25 października, 2018
No i po krzyku. Kraj wraca do normalności. Oczywiście — jak to po wojnie — są wygrani i przegrani. O ile cyfrowo wszystko jest jasne, o tyle politycznie — niekoniecznie. Od momentu ustania ciszy wyborczej, rozpoczęło się „wróżenie z fusów”. Komentatorzy życia politycznego próbowali odpowiedzieć na pytanie o zwycięzców, przekładając wyniki wyborów samorządowych (głównie do sejmików wojewódzkich) na poziom ogólnopolski. Jak to zwykle bywa, co głowa to rozum, a wynik rozumowania zależy od tego, kto gdzie ma serce.
Dwa przykłady wystarczą do wykazania, że tego rodzaju dywagacje na niewiele się zdają i niczego nie wyjaśniają. Podobnie, jak w poprzednich wyborach samorządowych wyniki Polskiego Stronnictwa Ludowego są znacznie lepsze, niż w głosowaniach do parlamentu. Z kolei ruch Kukiz’15 posiadający klub poselski i cieszący się całkiem przyzwoitym poparciem sondażowym w wyborach samorządowych praktycznie nie istnieje. I o czym tu deliberować?
Bardziej interesujące są analizy naszej sytuacji lokalnej. W ujęciu cyfrowym wybory do sejmiku wojewódzkiego wygrało Prawo i Sprawiedliwość, zdobywając 22 mandaty. Nie jest to jednak większość bezwzględna, bo wszystkich radnych jest 45. I tu pojawia się problem tzw. zdolności koalicyjnej. Platforma, czy jak kto woli, Koalicja Obywatelska zdobyła „szabel” 20, ale może liczyć na wsparcie 1 radnego z Polskiego Stronnictwa Ludowego i 2 — z lewicy. PiS takiego komfortu nie ma, chyba że… No cóż, rzymski cesarz dowiódł swego czasu, że pieniądze nie śmierdzą, a słowo „korzyść” ma olbrzymią siłę perswazyjną — w marketingu politycznym również.
W śląskim sejmiku w tej kadencji nie pojawią się radni wielkiej przegranej — Śląskiej Partii Regionalnej. Jej działacze liczyli na dwucyfrowe poparcie, dające co najmniej 4 fotele (zakusy były na więcej) w budynku Placu Sejmu Śląskiego. Podobnie było w dwóch poprzednich kadencjach, tyle że wówczas regionaliści–autonomiści startowali w wyborach pod szyldem Ruchu Autonomii Śląska. Teraz liderzy formacji postanowili „zaszaleć” i stworzyli partię (RAŚ jest stowarzyszeniem). Zapomnieli, że prawa marketingu są wszędzie takie same, a te mówią, że stara, znana marka to połowa sukcesu.
Tymczasem politycy nowej partii postanowili poziom trudności zwiększyć do kwadratu i zgłosili do wyborów zamiast pełnej nazwy partii, jej skrót. Tak więc, wyborcy pragnący oddać głos na regionalistów musieli najpierw rozwikłać, co oznacza określenie: KW ŚPR.
Na dodatek pozycję wyżej na karcie wyborczej mogli znaleźć kandydatów innego śląskiego stronnictwa — Ślonzoków Razem. Efekt był do przewidzenia: Ślązoki Razem — 3,23%, ŚPR — 3,1. I pozamiatane. Informacja o 3 mandatach zdobytych przez ŚPR (1 — do Rady Miasta Ruda Śląska i 2 — do Rady Powiatu Rybnickiego) choć prawdziwa, w tym kontekście brzmi, jak ponury żart.
— RAŚ jest marką bardziej rozpoznawalną. Zaryzykowaliśmy, angażując się w projekt ŚPR, popełniliśmy fatalny błąd przy zgłoszeniu komitetu(…). To złożyło się na wynik, z którego nie możemy być zadowoleni — w wywiadzie dla jednego z portali internetowych tłumaczy Jerzy Gorzelik, sekretarz generalny, a w rzeczywistości szef organizacji. Czemu miało służyć to ryzyko? Tego Gorzelik już nie wyjaśnia. Nie wiadomo też, jakim cudem doszło do popełnienia owego „fatalnego błędu”. Każdy może się pomylić i dlatego tak poważny dokument powinien być przed złożeniem kilka razy sprawdzony i to przez różne osoby.
Pycha kroczy przed upadkiem — głosi stare porzekadło i coś w tym jest. Przed wyborami partie polityczne się konsolidowały. W efekcie na ogólnopolskiej scenie politycznej powstały dwa obozy: Prawo i Sprawiedliwość stworzyło Zjednoczoną Prawicę, Platforma Obywatelska — Koalicję Obywatelską. Również postkomuniści zmajstrowali SLD Lewicę Razem.
Podobny kierunek przyjęto na Górnym Śląsku. O integracji mówiono, gorzej z czynami. I tak okazało się, że owszem kierunek był dobry, ale zwrot nie ten, a skutek był taki, że w wyborach do sejmiku wojewódzkiego wystartowały dwie partie regionalne. Na niższych szczeblach były jeszcze inne podobne twory: Przymierze Śląskie, Ruch Ślązaków i różne podobności. Co ciekawe, zarejestrowano też KW Ruch Autonomii Śląska, ale na rejestracji komitetu się skończyło.
Na tym ciekawostek nie koniec. W okręgu 4 kandydat startujący z pozycji 1 listy ŚPR uzyskał poparcie grubo ponad 9 tysięcy wyborców (procentowo większe, niż cała partia). Wspomniany lider partii Jerzy Gorzelik — tylko 6177, a członek zarządu województwa śląskiego, przewodniczący Rady Politycznej ŚPR Henryk Mercik — 5782. Gdyby partii udało się przekroczyć próg i zdobyć tylko jeden mandat, przypadłby on kandydatowi, który w ogóle nie należy do ŚPR. I to dopiero byłby hit.