Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

11 sierpnia, 2021

„W cyrku” – część 3.

– Uważam, że to niemożliwe. Do każdej klatki mamy inny szyfr. Tylko treser, który pracuje z określonym zwierzęciem, zna unikatowy kod, który jest potrzebny do otwarcia drzwi klatki. Żaden z treserów nie podałby kodu innemu pracownikowi w obawie przed wypadkiem. – powiedział Mirosław
– Być może ktoś zauważył, jak Paweł otwierał drzwi klatki. W ten sposób poznał szyfr, a reszta była dziecinnie łatwa. Wystarczyło ogłuszyć Pawła, zamknąć go w klatce i użyć słonia jako narzędzia zbrodni. – odparła lekarka
– Myślisz, że w moim cyrku doszło do morderstwa? Masz na to dowody? – zapytał dyrektor
– Niczego nie wykluczam. Podejrzewam morderstwo, ponieważ wszystkie zwierzęta były zbadane i zaszczepione, a mimo to słoń bez powodu zaatakował człowieka, któremu ufał. Nie wierzę w takie przypadki. Za chwilę wychodzę, bo chcę porozmawiać z kolegami zmarłego. – odparła lekarka
– Paweł nie miał tu przyjaciół. Z nikim nie potrafił żyć w zgodzie. Chodziło mu tylko o pieniądze. – powiedział Mirosław
– Wiesz, do czego były mu potrzebne te pieniądze? – zapytała lekarka
– Nie mam pojęcia. Słyszałem tylko jak mówił o jakiejś inwestycji. Nie dosłyszałem szczegółów, więc nie wiem o co chodzi. – odparł dyrektor
– Dziękuję, w tej chwili nie mam więcej pytań. Teraz chciałabym porozmawiać z innymi cyrkowcami. – powiedziała Małgorzata, zbliżając się w stronę wyjścia
– Zaczekaj, mam coś dla Ciebie – powiedział Mirosław, po czym wyjął coś z szuflady
– To ostatni zegarek z kolekcji mojego ojca. Chciałbym, abyś go przyjęła w prezencie ode mnie. – dodał
– Nie wiem, czy powinnam. Ten zegarek jest pamiątką po Twoim ojcu. – powiedziała lekarka
– Nie chcę mieć niczego, co mogłoby mi o nim przypominać. Kiedy patrzę na te zegarki, nie mogę spokojnie myśleć, ani pracować. Zrobisz mi wielką przysługę, jeśli przyjmiesz ten podarek. Dziwnym zbiegiem okoliczności, na tym zegarku są wygrawerowane Twoje inicjały. Przygotowałem ten zegarek jako prezent dla innego mojego pracownika, ale przedwczoraj odszedł z pracy i nie zdążyłem mu go wręczyć. To jedyny zegarek, na którym sam kazałem wygrawerować inicjały. Inni moi pracownicy zanoszą zegarki do jubilera. Wtedy jubiler graweruje inicjały wedle życzenia klienta. – powiedział dyrektor
– Dziękuję. Czuję się zaszczycona. – powiedziała Małgorzata, po czym wzięła zegarek i wyszła
Kiedy opuściła gabinet dyrektora, zobaczyła Tomasza, który rozmawiał z jakąś dziewczyną. Na jej oczach i policzku pojawiły się łzy. Kiedy kobieta wchodziła do rekwizytorni, nagle zadzwonił telefon.
– Małgosiu, mówi Alicja. Zrobiliśmy wstępną autopsję. Na jego klatce piersiowej był dziwny tatuaż przedstawiający usta przebite strzałą. – odparła
– Ten tatuaż musiał być zrobiony w więzieniu. Oznaczają tak osoby, które odbywają karę za oszustwa. Wiecie, jakie przestępstwo popełnił? – zapytała lekarka
– W tym cały problem. W policyjnej bazie danych jego nazwisko nie figuruje wśród osób notowanych. – odpowiedziała policjantka
– To znaczy, że albo zmienił nazwisko, albo nie odbywał kary w polskim więzieniu. – stwierdziła Małgorzata
– Sprawdziliśmy jego dokumenty oraz dane w urzędzie. Wynika z nich, że nie zmienił nazwiska. Nasz patolog nie stwierdził śladów po przeprowadzonej operacji plastycznej, więc nie ma mowy o zmianie twarzy. – stwierdziła policjantka
