Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

31 sierpnia, 2021

Wiele życiowych dolin śmierci szopa pracza i jego droga na szczyt górskiego sukcesu, czyli dalsze przygody i kolejni przeciwnicy, których musi pokonywać łącznie ze szkieletami i kościotrupami z królestwa cmentarnych karłów i krasnali. Cz. IX

Rozdział XI – Walka ze smokiem ogniotrawcą

Balik znowu szykował podstępny plan zagłady, do którego też zabrał większość swoich mocnych sprzymierzeńców, pośród których miał np. gigantyczne słonie hefalumpy i trochę mniejsze od nich mamuty. Wszystkie one, łącząc siły, osiągały efekty mocy równej tornadu lub też tsunami, czyli naprawdę potęgę. Również, choć mniejsze, bardzo toksyczne były komary i kleszcze, które też wiernie służyły w jego armii. Najbardziej uciążliwe były wirusy, które często były mutacjami genów, choćby kleszczy mamutów lub komaro-wężowatych czy szczuro-ptasich lub żółwio-ślimakowo-tygrysich i innych takich. Jedno jest pewne – wirusy karłowate były najgorsze w walce, bo niewidoczne dla oka, za to bardzo silne. Słonie i reszta kozackiej ochrony, między innymi pirackie aligatory karłów, też były do pokonania trudne, ale nie aż tak, bo widzialne były one dla oka. Więc rada, choć bardzo zdeterminowana, wciąż nie znała dalszych zamiarów swojego okrutnego wroga. A Balik coraz bardziej pogrążał się w swym złowieszczym obłędzie i chorobliwie psychopatycznie planował dalsze ataki na Krainę Sinusoidalną. Teraz zaangażował do pilnowania bezpieczeństwa swojego smoka całą słoniową gromadę. Czemu nie odwrotnie, to było dobre pytanie. W końcu, bądź co bądź, smok jest od słoni silniejszy i większy. A jednak to one miały go pilnować, taki był podstępny plan Balika, który wiedział, że im więcej istot z jego krainy będzie strzec smoka, tym większa szansa, że nikt go nie powstrzyma od zdemolowania świata Sinusoidy i podporządkowania jego straszliwej tyranii. Dinozaury też były na jego usługach. Jednak, odkąd pojawiły się smoki, zeszły na dalszy plan. Smok, który zakosił feniksowe jajo i umiał nawet udawać feniksa, w obecnej chwili był mu niezbędny do wszelkich dalszych niecnych planów, które knuł nad krainami, które były od dawna mu przeszkodą do osiągnięcia pełnej suwerenności w sprawowaniu totalitarnej władzy. A, mimo wszystko, miał też ochotę sterroryzować wszystkich, którzy nie mieli zamiaru docenić jego geniuszu w sprawowaniu tego urzędu. Mimo że wiedział jak ciężko jest w sinusoidzie zyskać poklask dla swoich próżnych pomysłów, mających na celu wywieranie wpływów i kontroli. I tak się zaczęło kolejne karłowe przedstawienie, które miało nie szybko się zakończyć. Smok nazywał się ogniotrawcą, co oznaczało, że nigdy mu nie było żal ognia, którym ział, kiedy spalał wszystkich, którzy stali mu na drodze do celu. Został wypuszczony z łańcucha karła i spalił kopalnie największą, którą posiadała sinusoida z górnikami krasnalami w niej pracującymi oraz zaczął ścigać alicorny i feniksy. Parę też udało mu się niestety pożreć i podpalić. Miał za sobą całą armię słoni, kleszczy i szerszeni, więc ciężko było go jakoś unieszkodliwić. Szop też miał wielu sprzymierzeńców, jednak póki co się zbytnio nie wychylał. Miał plan, aby, póki co, obserwować z ukrycia poczynania wroga Balika i by potem móc zaatakować go znienacka razem z całą jego hołotą prześladującą bardzo jego ziemię.

Autor: Jan Wojtusiak

Możliwość komentowania jest wyłączona.