Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

16 marca, 2021

„Wyśnione morderstwo” – część 2.

– Mówisz, że wstrzyknęła pacjentowi powietrze do kaniuli. Pamiętasz, w której ręce trzymała strzykawkę? – zapytała lekarka
– Pamiętam wszystko jakby przez mgłę, ale przysiągłbym, że widziałem strzykawkę w jej prawej ręce. – powiedział Tomasz
– Przynajmniej wiemy, że nasz sprawca jest praworęczny. Zwróciłeś uwagę na jakieś szczegóły? Może coś przykuło Twoją uwagę np. jej chód? – zapytała Małgorzata

– Kiedy odwróciła się, zauważyłem zgrubienie z tyłu jej czepka. Podejrzewam, że miała włosy zapięte w kok. Kiedy wychodziła, widziałem, jak poprawiała czepek i ujrzałem fragment jej blond włosów. Zauważyłem, że na końcach były lekko przyciemnione. Szkoda, że nie widziałem jej z bliska. Wprawdzie miała rękawiczki, ale gdybym zobaczył jej niezakryty fragment twarzy, wiedziałbym, czy była młoda czy nie. Z powodu maski i rękawiczek, nie mogłem dostrzec żadnych zmarszczek ani plam wątrobowych. – odparł Tomasz
– To znaczy, że szukamy praworęcznej, długowłosej blondynki, średniego wzrostu o normalnej budowie ciała. To w żaden sposób nie przybliża nas do rozwiązania tej sprawy. Przecież nie znajdziemy teraz ubrania, które nosiła morderczyni. Nie mogła go wyrzucić w szpitalu. Gdyby policja przeprowadzała śledztwo, mogłaby je znaleźć. Nie mogła też wyjść w tym ubraniu ze szpitala. Podejrzewam, że sprawczyni zdążyła się przebrać i wyniosła fartuch ze szpitala. Musiała go przynieść ze sobą. – powiedziała lekarka
– Wierzysz mi? – zapytał Tomasz
– To, co mówisz, wydaje się bardzo dziwne. Nie ma tu żadnych śladów bytności kogokolwiek z wyjątkiem personelu. Pan Żurecki leży w łóżku i jest podłączony do aparatury. Jego serce bije przez cały czas. – dodała lekarka
– Pamiętam, że kiedy straciłem przytomność, widziałem poziomą linię na respiratorze. Ten pacjent przestał już oddychać. Ktoś go zamordował. – odparł Tomasz
– Nie można mówić o morderstwie, jeśli nie ma zwłok. – powiedziała Małgorzata
– Czy pacjent miał robioną defibrylację? – zapytał Tomasz
– Nie było takiej potrzeby. Z jego sercem jest wszystko w porządku. – uparła się lekarka
– Wiem, że mi nie wierzysz. Uważasz, że wszystko sobie zmyśliłem, że miałem halucynacje. – zaczął lamentować Tomasz
– Jeśli twierdzisz, że doszło do morderstwa, to ja Ci wierzę. To nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu nie mamy dowodów. Rzekomy nieboszczyk okazuje się żywy, nie mamy narzędzia zbrodni ani żadnych śladów. – dodała lekarka
– Musimy przeprowadzić śledztwo w tej sprawie. Nie możemy pozwolić, żeby sprawca uniknął kary. – dodał Tomasz
– W tej chwili najważniejszy jest Twój powrót do zdrowia. Leż spokojnie i odpoczywaj. – powiedziała lekarka, zbliżając się do wyjścia.
Gdy zbliżała się do pokoju lekarskiego, ujrzała Mirosława Żureckiego.
– Dzień dobry Pani doktor, jak się czuje mój ojciec? – zapytał młodzieniec
– Stan Pana Wiktora jest stabilny. Czy przyjechał Pan tutaj sam? – zapytała lekarka
– Tak, Beata nie mogła przyjechać. Ma teraz sporo pracy w firmie. Pod nieobecność ojca, wszystko jest teraz na jej głowie. – powiedział Mirosław
– Czy Pan Bogdan też pracuje w firmie Pańskiego ojca? – zapytała Małgorzata
– On się nie nadaje do tej pracy, zresztą w żadnej pracy nie może zagrzać miejsca. Wszędzie próbuje swoich sił. Pracował już jako lektor, sprzedawca, a nawet model. Nie wiem nawet, czym zajmuje się obecnie. Jedyne, co tak naprawdę łączy go z moim ojcem to zamiłowanie do papierosów. Dziwne, że do tej pory nie zachorował na miażdżycę albo raka płuc. – dodał Mirosław
