Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+

24 lutego, 2020

Uchwały zostały podjęte.

Kilkanaście dni temu samorządy powiatu tarnogórskiego i miasta Tarnowskie Góry przyjęły uchwały apelujące o przywrócenie kolejowego ruchu pasażerskiego na trasie Tarnowskie Góry – Opole Główne. W nomenklaturze kolejowej linia ta ma numer 144. Wcześniej podobne apele wystosowały samorządy kilku innych gmin, przez które przebiega wspomniany tor. O sprawie stało się tak głośno, że stosowne dźwięki dotarły do uszu premiera Mateusza Morawieckiego, który obiecał pochylenie się nad tematem. A wszystko za sprawą kilku gości z Zawadzkiego (mam nadzieję, że wybaczą mi to, że – chociaż na to w pełni zasługują – nie podam tu ich nazwisk), którzy stworzyli petycję internetową i zbierają obywatelskie podpisy (teraz także w formie papierowej). Niestety obawiam się, że – jak mówi stara już piosenka Kuby Sienkiewicza – „wszyscy zgadzają się ze sobą, …a będzie dalej tak jak jest”. Dlaczego? O tym poniżej.

Ostatni pociąg pasażerski z 6 toru tarnogórskiego dworca kolejowego odjechał w kierunku Opola 10 grudnia 2011 roku o godzinie 16.20. Ówczesny Zarząd Województwa Śląskiego uznał, że dalsze prowadzenie ruchu pasażerskiego na tej linii jest ekonomicznie nieuzasadnione. Skutki tej decyzji odczuli z jednej strony pasażerowie podróżujący z Tarnowskich Gór do Opola, czyli głównie studenci opolskich wyższych uczelni, a z drugiej osoby jeżdżące z miejscowości leżących w pobliżu tej linii do Tarnowskich Gór i dalej do innych miast województwa śląskiego. Na odcinku od Tarnowskich Gór do Tworoga pociąg nie mógł cenowo konkurować z autobusami ówczesnego Międzygminnego Związku Komunikacji Pasażerskiej, co skutkowało pustkami w wagonach. Niestety zarządzanie transportem było piętą achillesową ówczesnych włodarzy województwa śląskiego, czego dowodem było nieudolne powołanie w tym samym czasie do życia samorządowej spółki –Koleje Śląskie. Nowy przewoźnik w początkowej fazie istnienia nie sprostał zadaniu i województwo na kilkanaście miesięcy pogrążyło się w kolejowym chaosie.

Województwo opolskie musiało utrzymać ruch na linii 144 pomiędzy Opolem a granicą województwa, czyli w praktyce stacją Zawadzkie. A ponieważ nie było prawnych możliwości przekroczenia granicy województw bez zgody Katowic, ruch pasażerski na odcinku Zawadzkie – Tarnowskie Góry zamarł na długie lata. Dziś pomiędzy Tworogiem a Tarnowskimi Górami przejeżdża dziennie jeden pociąg towarowy. Odcinek przygraniczny Kielcza – Tworóg w 2016 roku został zdeelektryfikowany.

Występujący podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Tarnowskich Górach dyrektor miejscowego oddziału PKP PLK Wojciech Kwiatkowski (bardzo pozytywnie nastawiony do tematu) stwierdził, że przygotowanie odcinka Zawadzkie – Tarnowskie Góry do ruchu pasażerskiego nie wymaga dużego wysiłku, chociaż może potrwać nawet rok. Oczywiście jak samorząd wojewódzki znajdzie na to pieniądze. Jest jeszcze jedno ograniczenie: mówimy o trakcji spalinowej. Podwieszenie brakującego „drutu” to znacznie wyższy poziom cenowy i czasowy.

Ostatnio pojawił się pomysł stworzenia bezpośredniego połączenia Opola z lotniskiem Katowice–Pyrzowice. Ma to zapewnić przywrócenie ruchu pasażerskiego na całej linii 144 i rewitalizacja linii nr 182 z Tarnowskich Gór do Zawiercia. Jest to realne, ale na dziś trudne, bo obydwie linie rozpoczynają się po północnej stronie stacji Tarnowskie Góry, co z kolei oznacza, że bezpośredni pociąg będzie musiał zmieniać czoło, a w praktyce – przy aktualnym układzie torowym – wyjechać na południową stronę stacji i tam dokonać jednoczesnej zmiany toru i czoła. Jeszcze nowsza koncepcja zakłada praktyczne wpisanie linii 144 do kosztorysu odbudowy linii 182. Zamysł na pierwszy rzut oka atrakcyjny, ale niekoniecznie sensowny. Jego realizacja wiązałaby się z potrzebą budowy łącznicy i odrębnego przystanku osobowego w dzielnicy Sowice – Czarna Huta, oddalonego ponad kilometr od stacji Tarnowskie Góry, w żaden sposób ze stacją nie skomunikowanego. Nie wiadomo też, w jaki sposób ta nowa konstrukcja miała by się krzyżować z torami Magistrali Węglowej, czyli linii kolejowej nr 131 (linie 144 i 182 rozpoczynają się po obu stronach linii 131, a dzisiejszy układ torów nie pozwala na przejazd z linii 144 na 131 w kierunku północnym bez zmiany czoła).

