Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

30 czerwca, 2021

„Zapomniane morderstwo” – część 3.

– Ten chłopak miał bardzo niski poziom inteligencji. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem, przestraszyłem się. Miał bardzo dziwną twarz. Znajomi mówili, że nie radził sobie w szkole. Lidia była taka sama. Uciekła z domu kilka tygodni po śmierci moich przyjaciół. Nie miałem do niej cierpliwości. – powiedział Bronisław
– Co się stało? – zapytała lekarka
– Raz zabrałem ją do restauracji. Podczas posiłku, powiedziała, że musi iść do toalety. Kiedy po dłuższej chwili nie wracała, poszedłem sprawdzić, co się dzieje. Zobaczyłem, jak ciągnie za klamkę drzwi, na których było napisane „Pchać”. – powiedział Bronisław
– Czy może nam Pan powiedzieć coś jeszcze na jej temat? – zapytał Tomasz
– Cała rodzina, łącznie z Lidią, lubiła gromadzić różne dokumenty. Kilka razy dziennie korzystali z kserokopiarki. Prowadzili w gabinecie coś w rodzaju archiwum. – powiedział Bronisław
– Czy moglibyśmy zobaczyć te dokumenty? – zapytała Małgorzata
– Gabinet znajduje się na końcu korytarza. – powiedział Bronisław, wskazując ostatnie drzwi po lewej stronie
Kiedy Alicja weszła do środka, zobaczyła ogromną szafę. Kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła w niej mnóstwo różnych teczek.
– Zobaczcie. Lidia gromadziła tu prawie wszystko. Mamy tu dokumenty medyczne, świadectwa szkolne, zeznania podatkowe, stare rachunki. – powiedziała Alicja
Tomasz wziął teczkę ze świadectwami, a Małgorzata zaczęła przeglądać teczkę z dokumentacją medyczną. Po kilku chwilach Tomasz zaczął się przyglądać jednemu dokumentowi.
– Nie uwierzycie, co odkryłem. Lidia zgromadziła tu świadectwa ze wszystkich szkół od wszystkich członków rodziny Fadomskich. Nie znalazłem jednak jej własnych świadectw. Ciekawe, co się mogło z nimi stać. – powiedział Tomasz
– Ja znalazłam kopie recept wypisanych przez ginekologa, doktora Terpacza. Wśród nich znalazłam receptę na mizoprostol. – powiedziała lekarka
– Co to jest? – zapytał Bronisław
– Ten środek jest wykorzystywany do leczenia choroby wrzodowej. Hamuje wydzielanie soku żołądkowego, ale skutkiem ubocznym jego zażywania może być przerwanie ciąży. Używa się go do przeprowadzania aborcji farmakologicznej. Teraz już wiemy, dlaczego poroniła. – powiedziała Małgorzata
– Dlaczego Lidia chciałaby się pozbyć własnego dziecka? – zapytał Bronisław
– Badania wykazały, że dziecko miało zespół Downa. Wolała je zabić niż urodzić i oddać komuś, kto by się nim zaopiekował. – powiedział Tomasz
– Nie wiemy, czy zażywała te leki z własnej woli. Zobaczcie. Tu jest jakaś teczka z podpisem „Adopcje”. – powiedziała lekarka, kiedy Alicja zabrała jej teczkę i zaczęła przeglądać jej zawartość
– Tutaj są informacje na temat pewnego ośrodka adopcyjnego. Ośrodek odwiedzały same zamożne rodziny. W ciągu jednego roku adoptowano sześcioro dzieci, a w następnym roku siedmioro. Rok wcześniej nie odnotowano ani jednej adopcji. Mówił Pan, że właściciele tego domu byli prawnikami. Być może prowadzili sprawę tego ośrodka. – stwierdziła Alicja
– Tutaj znalazłam jeszcze coś ciekawego. Te dokumenty przedstawiają wyniki badań, przeprowadzanych na noworodkach w pierwszych minutach życia. Doktor Terpacz przeprowadzał badania stanu nowordków, aby ocenić ich stan zdrowia w skali Apgar. Początkowa ocena wykazała 4 stopnie, więc doktor powinien czterokrotnie ocenić stan noworodka tj. w pierwszej, trzeciej, piątej i dziesiątej minucie życia. Tymczasem z dokumentów wynika, że przeprowadził ocenę tylko dwukrotnie, czyli w pierwszej i piątej minucie życia, tak jak się postępuje w przypadku dzieci urodzonych ze stanem dobrym. To było ewidentne zaniedbanie z jego strony. Nic dziwnego, że tyle dzieci zmarło w tym szpitalu. – odparła Małgorzata
– Chcesz powiedzieć, że to doktor Terpacz jest winien śmierci tych noworodków? Ordynator odkrył, kto zawinił, więc Terpacz musiał się pozbyć świadka. Założę się, że jest osobą leworęczną. Analiza grafologiczna jego podpisu na recepcie powinna to wykazać. Niewykluczone, że to on również zamordował Bolesława Lindona. Nie będzie łatwo go znaleźć. Od kilku lat wszelki słuch o nim zaginął. – powiedziała Alicja
– Czy mogę jeszcze Państwu w czymś pomóc? – zapytał Bronisław
– Musimy zabrać te dokumenty medyczne. Będą nam potrzebne przy tej sprawie. – powiedziała Alicja
– Mogą je Państwo wziąć. Nikomu nie będą już potrzebne. – powiedział Bronisław, odwracając się
– Chwileczkę. Mówił Pan, że Lidia nie żyje od jakiegoś czasu. W jaki sposób zmarła? – zapytała lekarka
