Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

26 maja, 2021

„Szantażystka” – część 3.

– Czy pomiędzy ofiarami były jakieś powiązania? – zapytał Tomasz
– Nie znaleźliśmy niczego, co łączyłoby ofiary. – powiedziała Alicja
– Jeśli nie ma powiązań, to znaczy, że nie mamy do czynienia z seryjnym zabójcą. Myślisz, że może chodzić o morderstwa na zlecenie? – zapytała Małgorzata

– Przeszło mi to przez myśl, ale w tej chwili stoimy w miejscu. – powiedziała Alicja
– Odwiedzimy firmę, w której pracowała Marta i porozmawiamy z jej współpracownikami. Może dowiemy się czegoś, co pomogłoby nam ustalić ewentualny motyw. – powiedziała Małgorzata, wstając
– Zadzwoń, jeśli się czegoś dowiesz. – powiedziała Alicja, widząc Małgorzatę i Tomasza wychodzących z jej biura
Gdy tylko opuścili posterunek, wsiedli do samochodu i ruszyli w kierunku agencji nieruchomości. Minęło kilkanaście minut, kiedy zobaczyli duży budynek z wielkim szyldem. Wchodząc do biura, zobaczyli kilka osób siedzących przy komputerach. Wśród pracownic była tylko jedna osoba, która nie obsługiwała żadnego klienta. Oboje podeszli do jej biurka.
– Dzień dobry, czy mogę Państwu w czymś pomóc? – zapytała pracownica
– Chcielibyśmy porozmawiać z kimś, kto dobrze znał Martę Wdowik. – powiedziała lekarka
– Kim Państwo są? – zapytała pracownica
– Nazywam się Małgorzata Kowalska, a to mój przyjaciel, Tomasz Nowak. Pomagamy policji wyjaśnić sprawę śmierci pani Wdowik. – powiedziała lekarka
– Ja nazywam się Magdalena Stażewska. Chce Pani powiedzieć, że Marta nie żyje? Jak to się stało? – zapytała pracownica
– Utonęła w wannie. Policja sądzi, że to wypadek, ale są pewne poszlaki, dzięki którym zaczynamy wierzyć, że to nie był wypadek. Czy może nam Pani opowiedzieć coś o Pani Wdowik? – zapytała lekarka
– Zazdrościłam jej tego luksusowego stylu życia. Tego właśnie nie rozumiałam. Pracowała najkrócej z nas wszystkich, sprzedawała najmniej z nas wszystkich, a mimo to miała najwyższą pensję. Przychodziła do pracy ubrana w najdroższe ubrania znanych projektantów mody. W torebce miała same najdroższe perfumy. Codziennie przychodziła do pracy z nową biżuterią. Kiedy dwa tygodnie temu przyszła do pracy, miała złoty naszyjnik z diamentami. Nie zdradziła mi, ile kosztował, ale powiedziała, w którym sklepie go kupiła. Po pracy poszłam tam i zapytałam o ten naszyjnik. Okazało się, że kosztował ponad piętnaście tysięcy złotych. Nie mam pojęcia, skąd ona miała tyle pieniędzy. Na pewno szef jej tyle nie płacił. – powiedziała pracownica
– Może dostała jakiś spadek. – zasugerował Tomasz
– Mówiła, że nie ma rodziny. Słyszałam, że nie cieszyła się sympatią wśród znajomych. Podejrzewam, że gdyby któryś z nich umarł, nie zapisywałby jej niczego w testamencie. – powiedziała Magdalena
– Czy dobrze ją Pani znała? – zapytała lekarka
– W całej firmie miała tylko dwie koleżanki, w tym mnie. Ta druga nazywała się Paulina Grzyb. Częściej rozmawiała z Martą niż ze mną. Nie byłyśmy sobie aż tak bliskie. Zwolniła się dwa tygodnie po tym, jak szef zatrudnił Martę. Podobno później zatrudniła się w innej agencji nieruchomości. Po jej odejściu tylko ja byłam jej koleżanką w pracy i tylko mnie zaprosiła na swoje urodziny. Dziwiłam się, dlaczego nie zaprosiła Pauliny. Chyba oprócz mnie nikt inny w firmie nie lubił Marty. Jako prezent zażyczyła sobie książkę. Pamiętam, że kupiłam jej Quo Vadis. Kiedy tylko dostała książkę do ręki, wzięła długopis i zaczęła coś pisać na wewnętrznej stronie okładki. Kiedy z ciekawości zapytałam ją, co robi, powiedziała, że zapisuje datę narodzin i śmierci danego autora. W każdej jej książce były napisane daty na okładce. Bardzo dbała o swój księgozbiór. Kiedyś zapytałam ją, czy mogę pożyczyć „Potop” to powiedziała, że mi jej nie pożyczy, bo ta książka jest całym jej życiem. Nie wiem, co miała na myśli, kiedy to powiedziała. – powiedziała Magdalena
– Kiedy ją Pani widziała po raz ostatni? – zapytała lekarka
– Tydzień temu byliśmy z mężem w markecie budowlanym. Spotkałam Martę na dziale z artykułami do łazienek. Jakie było moje wielkie zdziwienie, gdy chwilę po niej zobaczyłam jednego z naszych klientów, Ernesta Wilczyńskiego. Marta spotkała się z nim kilka dni wcześniej i pokazywała mu jeden z naszych domów na sprzedaż. Wiem, że był jednym z niewielu jej klientów, którzy zgodzili się kupić dom. Pamiętam, że jednym z klientów był właściciel winnicy, ale nie wiem, jak się nazywa. – powiedziała Magdalena
– Czy zauważyła Pani, żeby rozmawiali ze sobą? – zapytała lekarka
