Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+

Tarnogórska klątwa 820tki

Zdaniem mieszkańców młodzi ludzie uciekają z Tarnowskich Gór, bo muszą. Problemem są nieelastyczne propozycje komunikacji publicznej, przez co do pracy czy na uczelnię w Katowicach trudno jest dotrzeć.

Zastanówmy się przez chwilę – najpopularniejszą formą przejazdu na trasie Katowice-Tarnowskie Góry jest linia autobusowa 820. Kursuje ona wprawdzie dosyć regularnie, ale przejazd trwa godzinę. I to tylko przy uwzględnieniu, że na całej trasie nie będzie korków co – zwłaszcza w godzinach szczytu – prawie nigdy się nie zdarza. Alternatywą są pociągi. Jeden z mieszkańców aglomeracji, Ł. Z. zwraca uwagę:

Sprawa, to połączenie kolejowe Tarnowskie Góry-Katowice. Pociągi jeżdżą bardzo rzadko, w dodatku dość wolno. A szybkie połączenie kolejowe być może powstrzymałyby ucieczkę młodych z tego miasta. Katowice stały się atrakcyjnym miejscem dla młodzieży a Tarnowskie Góry jak żyły przeszłością, tak nadal w niej tkwią, bez jakiegokolwiek wizji przyszłości.

Jednak żeby przejazdy mogły rzeczywiście być dużo szybsze niż dotychczas musiałyby kursować z pominięciem niektórych stacji. Pytanie czy takie rozwiązanie nie wprowadziłoby zamieszania, biorąc pod uwagę, że Koleje Śląskie – jak większość regionalnych przewoźników kolejowych w naszym kraju – zatrzymują się na prawie wszystkich stacjach pośrednich.

Radna sejmiku Aniela Jany zwraca uwagę, że od 10 czerwca b. r. na tej trasie jeździ 12 taborów na dobę.

To jest oczywiście za rzadko. (…) Na razie wciąż większość wsiada do autobusu linii 820, bo tak się przyzwyczaili i chyba nie wiedzą, że pociągiem jest taniej. Bo bilet kosztuje 4zł, podczas gdy autobusowy 4,80. Poza tym jest szybciej – pociąg do Katowic jedzie 45 minut, a autobus 59 minut.
Z powrotem jest trochę gorzej, ale i tak szybciej niż autobusem. Również wygodniej bo jeżdżą prawie same ,,elfy” (…) Wiadomo też jest, że trwają rozmowy w sprawie wspólnego biletu; myślę, że sytuacja jest rozwojowa.”

Warto pamiętać, że w zeszłym roku prywatny przewoźnik, firma Inter obsługiwała tę trasę, oferując przejazd autokarowy w 35 minut (!). Oferta ta wydawałaby się bardzo konkurencyjna, nie dała sobie jednak rady z przyzwyczajeniami mieszkańców do 820tki. Po niespełna miesiącu Dariusz Pieczara, prezes zarządu Intera przyznał, że linia okazała się całkowitym niewypałem. Średnio na jeden kurs przypadało 2-3 pasażerów, co okazało się gwoździem do trumny przedsięwzięcia. Pieczara przyznał wtedy:

Liczyliśmy na pasażerów, którzy będą gotowi zapłacić nieco więcej niż za autobus miejski, żeby przejechać trasę szybciej. Na trasie z Katowic do Gliwic to się sprawdziło. W przypadku linii do Tarnowskich Gór okazało się inaczej.

Dodał również, że utrzymanie linii nawet przez miesiąc dłużej byłoby dla firmy wielkim wyzwaniem finansowym.

Aniela Jany zwróciła uwagę na problem braku promocji ofert alternatywnych przewoźników, jak KŚ czy Inter który może tłumaczyć ich fiasko.
Mieszkaniec Ł. Z sugeruje, że „jeśli alternatywnych połączeń będzie więcej, być może ludzie zauważą, że pociąg jest wygodniejszy i tańszy”. Przypomina również, że problem punktualności pociągów jest odwieczną bolączką Polskich spółek.

Parę tygodni temu, jeden pociąg z Katowic do Tarnowskich Gór miał godzinę opóźnienia. Mam nadzieję, że to też ulegnie zmianie.

Każda forma komunikacji ma swoje wady i zalety a komukolwiek zdarzyło się regularnie podróżować linią 820 wie, że opóźnienia w kursowaniu są tam na porządku dziennym. Póki co jednak wydaje się, że autobus MZKP nie ma konkurentów. Czy to dobrze? Chyba nie do końca.

Możliwość komentowania jest wyłączona.