Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

12 maja, 2021

„Szkolne morderstwo” – część 3.

– Przepraszam, ale nie mogę się pogodzić z tym, że Pani Kostecka nie żyje. Wszyscy bardzo ją lubiliśmy. Dobrze, że przynajmniej zachowaliśmy listy. To jest nasza jedyna pamiątka po niej. – powiedział Przemek
– O jakich listach mówisz? – zapytała Małgorzata

– Pani Nina była bardzo miłą, a jednocześnie ekscentryczną osobą. Nie korzystała z nowoczesnych źródeł komunikacji. Zawsze porozumiewała się za pomocą listów. Podczas jednej z lekcji podała klasie swój adres domowy. Za każdym razem, kiedy Pani Kostecka była chora albo gdy jechaliśmy na jakąś szkolną wycieczkę, trwającą kilka lub kilkanaście dni i długo się nie widzieliśmy, pisaliśmy do siebie listy. Ja mam bardzo ładny charakter pisma, dlatego to ja zawsze pisałem listy w imieniu całej klasy. – powiedział uczeń
– To bardzo miło z waszej strony. Możesz już iść. Pamiętaj: popracuj nad techniką i skup się na grze. – powiedziała lekarka
– Dziękuję, do widzenia. – powiedział Przemek, odchodząc
Kiedy Małgorzata udała się do gabinetu dla wuefistów, zobaczyła otwartą szufladę w jednej z komód. Natychmiast zajrzała do środka i zobaczyła połowę wisiorka w kształcie serca. Wiedziała, że to Nina Kostecka była właścicielką tego medalika. Musiała tylko znaleźć właściciela drugiej połowy. Domyślała się, że Nina musiała być zakochana w którymś ze swoich kolegów z pracy.
Wychodząc z sali, zobaczyła kartkę, na której było napisane, że tego dnia lekcje są skrócone. Na korytarzu zobaczyła grupę uczniów w towarzystwie nauczycieli, którzy byli niezwykle zaabsorbowani pracą. Kiedy spojrzała na jednego z uczniów, zauważyła, że właśnie skończył wykonywać plakat z napisem „Dni Otwarte”.
– Mogłaby Pani nam pomóc? Każda para rąk jest potrzebna. – powiedział dyrektor
– Bardzo chętnie. W czym mogę pomóc? – zapytała Małgorzata
– Potrzebuję pomocy przy dekoracjach. – powiedział nauczyciel biologii
Kiedy Małgorzata podeszła, aby pomóc Panu Stachowiakowi, zobaczyła ucznia, który trzymał w ręku kamerę wideo.
– Ostrożnie Jakub, uważaj na tę kamerę. Dopiero niedawno nasza szkoła zakupiła ten sprzęt. – powiedział nauczyciel
– Spokojnie, proszę pana. Podczas dni otwartych mam zająć się filmowaniem całej uroczystości, dlatego przed użyciem postanowiłem przetestować tę kamerę. – powiedział uczeń, po czym zaczął filmować uczniów i nauczycieli przy pracy.
Małgorzata nawet nie spostrzegła, kiedy cały napis został przymocowany do kolumny. Dwie godziny później cała szkoła była przygotowana na rozpoczęcie uroczystości. Wszyscy nauczyciele zaczęli się rozchodzić do domów. Kiedy lekarka opuszczała teren szkoły, przed drzwiami czekał na nią Tomasz.
– Jaki masz plan? – zapytał pielęgniarz
– Musimy pojechać do domu Niny Kosteckiej. Musimy sprawdzić jej rzeczy. Szczególnie interesują mnie listy, które pisała i otrzymywała. Wydaje mi się, że w tych listach znajduje się klucz do całej tej zagadki. – powiedziała Małgorzata
Kilkanaście minut później Małgorzata i Tomasz dojechali na osiedle domków jednorodzinnych. Nina Kostecka mieszkała w domu nr 18. Lekarka wyjęła dwa wytrychy, próbując manipulować zamkiem. Chwilę później weszła do środka. Widok, który tam zastała, przeszedł jej najśmielsze wyobrażenia. Cały dom został dokładnie splądrowany. Małgorzata wiedziała, że sprawca najwyraźniej czegoś szukał. Miała tylko nadzieję, że nie znalazł tego, po co przyszedł. Razem z Tomaszem zaczęli rozglądać się po domu. Kiedy Małgorzata podeszła do kominka, zobaczyła żółtą kopertę.
