Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Religia

15 grudnia, 2020

Wigilia, której… nie ma

Za kilka dni zasiądziemy do wigilijnego stołu, aby spożyć tradycyjną wieczerzę. Wierzący chrześcijanie (w zdecydowanej większości) będą wspominać wydarzenia sprzed ponad dwóch tysięcy lat, kiedy to w Betlejem — małej mieścinie na terenie Judei (dzisiejsza Autonomia Palestyńska), narodził się obiecany przez Boga Zbawiciel — Jezus. Niewierzący będą czcić gwiazdkę (niektórzy z młotem i sierpem), Dziadka Mroza, „Święta” albo po prostu… Wigilię, cokolwiek słowo to znaczy.

Spożywanie wieczerzy wigilijnej to tradycja sięgająca początków chrześcijaństwa, choć jej forma na przestrzeni wieków uległa istotnym zmianom. Można powiedzieć, że szeroko rozumiany czas miał tu znaczenie kluczowe.

Według hebrajskiej rachuby czasu doba rozpoczyna się i kończy o zachodzie słońca. Tydzień ma siedem dni, które nie mają odrębnych nazw tylko liczone są po kolei. Wyjątkiem jest siódmy dzień, czyli szabat, czas świąteczny dla odpoczynku.

Chrześcijanie (pierwsi chrześcijanie to byli Żydzi) pierwotnie świętowali po postu w niedzielę, czyli pierwszy dzień tygodnia, bo tego dnia Jezus zmartwychwstał. Od II w. niedziela po żydowskim święcie Paschy obchodzona była jako Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego — centrum roku kościelnego. Inne święta dodawano do kalendarza liturgicznego później.

Świętowanie rozpoczynano wspólną modlitwą. Po zachodzie słońca zbierano się na nocne czuwanie modlitewne, które z języka łacińskiego nazywano wigilią (dla Rzymian była to miara czasu nocnej straży równa trzem godzinom). Recytowano psalmy, śpiewano hymny, sprawowano Mszę świętą jako pamiątkę Wieczerzy Pańskiej i spożywano wspólny posiłek agape. Tak było do Synodu w Laodycei (ok. 363 r.), który zabronił biesiadowania w kościołach.

Pierwsza wzmianka o obchodach Uroczystości Narodzenia Pańskiego pojawiła się w 354 r., ale z pewnością święto to jest znacznie starsze. Sama data urodzin Jezusa (25 grudnia) jest symboliczna.

Ciekawostką jest znany już w czasach papieża św. Grzegorza Wielkiego († 604 r.) przywilej, który każdemu kapłanowi pozwala na odprawianie w tym dniu trzech różnych Mszy św. Pierwsza powinna być odprawiana w nocy (dziś nazywana jest pasterką, kiedyś określano ją też mianem anielskiej — jej Ewangelia kończy się śpiewem chórów anielskich), druga — o świcie (tu bardziej pasuje określenie pasterska, bo w jej trakcie czytany jest fragment Ewangelii o pokłonie pasterzy), a trzecia — w dzień (bywa nazywana królewską ze względu na czytany początek Ewangelii św. Jana, czyli Hymn o Logosie).

Z biegiem czasu w tradycji chrześcijańskiej pojawiła się praktyka postu eucharystycznego. Najpierw przez wiele lat czasowo niedookreślonego, aż do Soboru Trydenckiego (1545–1563), który postanowił, że należy powstrzymywać się od spożywania pokarmów i napojów od północy aż do momentu przyjęcia Eucharystii.