Na dzisiaj jest też problem podstawowy: kto miałby to nowe połączenie Opola z Tarnowskimi Górami realizować w trakcji spalinowej. Jeszcze dwa lata temu Koleje Śląskie dysponowały dwoma szynobusami typu SA-109. Nie mając dla nich „zajęcia” wystawiono je na sprzedaż. Ofertą zainteresowały się ówczesne Przewozy Regionalne, ale ostatecznie obydwa składy pojechały za naszą południową granicę. Transakcja stronie polskiej kokosów nie przyniosła, a z interesującego nas punktu widzenia okazała się niecelowa. Nikogo znającego temat chyba nie trzeba przekonywać, że pozyskanie nowych szynobusów w krótkiej perspektywie czasowej, graniczy z cudem; z używanymi też nie jest lepiej.

W tym miejscu trzeba pokusić się o odpowiedź na pytanie zasadnicze: czy ta cała zabawa ma sens? Myślę, że tak. Ma sens dla mieszkańców Opolszczyzny, bo daje realne połączenie z województwem śląskim i w przyszłości z lotniskiem. Mieszkańcy Tarnowskich Gór i północnej części województwa śląskiego, w tym spora rzesza studentów otrzymają szybkie połączenie nie tylko z Opolem, ale również ze stolicą całego Śląska – Wrocławiem. Jest też cel bardziej lokalny: pociąg na odcinku Tarnowskie Góry – Tworóg, a po ewentualnej odbudowie łącznicy nr 684 do linii 152 i utworzeniu przystanku osobowego w Krupskim Młynie daje możliwość likwidacji, bądź znacznej redukcji komunikacji autobusowej na tym odcinku. Na przewidywane pytanie o taką potrzebę odpowiadam, że nie wiem, ale skoro ludzie mają potrzebę jazdy autobusem, to pewnie chętnie przesiądą się na pociąg, który jedzie szybciej i jest wygodniejszy. Jest jeszcze kwestia ceny biletu, ale Koleje śląskie już udowodniły, że z tym problemem potrafią sobie poradzić.

Byłbym jednak ostrożny z wyznaczaniem zbyt wygórowanych celów. Na dzień dzisiejszy osiągnięciem będzie uruchomienie ruchu pasażerskiego na odcinku Zawadzkie – Tarnowskie Góry. Obawiam się, że podnoszenie kwestii bezpośredniego połączenia Opola z lotniskiem, może skutkować tym, że ktoś wymyśli takie rozwiązanie, które nie będzie satysfakcjonować ani tarnogórzan, ani mieszkańców Zawadzkiego i okolic.

Póki co, parafrazując nieco Juliusza Cezara, uchwały zostały podjęte. Cały szkopuł w tym, że teraz trzeba przekroczyć Rubikon, ale – inaczej jak przed wiekami – powinien to zrobić „przeciwnik”, czyli władze samorządowe w Katowicach i Opolu. Te zaś podchodzą do tematu, jak do jeża. W Katowicach temat za sprawą ówczesnej radnej Anieli Jany stawał na porządku obrad sejmiku już w poprzedniej kadencji, ale ówczesne władze udawały, że nie bardzo wiedzą o co chodzi. Co zrobią nowe? Na razie nie wiadomo. W Opolu widzą potrzebę kontaktu z Katowicami, ale nie za bardzo wiedzą, na czym ten kontakt miałby polegać, bo politycznie oba zarządy mówią obcymi językami. A najbliższy translator, czyli wybory samorządowe dopiero za cztery wiosny. Za dobrze to nie wygląda, ale nie można wykluczyć rozwiązania optymistycznego. Oczami wyobraźni już widzę szacowne piersi samorządowe wypięte w oczekiwaniu na kolorowe blaszki i rozpromienione oczy władzy czytające pochwalne peany na swój temat… A niech mają, byleby po stoczerdziestejczwartej jeździły pociągi.
Tadeusz M. Ostropolski

Możliwość komentowania jest wyłączona.