04 lutego, 2019
Najpierw był Sojusz Lewicy Demokratycznej, potem — Ruch Palikota przekształcony w Twój Ruch, aż w końcu samodzielność. W niedzielę 3 lutego Robert Biedroń — były poseł i prezydent Słupska ogłosił powstanie nowej partii o równie wdzięcznej, co beznamiętnej nazwie: WIOSNA. Na samym początku istnienia nowy twór polityczny „zaliczył schody”, bo wśród komentatorów życia politycznego pojawiło się pytanie o źródło finansowania konwencji założycielskiej. Wśród „podejrzanych” wymieniano poprzednią partię Biedronia — Twój Ruch, który praktycznie przestał funkcjonować, a wciąż otrzymuje niemałą subwencję z budżetu państwa. Wkrótce potem pojawiło się oświadczenie zaprzeczające.
Podczas tejże konwencji zorganizowanej w warszawskiej Hali Torwar Biedroń przedstawił założenia programowe swojego nowego stronnictwa. W przemówieniu żadnych sensacji: rozdział Kościoła od Państwa, dużo zapewnień o prawach kobiet, aborcja legalna do 12. tygodnia ciąży, finansowanie z budżetu państwa metody in vitro, związki partnerskie…, czyli standardowe „potrawy” z lewicowego „menu”. Miało pachnąć świeżością, tymczasem czuć było ideową stęchlizną, okraszoną widokiem twarzy starych wyjadaczy politycznych.
W przemówieniu znalazły się też postulaty natury społeczno-ekonomicznej w rodzaju walki ze smogiem poprzez rezygnację ze spalania węgla i zamknięcie kopalń do 2035 roku. Jeszcze „ciekawszym” pomysłem jest likwidacja kolejek do lekarzy specjalistów, poprzez wprowadzenie zasady, że w przypadku, gdy wyznaczony termin badania w poradni specjalistycznej jest dłuższy niż 30 dni, pacjent będzie mógł skorzystać z porady w gabinecie prywatnym, a rachunek pokryje Narodowy Fundusz Zdrowia. Piękne, ale równie nierealne jak załogowy lot na Saturna: po miesiącu NFZ byłby bankrutem.
W wystąpieniu pojawiły się też wątki śląskie: likwidacja kolejowego wykluczenia Jastrzębia–Zdroju i uznanie regionalnego języka śląskiego.
W zasadzie całość można by skwitować stwierdzeniem: nihil novi — i temat zakończyć. Można, ale ja pozwolę sobie na kilka refleksji dotyczących właśnie odniesień śląskich. Pewnie wszyscy chcemy żyć w środowisku wolnym od zanieczyszczeń (to temat niby ogólnopolski, ale cenę zapłaci głównie Sląsk), ale jest jeszcze druga strona medalu: nawet najbardziej czystym powietrzem jeszcze nikt się nie najadł. Nie najedzą się też górnicy, którym Robert Biedroń chce zlikwidować miejsca pracy. Obietnica zatrudnienia przy produkcji energii ze źródeł odnawialnych jest „pisana palcem po wodzie”.
O odbudowie kolei do Jastrzębia mówi się nie od dziś i jakieś działania w tej materii zostały już podjęte. Inna sprawa, co z tego wyjdzie, ale generalnie temat nie jest nowatorski.
I język śląski. To akurat temat, który nic nie kosztuje. W przeszłości obietnice załatwienia sprawy padały z różnych stron sceny politycznej, ale póki co nic się nie zmieniło. Temat jest niewątpliwie skomplikowany, bo zdania autorytetów naukowych są w tej materii podzielone, a ich głos jest tutaj znaczący. W tej sytuacji propozycja Biedronia to nic innego jak „kiełbasa przedwyborcza”. Pytanie, czy Ślązacy — w większości przywiązani do swojego języka, ale także do swojej wiary i Kościoła, z którym WIOSNA ma nie po drodze — taką ofertę przyjmą? Raczej mało prawdopodobne.
Tajpan