Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

16 sierpnia, 2021

„Wstydliwa tajemnica” – część 1.

Gdy tylko Małgorzata wyszła z szatni, pojawili się dwaj sanitariusze, którzy wieźli młodego człowieka. Lekarka zobaczyła zgrubienie wokół jego szyi. Całe ciało pacjenta wiło się w konwulsjach.
– Marcin Haczyk, lat 34, przywieziony z objawami drgawek. Podałam 10 mg fenytoiny. – powiedziała pielęgniarka
– Proszę wykonać scyntygrafię tarczycy oraz badanie krwi, w tym parametry nerkowe, poziom sodu, potasu, morfologię, APTT, OB, CRP, FT3, FT4, TSH, rentgen klatki piersiowej i EKG. Proszę ściągnąć doktora Krzyżanowskiego. Będzie mi potrzebna pomoc laryngologa. – powiedziała Małgorzata
Pół godziny później pielęgniarka przyniosła kartkę z wynikami badań.
– Tak jak podejrzewałam. Badania wykazały nowotwór złośliwy tarczycy. Proszę przygotować salę operacyjną. Musimy wykonać tyreoidektomię. Ten przypadek wymaga usunięcia całej tarczycy.
– Przez kilka dni występowała hipertyreoza, na szczęście udało się unormować poziom hormonów. – powiedziała druga pielęgniarka
Kilka minut później, lekarze byli już zebrani na sali operacyjnej. Anestezjolog oznajmił, że pacjent jest gotowy do zabiegu.
– Proszę skalpel. – powiedział chirurg
– Poproszę retraktor. Rozszerzam nacięcie i rozwieram miejsce operacji. – powiedział asystent
– Poproszę nożyce endoskopowe. Wprowadzam kamerę. – powiedziała Małgorzata
– Przymocowuję węzinę do przedniej części tchawicy. Przecinam węzinę. – powiedział trzeci lekarz
– Mamy krwotok. Zakładam zaciski. – powiedziała Małgorzata
– Poproszę jeszcze jeden skalpel. Oddzielam płaty tarczycy od tkanek. Przecinam obie tętnice tarczowe. Przecinam tkankę łączną między tchawicą i tarczycą. Usuwam płaty tarczycy. – powiedział lekarz
– Zakładamy dren. Potrzebne mi rozpuszczalne nici. Proszę podać szwy jednowłókowe. Zamykamy pacjenta. Musimy też założyć szew śródskórny. – powiedziała Małgorzata
Po upływie sześciu godzin, lekarze opuścili salę operacyjną. Małgorzata i Tomasz zeszli na dół, aby zjeść obiad. Kiedy zbliżali się do bufetu, zobaczyli pacjentkę, która czytała grubą książkę. Na jej okładce była podobizna człowieka w średnim wieku.
– Przepraszam. Wydaje mi się, że gdzieś już widziałam tego człowieka. – powiedziała Małgorzata
– To profesor Franciszek Altrucki. Chyba słyszała Pani to nazwisko. – stwierdziła jedna z pacjentek
– Tak, to jest ten słynny wykładowca antropologii. Niedługo przejdzie na emeryturę. Ma na swoim koncie sporo publikacji na temat kultur plemiennych. – powiedziała Małgorzata
– Nie zawsze jego życie było takie usłane różami. Czy wiedziała Pani o tym, że profesor Altrucki w czasie wojny był więźniem niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu? – zapytała pacjentka
– Niedawno słyszałam takie informacje w radiu. – powiedziała Małgorzata
– Ja widziałam ten wywiad w telewizji. Pan profesor występował wraz z Mateuszem Kamieńskim, swoim asystentem. Opowiadał o uszczerbkach na zdrowiu, jakich doznał podczas pobytu w obozie. W tej chwili ma poważnie uszkodzony wzrok. Ma to potwierdzone odpowiednim zaświadczeniem lekarskim. Powiedział, że w tej chwili potrzebuje pomocnika nie tylko w badaniach naukowych, ale również w samodzielnej egzystencji, dlatego zawsze korzysta z pomocy swojego asystenta. Niedawno profesor wydał swoją książkę. Opisał w niej swoje życie w obozie oraz pamiętny dzień, kiedy udało mu się uciec z obozu. Wszystkie szczegóły są zawarte w tej książce. – odparła pacjentka