– Przez chwilę stali obok siebie i wyglądali, jakby rozmawiali. Chwilę później Pan Ernest poszedł do alejki z narzędziami, a Marta poszła w przeciwnym kierunku, do alejki z kasetkami. Podejrzewam, że chciała kupić jakiś sejf. Moje przypuszczenia okazały się słuszne, bo kiedy spotkałyśmy się przy kasach, widziałam sejf w jej wózku. – powiedziała Magdalena
– Jeśli widziała Pani pudełko, to widziała Pani również zdjęcie tego sejfu. Wie Pani, w jaki sposób był otwierany ten sejf? Czy miał zamek na klucz, a może na szyfr mechaniczny albo elektroniczny? – zapytała Małgorzata
– Pamiętam dokładnie ten model, bo bardzo mi się spodobał. To był sejf ścienny z szyfrem elektronicznym. – powiedziała Magdalena
– Chcielibyśmy porozmawiać z Panem Wilczyńskim. – powiedziała Małgorzata
– Zostawił mi swoją wizytówkę. Pan doktor Wilczyński ma własną praktykę stomatologiczną w swoim domu. – powiedziała Magdalena, pokazując wizytówkę
– Dziękujemy. Bardzo nam Pani pomogła. – powiedziała Małgorzata, chowając wizytówkę do kieszeni
Chwilę potem Małgorzata wyszła z biura w towarzystwie Tomasza. Czym prędzej wsiedli do samochodu i odjechali. Zależało im na tym, aby jak najprędzej porozmawiać z doktorem Wilczyńskim. Z informacji podanych na wizytówce wynikało, że jego dom znajdował się tylko kilka ulic dalej. Gdy dojechali na miejsce, zobaczyli duży dom, a na ogrodzeniu wisiał plakat z napisem „Doktor Ernest Wilczyński – prywatna praktyka stomatologiczna”. Zaparkowali samochód po drugiej stronie, po czym wysiedli i weszli na teren domu. Gdy nacisnęli dzwonek, po chwili podeszła młoda dziewczyna.
– Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? – zapytała kobieta
– Chcielibyśmy zobaczyć się z Panem doktorem. – powiedziała Małgorzata
– Pan doktor ma w tej chwili pacjentów. Czy byli Państwo umówieni? – zapytała kobieta
– Nie jesteśmy pacjentami Pana doktora, tylko konsultantami medycznymi. Pomagamy policji rozwiązać sprawę morderstwa. – powiedziała Małgorzata
– Proszę wejść. – powiedziała kobieta, odsuwając się
Gdy Małgorzata i Tomasz weszli do środka, zobaczyli pacjentkę wychodzącą z gabinetu doktora. W poczekalni siedziała jedna pacjentka.
– Zapraszam Panią. – powiedział doktor
– Chwileczkę Panie doktorze. Państwo chcą z Panem porozmawiać w bardzo pilnej sprawie. – powiedziała kobieta
– Nie zajmiemy Panu dużo czasu. Czy moglibyśmy porozmawiać na osobności? – zapytała lekarka
– Proszę mi wybaczyć. Za chwilę wrócę. – powiedział lekarz, wchodząc do pokoju
Małgorzata i Tomasz podążyli za doktorem i razem z nim weszli do drugiego pokoju.
– Mam dzisiaj jeszcze kilka wizyt. O co chodzi? – zapytał doktor
– Chcielibyśmy porozmawiać z Panem na temat Marty Wdowik. Był Pan jej klientem. Jakiś czas temu sprzedała Panu dom. – powiedziała lekarka
– Nie sądziłem, że posunie się do tego, aby nachodzić mnie w moim miejscu pracy. Przekażcie tej zachłannej żmii, że nie dostanie ode mnie ani grosza więcej. – powiedział doktor
– O jakich pieniądzach Pan mówi? – zapytała lekarka
– Chwileczkę. Jeśli o niczym nie wiecie, to w jakim celu przyszliście? – zapytał doktor
– Marta Wdowik nie żyje. Utonęła w wannie, ale podejrzewamy, że to mogło być morderstwo. – powiedziała lekarka
– Kamień spadł mi z serca. Już się bałem, że znowu będę musiał płacić tej wiedźmie. – powiedział doktor
– Proszę nam powiedzieć, co Pan ma na myśli. – powiedział Tomasz
– Znajomość z tą kobietą kosztowała mnie dwadzieścia tysięcy złotych. Kiedy wprowadziłem się do domu, żona wyjechała na delegację. W tym czasie spotkałem się w domu z moją kochanką. Nie wiedziałem, że Marta Wdowik zainstalowała ukrytą kamerę w sypialni. Nagrała mnie na schadzce z kochanką. W zamian za milczenie zażądała dwudziestu tysięcy złotych, w przeciwnym wypadku kaseta trafi do rąk mojej żony. Nie mam spisanej intercyzy, więc gdyby doszło do rozwodu z mojej winy, straciłbym wszystko. Postanowiłem nie ulegać i dałem jej tylko dziesięć tysięcy. Odebrałem film i wyszedłem. Następnego dnia odwiedziła mnie jeszcze raz i pokazała kopię filmu, a także nagranie mojej rozmowy z kochanką. Nie dość, że zainstalowała kamerę, to jeszcze podsłuchiwała rozmowy. Powiedziała, że jeśli chcę odzyskać drugą kopię, muszę zapłacić dodatkowe dziesięć tysięcy. Nie miałem wyjścia i zapłaciłem. – powiedział doktor
– Domyślam się, że powiedziała Panu o drugim nagraniu, kiedy spotkaliście się w markecie budowlanym. – powiedziała Małgorzata
– Skąd Pani o tym wie? – zapytał doktor
– Koleżanka Marty z pracy widziała Pana na zakupach w markecie w jej towarzystwie. – powiedziała lekarka

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.