Konsekwencje tego rozstrzygnięcia były bardzo daleko idące, a czasem też… trochę kuriozalne. Ponieważ sprawowanie Mszy świętych po południu, a tym bardziej wieczorem praktycznie stało się niemożliwe, pamiątkę kolacji — Ostatniej Wieczerzy, odprawiano tylko rano, …czyli w porze śniadania. Wigilijną też. A przecież teksty liturgiczne nawiązywały do święta, które owa wigilia rozpoczynała, często też wskazywały, że Msza św. odprawiana jest w porze nocnej. Poświęcenie w Wielką Sobotę rano ognia i paschału — świecy, która ma „rozproszyć mrok tej nocy” podczas sprawowania Wigilii Paschalnej, uroczyste Gloria i Alleluja, czy też Ewangelia rozpoczynająca się od słów: „Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia…” (Mt 28,1) to dowody bezdyskusyjne. Dla Wigilii Bożego Narodzenia stworzono teksty dopasowane do nowej sytuacji. Alternatywą było przeniesienie pasterki (teraz odprawianej zawsze o północy) na godziny poranne 24 grudnia.

I tak wigilia, do tej pory będąca początkiem święta, stała się… dniem poprzedzającym święto. Takie rozumienie powszechne jest po dziś dzień.

Luzowanie przepisów o poście eucharystycznym rozpoczął Pius XII w 1953 roku. Dziś jest to godzina przed przyjęciem Eucharystii. Kilka lat później Sobór Watykański II zreformował liturgię rzymską. Wigilie powróciły na swoje wieczorne miejsce jako początek święta. Dziś wigilii (z własną liturgią) jest kilka, ale co do zasady obchód każdej niedzieli i uroczystości rozpoczyna się wieczorem dnia poprzedzającego (kan. 1248 § 1). Najważniejszą jest oczywiście Wigilia Paschalna rozpoczynająca w Wielką Sobotę wieczorem Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Dnia Wigilii Bożego Narodzenia w aktualnym kalendarzu liturgicznym nie ma; 24 grudnia to dzień powszedni, ostatni — Adwentu. Wieczorem rozpoczyna się Uroczystość Narodzenia Pańskiego i wtedy można odprawić Mszę św. wigilijną. W praktyce zdarza się to bardzo rzadko, bo przecież wszyscy zasiadają do wigilijnego stołu.

W dzisiejszej wigilijnej wieczerzy można dopatrywać się pewnych elementów starożytnej agape, świątecznego wspólnego posiłku. Jest jednak pewna istotna różnica: wieczerza wigilijna ma charakter postny, bo Wigilia Bożego Narodzenia w kalendarzu trydenckim była „ostatnim akordem” Adwentu, a ten był okresem pokutnym.

Zgodnie z obowiązującym Kodeksem Prawa Kanonicznego z 1983 roku dniami pokutnymi są wszystkie piątki (chyba, że w danym dniu przypada uroczystość) i wielki post (kan. 1250 KPK). Adwent określany jest jako czas radosnego oczekiwania. Oznacza to, że podczas wieczerzy wigilijnej nie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Jednak biskupi polscy zachęcają do zachowania tradycji w tej materii.

„Wigilia w polskiej obyczajowości jest świętem rodzinnym (..) W słowniku kościelnym nazywa się tak dzień poprzedzający większe święto.” — przeczytałem kiedyś w jednym z tygodników katolickich. Kiedy czytam takie teksty, zastanawiam się, czy ich autor słyszał o Vaticanum II. Laurek na temat świątecznej tradycji w najbliższych dniach będziemy mieli wysyp. Jednak zastanawiam się, na ile jest to jeszcze tradycja chrześcijańska? Co te zwyczaje, przeważnie niezrozumiałe dla współczesnych, nieraz wywodzące się z wierzeń starosłowiańskich, mają wspólnego z Ewangelią?

W czasach, gdy siły niechętne Kościołowi próbują zatrzeć religijny charakter świąt, takie bezkrytyczne pielęgnowanie tradycji może usypiać czujność, stwarzać pozory, że wszystko jest w porządku. Uważam, że bardziej celowe byłoby tworzenie nowej tradycji zgodnej z obowiązującym kalendarzem kościelnym, a tak naprawdę sięgającej do czasów Kościoła pierwszych chrześcijan.
Tajpan

Możliwość komentowania jest wyłączona.