– To niesamowite, że Pan Bogdan cieszy się takim nienagannym zdrowiem. Podejrzewam, że nie zawsze był takim człowiekiem, jakim go Pan opisuje. – stwierdziła lekarka
– Kiedyś uratował życie mojemu ojcu. Tata został ranny i trzeba było przeprowadzić transfuzję. Bogdan i ojciec mają tę samą grupę krwi BRh-. – dodał młodzieniec, zbliżając się w kierunku sali
Kiedy wszedł do środka, Tomasz spał kamiennym snem. Po chwili zobaczył ojca, leżącego na łóżku w bezruchu. Nagle zobaczył, jak palce u rąk zaczynają się poruszać. Jego powieki zaczęły lekko drgać. Po chwili Pan Wiktor otworzył oczy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
– Jak się czujesz, tato? Nawet nie wiesz, jak bardzo się martwiłem o Ciebie. – odparł zatroskany Mirosław
– Dobrze Cię widzieć, Mirek. Czuję się trochę lepiej. Przynajmniej przestało mnie już uciskać w klatce piersiowej. Przyjechałeś tutaj sam? – zapytał pacjent
– Zgadza się. Nie mam kontaktu z Bogdanem, a Beata jest bardzo zapracowana. Pod Twoją nieobecność stara się, aby firma przynosiła zyski. Wszyscy wiemy, jak bardzo Ci na niej zależy. – powiedział
– Wiesz Mirek, jednak zmieniłem zdanie. Przeszedłem bardzo ciężką operację, mało brakowało a umarłbym. Doszedłem do wniosku, że człowiek ma tylko jedno życie, więc powinien je wykorzystać najlepiej, jak potrafi. Obiecuję, że teraz zacznę bardziej dbać o siebie. – powiedział Wiktor
– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytał Mirosław
– Mam zamiar sprzedać firmę. Chcę dożyć spokojnej starości. Znajdę sobie jakąś lekką i mało stresującą pracę. – powiedział Wiktor
– Jesteś tego pewien? Jeszcze niedawno zarzekałeś się, że sprzedaż firmy nie wchodzi w grę. – dodał Mirosław
– Wszystko przemyślałem. Poproszę księgowego, aby przygotował wszystkie dokumenty. Sprzedam moje samoloty firmie Trav Air. Każdy z moich pracowników dostanie dwutygodniową odprawę. Byłem w tej firmie i rozmawiałem z właścicielem. W liniach lotniczych Trav Air jest wiele wolnych miejsc pracy. Moi ludzie z pewnością znajdą tam stałe zatrudnienie za solidne wynagrodzenie. Mój stan zdrowia jest niepewny i nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy firmy, gdybym znowu tak poważnie zachorował. – powiedział Wiktor
– Myślałeś o tym, żeby mi przekazać firmę? – zapytał Mirosław
– Synu, nie masz żadnego doświadczenia w prowadzeniu biznesu ani zarządzaniu personelem. Musisz robić to, co wychodzi Ci najlepiej. Jesteś świetnym kamerzystą i trzymaj się tego. Zobaczysz, że przyjdzie taki dzień, w którym Twoje filmy będą warte majątek. – odparł Wiktor, uśmiechając się
Mirosław ucieszył się, widząc radosną minę ojca, ale w głębi duszy czuł się zawiedziony tym, że jego ojciec nie wierzy w jego możliwości. Nie chciał o tym dłużej myśleć, więc postanowił wrócić do domu. Pielęgniarka zawiozła Tomasza do sali chorych nr 3, natomiast Pan Wiktor trafił do sali znajdującej się na drugim końcu korytarza. Korzystając z wolnej chwili, Małgorzata weszła do sali, aby zobaczyć, jak się czuje jej przyjaciel.
– Jak się czujesz? – zapytała lekarka
– Wszystko mnie boli, zwłaszcza przy śmianiu, kichaniu albo kaszleniu. – odparł Tomasz
– To minie. Musisz zostać w szpitalu parę dni. – powiedziała lekarka
– Jak się miewa mój sąsiad, Pan Żurecki? – zapytał Tomasz

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.