierdząc, że ma alergię na jabłka. Później widziałam go jedzącego szarlotkę, więc wiedziałam, że kłamie. Zastanawiałam się, dlaczego skłamał. Później wszystko zrozumiałam. Pan Andros wiedział, że prędzej czy później dostanie swój kawałek tortu i nie był pewien, czy będzie zawierał cyjanek czy nie. Nie napił się soku jabłkowego, ponieważ wiedział, że nie ma w nim odtrutki. Cały czas pił tylko sok pomarańczowy, jak wszyscy obecni, z wyjątkiem Jarosława. – powiedziała Małgorzata
– Nie ma Pani żadnych dowodów mojej winy. – odparł uśmiechnięty Andrzej
– Miał Pan sposobność i motyw. Najważniejsze jest to, że podobnie jak Pan Andros, miał Pan dostęp do cyjanku i odtrutki. – powiedziała Małgorzata
– Rozczaruję Panią, ale nie tylko ja miałem dostęp. Witamina B12 jest powszechnie dostępna. Każdy może ją kupić w aptece. – powiedział Andrzej
– Czy słyszeliście, co Pan powiedział? – zapytała Małgorzata
– Myślę, że wszyscy słyszeliśmy. – powiedziała Alicja
– Co takiego powiedziałem? – zapytał Andrzej
– Właśnie sam przyznał się Pan do winy. Rozpoznał Pan odtrutkę. Rozmawiając z Panem, cały czas używam słowa antidotum albo odtrutka. Ani razu nie wymieniłam nazwy żadnego związku chemicznego. W przypadku zatrucia cyjankiem, jest wiele środków, które można zastosować. Może to być kortyzon, węgiel aktywny, azotyn izoamylu, azotyn sodu, tiosiarczan sodu albo witamina B12, zwana inaczej hydroksokabalaminą. Przed chwilą, bez zastanowienia powiedział Pan o witaminie B12. Ma Pan rację. To ta substancja została użyta jako antidotum i to ją znaleźliśmy w próbce soku pomarańczowego. Nie miał Pan prawa o tym wiedzieć, jeśli to nie Pan dodał jej do soku. – powiedziała Małgorzata
– Proszę się odwrócić i położyć ręce za głowę. Aresztuję Pana za morderstwo Jarosława Głazowskiego. – powiedziała Alicja
– Jak mogłeś to zrobić? Wiesz, co przeżyłam przez Ciebie? – krzyczała Hanna
– Mówiłem Ci. Jeśli nie będziesz moja, to nie będziesz niczyja. – powiedział Andrzej, wyjmując broń
W tym momencie zarówno Alicja, jak i towarzyszący jej policjant wyjęli pistolety.
– Odłóż broń, połóż się na ziemię i ręce za głowę. – krzyknęła Alicja
– Nie bądź idiotą. Nie zastrzelisz nas wszystkich. Po pierwszym Twoim strzale, któryś z policjantów Cię zabije. – powiedział Tomasz
– Nie weźmiecie mnie żywcem. – powiedział Andrzej, po czym włożył sobie pistolet do ust i nacisnął spust.
Po chwili mężczyzna padł martwy, a wszyscy świadkowie widzieli dużą plamę krwi na ścianie.
– Już jest po wszystkim. Twój koszmar nareszcie się skończył. – powiedziała Małgorzata, przytulając Hannę
– Przynajmniej raz zrobił coś pożytecznego. Zaoszczędził podatnikom mnóstwo pieniędzy. – powiedział Tomasz
autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.