– Jeśli myślisz, że przebywał w zagranicznym więzieniu, trzeba rozesłać jego zdjęcie do baz danych Interpolu, CIA, KGB, Surete, Mossadu i MI6. Być może ktoś go zidentyfikuje. – odparła Małgorzata
– Spróbuję, chociaż nie wiem, czy ta metoda okaże się skuteczna. – powiedziała pani komisarz
– Co wiemy na temat śmierci Bureckiego? – zapytała lekarka
– Bezpośrednią przyczyną śmierci było przebicie łuku aorty. Cios był zadany długim, ostrym narzędziem. W tej chwili nie sądzę, żeby narzędziem zbrodni była kość słoniowa. Na ciele znaleźliśmy ślady odartego naskórka i siniaki. Poza tym narzędzie zbrodni nie mogło mieć okrągłego przekroju, gdyż kształt kła nie pasuje do kształtu rany. – powiedziała policjantka
– To znaczy, że najprawdopodobniej zginął od ciosu nożem? – zapytała
– Wszystko na to wskazuje. – odparła pani komisarz
– Burecki został nabity na kieł słonia. Kiedy go znaleźliśmy, wisiał w powietrzu przyciśnięty tyłem do ściany. Nie rozumiem, skąd wzięły się te obrażenia. Przecież zwłoki nie sinieją. Nie wierzę, że Ninio mógł zaatakować Pawła. – powiedziała lekarka
– Wygląda na to, że Burecki został zamordowany. Między nim a napastnikiem doszło do bójki. Morderca użył słonia jako narzędzia zbrodni. – stwierdziła Alicja
– Kto mógłby go zamordować? Przecież po występie każdy z cyrkowców poszedł do osobnej przyczepy, aby się przebrać. – powiedziała lekarka
– Z tego, co zauważyłaś, Burecki nie cieszył się sympatią. Każdy mógł mieć motyw, aby go zabić. – powiedziała Alicja
– Dowiedz się jak najwięcej na temat pozostałych pracowników cyrku. Chcę wiedzieć, komu Burecki naraził się tak bardzo, że musiał zginąć. – odparła Małgorzata
– Jaki masz plan? – zapytała policjantka
– Muszę sprawdzić pewien trop. Słyszałam, że Burecki chciał zainwestować pieniądze w jakiś bardzo dochodowy interes, tylko w tej chwili nie wiem jaki. Muszę porozmawiać z pozostałymi pracownikami. – powiedziała Małgorzata, po czym rozłączyła się
Kiedy podeszła do Tomasza, zauważyła smutek na jego twarzy.
– Co się stało? – zapytała lekarka
– Żal mi tej dziewczyny. Zakochała się w Pawle Bureckim do szaleństwa. Teraz on nie żyje, a ona cierpi. Słyszałem, że ma innego adoratora. Ten linoskoczek jest w niej zakochany bez wzajemności. – odparł Tomasz
– To oznacza, że mamy kolejnego podejrzanego i kolejny motyw morderstwa. – odparła lekarka
– Paweł Burecki został zamordowany? – zapytał zdziwiony pielęgniarz
– Tak, jego obrażenia nie wskazują na wypadek przy pracy. Musimy porozmawiać z innymi pracownikami. – powiedziała lekarka, kiedy zobaczyła przechodzącego obok mężczyznę
– Gdzie mogę znaleźć fakira? – zapytała lekarka
– Chodzi Pani o Kazimierza Rechacza? Znajdzie go Pani w sali prób. Każdy artysta wykonuje tam próbę przed występem. – powiedział mężczyzna
– Teraz sobie przypomniałam. Występował Pan jako żongler? – zapytała lekarka
– Roman Wiliński, bardzo mi miło. Gdyby Pani czegoś potrzebowała, będę na scenie. – powiedział mężczyzna
Kiedy Małgorzata i Tomasz weszli do pokoju, zobaczyli tam fakira, który właśnie wstał z łóżka pełnego gwoździ i stanął na podłodze, na której było pełno potłuczonego szkła.
– W czym mogę Państwu pomóc? Nazywam się Sylwester Kijan. – powiedział fakir

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.