– Nie mam pojęcia jak do tego doszło. Lidia wracała do domu. Na bramie było ostrzeżenie, że ogrodzenie jest pod napięciem. Lidia dotknęła krat obiema rękami. Usłyszeliśmy jej krzyki. Kiedy podbiegliśmy do bramy, ona już leżała na ziemi. Nie wyczuliśmy jej tętna. – powiedział Bronisław
– Dziękujemy Panu za informacje. Nie będziemy Pana już więcej niepokoić. Do widzenia. – powiedziała lekarka, zbliżając się do wyjścia
Kiedy tylko wyszli, Tomasz spojrzał na Małgorzatę. Wyglądała na przybitą.
– Co się stało? – zapytał Tomasz
– Nie mogę się doczekać, kiedy złapiemy tajemniczego doktora Terpacza. Nie zasługuje na to, żeby go nazywać lekarzem. – odparła lekarka
– Doktor Kotowski powinien już wrócić z konferencji. Pewnie jest teraz w swoim gabinecie. Jedźmy do szpitala i porozmawiajmy z nim. Może naprowadzi nas na trop doktora Terpacza. – dodała Alicja
Minęła chwila, kiedy wszyscy troje siedzieli w samochodzie. Dotarcie do szpitala zajęło im dwadzieścia minut. Kiedy weszli do środka, spojrzeli w lewo. Na tablicy widniała informacja, że oddział ginekologiczno-położniczy znajdował się na drugim piętrze. Czym prędzej wsiedli do windy. Razem z nimi jechały dwie pacjentki, które o dziwo też zamierzały wyjść na tym samym piętrze. Kiedy tylko wszyscy wyszli z windy, Alicja zobaczyła młodą pielęgniarkę.
– Dzień dobry, gdzie znajdę gabinet ordynatora? – zapytała policjantka
– Proszę iść do końca korytarza. Drzwi są po lewej stronie. – odparła pielęgniarka
Czym prędzej udali się w głąb korytarza, aż w końcu znaleźli gabinet. Na drzwiach była tabliczka z napisem Ordynator Jan Kotowski. Tabliczka wisiała tylko na jednej śrubce. Małgorzata zapukała i odruchowo otworzyła drzwi. Kiedy zajrzała do środka, zobaczyła ordynatora, który podpisywał jakieś dokumenty. Przy jego biurku siedziała pacjentka, która miała zamiar wyjść. Kiedy kobieta wyszła, ordynator spojrzał na Małgorzatę. Po chwili lekarka weszła do środka w towarzystwie Alicji i Tomasza.
– Słucham Państwa. W czym mogę Państwu pomóc? – zapytał mężczyzna
– Jestem komisarz Alicja Ciechanek. Dzwoniłam dzisiaj do szpitala. Chciałam z Panem porozmawiać. – odparła policjantka
– O co chodzi? – zapytał ordynator
– Po upływie 24 lat, wznowiliśmy śledztwo w sprawie morderstwa Bolesława Lindona. Prowadził program „Na tropie zbrodni”. Jego ostatni odcinek był poświęcony serii zgonów noworodków, do której doszło na Pańskim oddziale. – powiedziała Alicja
– Słyszałem o tej sprawie. Lindon zginął z rąk obłąkanego lekarza, który stracił prawo do wykonywania zawodu. Ten lekarz nazywał się chyba Wrodan, o ile się nie mylę. Rozciął mu jamę brzuszną skalpelem. – powiedział ordynator, pijąc kawę
– Mamy powody przypuszczać, że mordercą był ktoś inny. Bolesław Lindon miał wielu wrogów i wiele osób chciało jego śmierci. Człowiek, który rzekomo zlecił jego zabójstwo, przyznał się na łożu śmierci, że wynajął zawodowego mordercę i nie był nim Wrodan. Podejrzewamy, że jego śmierć może mieć coś wspólnego z ostatnią sprawą, jaką prowadził. – powiedziała Małgorzata
– Jak mogę Państwu pomóc? – zapytał ordynator
– Proszę nam coś opowiedzieć o swoim dawnym współpracowniku, doktorze Terpaczu. – powiedziała Alicja
– Rozpoczął pracę kilka dni po mnie. Wiedziałem, że coś było z nim nie tak. Odkąd zatrudnił się w naszym szpitalu, zaczęły ginąć leki znieczulające. Powiedziałem o tym ordynatorowi. Następnego dnia policja znalazła jego zwłoki w windzie. Policja przesłuchiwała mnie w tej sprawie, ale udowodniłem swoją niewinność. Badania wykazały, że ordynatora zamordowała osoba leworęczna. Krótko po rozpoczęciu pracy przez niego, stan zdrowia noworodków uległ pogorszeniu. Wystąpiły sinice, zaburzenia oddechu i rytmu serca. Dzieci zaczęły umierać w krótkich odstępach czasu, jedno po drugim. – powiedział ordynator
– Słyszałam, że wtedy panowała groźna epidemia. – powiedziała Małgorzata
– Doktor Terpacz wymyślił to wierutne kłamstwo i podał fałszywe informacje do prasy, aby uratować własną skórę. Kiedy przejrzałem kartoteki niektórych pacjentek, zrozumiałem z jakim szarlatanem miałem do czynienia. Dziwię się, że nikt nie złożył na niego skargi do Komisji Etyki Lekarskiej. Powinien był stracić uprawnienia do wykonywania zawodu i trafić do więzienia. – powiedział ordynator
– Czy wie Pan, gdzie teraz może przebywać doktor Terpacz? – zapytała Alicja
– Obawiam się, że nigdy go nie znajdziecie. Słyszałem, że wjechał samochodem do jeziora. – powiedział ordynator
– Podejrzewam, że upozorował własną śmierć i ukrywa się. Gdyby popełnił samobójstwo, znaleźlibyśmy ciało. – stwierdziła lekarka

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.