– Jak Pani ją przeczyta, to bardzo chętnie ją od Pani pożyczę. – powiedział Tomasz
Małgorzata i Tomasz jedli już swoje zamówione dania, kiedy do ich stolika dosiadł się jeden z pacjentów.
– Czytali Państwo tę książkę? – zapytał pacjent
– Nie mieliśmy ku temu okazji. – odparła Małgorzata
– Ja sam jestem pod wrażeniem tej lektury. To cud, że panu profesorowi udało się uciec z obozu. Podobno przebrał się w mundur niemieckiego oficera i w nocy ukradł samochód należący do komendanta obozu. – powiedział pacjent
– Czy profesor uciekł sam czy też towarzyszyli mu jacyś więźniowie? – zapytał Tomasz
– Niestety tej nocy nikomu innemu nie udało się uciec. Profesor Altrucki przez tyle lat zachowywał milczenie. Nareszcie może to z siebie wydusić i powiedzieć całą prawdę o tych przykrych wydarzeniach. – powiedział pacjent, odchodząc
– Widzę, że pan profesor jest prawdziwym bohaterem. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się go poznać osobiście. – powiedziała zamyślona Małgorzata
– Pewnie teraz bardzo często będzie udzielał wywiadów. Na pewno prędzej czy później się z nim spotkamy. – powiedział Tomasz
– Jakie masz plany na dzisiejsze popołudnie? – zapytała Małgorzata
– Chciałem Cię dzisiaj zabrać do teatru na Hamleta. Masz jakieś inne plany? – zapytał Tomasz
– To jest bardzo dobry pomysł. Przyjedź po mnie o 17.00. – odparła lekarka
W tym momencie zadzwonił telefon.
– Witaj Małgosiu, mówi Alicja. Przyjedźcie z Tomkiem do domu przy ulicy Różanej 8. Mamy ofiarę zabójstwa. – powiedziała policjantka, rozłączając się
– Wygląda na to, że nici z naszych planów. Dzwoniła Alicja i prosiła, żebyśmy przyjechali na miejsce zbrodni. – odparła lekarka
Kilka minut później Małgorzata i Tomasz dojechali na teren domków jednorodzinnych. Przy końcu ulicy zobaczyli karetkę pogotowia i kilka radiowozów. Po chwili byli już na miejscu. Drzwi od bramy garażowej były uchylone, a przed nimi leżały zwłoki.
– Ofiarą jest 32 letni mężczyzna. Nazywa się Mateusz Kamieński. Zginął wskutek strzału w klatkę piersiową. – powiedziała Alicja
– Mateusz Kamieński? To chyba asystent tego profesora antropologii, który niedawno napisał książkę o swoich przeżyciach z obozu zagłady. – powiedziała Małgorzata
– Zgadza się. Ofiara zginęła między 7 a 8 rano. Nie ma żadnych świadków tego zdarzenia. – powiedziała Alicja
– Kto znalazł ciało? – zapytał Tomasz
– Sąsiad z domu obok, pan Wiktor Zięba wychodził na spacer z psem, kiedy zobaczył otwarty garaż. Kiedy podszedł bliżej, zobaczył nieżyjącego Kamieńskiego. – powiedziała Alicja
– Znaleźliście ślady włamania? – zapytała Małgorzata
– Nie, sprawca nie mógł wejść przez okno w garażu. Dookoła garażu jest błoto, a sprawca nie zostawił śladów błota, wychodząc z garażu. Na bramie garażowej nie znaleźliśmy śladów włamania. Z tego, co wiemy, Kamieński nie przyjmował żadnych gości. Sprawca mógł też mieć klucz do bramy. – powiedziała Alicja
– Pani komisarz, znaleźliśmy ślady manipulacji wytrychem. Sprawca widocznie wszedł do garażu przez dom. – powiedział jeden z techników

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.