– Zobacz. Znalazłam to na palenisku, było przykryte kawałkami drewna. Pewnie o to chodziło włamywaczowi. – powiedziała lekarka, otwierając kopertę
– Tu są jakieś wycinki z gazety. Artykuł był poświęcony nauczycielowi biologii w jednym z gdańskich gimnazjów. Nazywał się Wojciech Soczyński. Został oskarżony o pedofilię, ale uniknął kary z powodu braku wystarczających dowodów. Dlaczego Nina Kostecka miałaby interesować się tą sprawą? – zapytał Tomasz
– Nie wiem, ale to może być ważny ślad. Założę się, że ta sprawa może mieć związek ze śmiercią Niny Kosteckiej. – powiedziała Małgorzata
– Podejrzewasz, że Nina znała tego człowieka ze zdjęcia? – zapytał Tomasz, oglądając portret podejrzanego
– Musimy się tego dowiedzieć. Zajrzyjmy do szuflad. – powiedziała lekarka, wyjmując wytrychy
Po kilku chwilach manipulacji zamkiem, lekarka zajrzała do środka. Zobaczyła tam cały stos listów, pisanych przez uczniów i znajomych. Na jednej z kopert znalazła odklejony znaczek pocztowy.
– Zobacz, tu brakuje jednego listu. Sprawca włamał się do domu, ukradł list, a także przeszukał cały dom w poszukiwaniu tego artykułu. Zastanawia mnie, co takiego musiało być napisane w tym liście, że sprawcy tak bardzo zależało na zdobyciu go. Nie wiemy nawet, kto był adresatem. – stwierdziła lekarka
– Jedźmy na posterunek i pokażmy Alicji to, co znaleźliśmy. Weź tę kopertę. – powiedział Tomasz, opuszczając dom Niny Kosteckiej.
Kiedy Małgorzata i Tomasz przyjechali na posterunek, od razu udali się do gabinetu Alicji.
– Zrobiliśmy analizę listu pożegnalnego. Tekst był pisany przez Ninę Kostecką. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Sprawdziliśmy także skakankę. Na rękojeści i lince znaleźliśmy jej odciski palców. – powiedziała Alicja
– Nie ma w tym nic dziwnego. Nina korzystała pewnie z tej skakanki. Ile ważyła Kostecka i ile miała wzrostu? – zapytała Małgorzata
– Ważyła około 80 kilogramów i miała 170 cm wzrostu, a dlaczego pytasz? – zapytała Alicja
– W protokole jest napisane, że długość skakanki wynosiła 215 cm. Przy tej wadze i wzroście, skakanka powinna mieć długość 270 cm. Długość skakanki nie pasuje do masy ciała i wzrostu. Pod jej nogami znaleźliśmy przewrócone krzesło. Gdyby na nim stała, nie mogłaby założyć sobie tej pętli na szyję. Byłoby to możliwe, gdyby koniec skakanki był przywiązany do obręczy kosza. Koniec skakanki był jednak przywiązany do szczebla drabinki. Podejrzewam, że ktoś pewnie założył Ninie dźwignię i złamał jej kark. Kiedy ona leżała na podłodze, ktoś zawiązał jej skakankę na szyi. Następnie podniósł ją, posadził na krześle, przełożył skakankę przez obręcz kosza, podciągnął jej ciało na pewną wysokość, a następnie przywiązał koniec skakanki do szczebla drabiny i przewrócił krzesło. Ten, kto to zrobił, musiał być na tyle silny, aby podnieść 80 kilogramów. Osoby, które pozorują morderstwo na samobójstwo przez powieszenie, najczęściej nie zwracają uwagi na to, czy stopy ofiary znajdują się na tej samej wysokości, co siedzisko krzesła. Bardzo często jest tak, że stopy są wyżej niż powinny być. Morderca wiedział, co robi. Był pewien, że nie uwierzymy w jej samobójczą śmierć, gdyby Nina została najpierw uduszona, a później powieszona. – powiedziała lekarka
– To oznacza, że Nina Kostecka została zamordowana. – stwierdziła Alicja
– Teraz musimy się tylko dowiedzieć, kto to zrobił i dlaczego. W jej domu znaleźliśmy te wycinki. – powiedziała Małgorzata, podając Alicji znalezioną kopertę
Kiedy policjantka zaczęła przeglądać materiały, znalazła zdjęcie wąsatego mężczyzny, z długą brodą, w okularach.

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.