Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

02 lipca, 2021

„Zapomniane morderstwo” – część 5.

– Może dlatego nigdy go nie znajdziemy, bo on nigdy nie istniał. Doktor Kotowski i doktor Terpacz to ta sama osoba. Wystarczyło założyć perukę, wąsy i brodę. Nawet ordynator nie poznał Pana i dlatego nigdy nie widział was razem. Wskazówką dla mnie było coś, co powiedział Pan podczas naszej rozmowy. Powiedział Pan, że Terpacz i Pan byliście tego samego wzrostu i mieliście podobną budowę ciała. – powiedziała lekarka
– Skąd to Pani przyszło do głowy? – zapytał Kotowski
– Pamiętam, kiedy rozmawialiśmy o książce napisanej przez Pańską matkę. Terpacz jest anagramem słowa Czapter, a drugie imię Pańskiego ojca brzmi Piotr. To wystarczyło, aby wymyślić nieistniejącego współpracownika. W przypadku, gdyby Pański proceder wyszedł na jaw, potrzebował Pan kozła ofiarnego, na którego mógłby Pan zrzucić winę i samemu się wywinąć. Zrobił Pan to, aby zyskać przewagę w negocjacjach z prokuratorem. Sądził Pan, że jeśli złoży zeznania obciążające mitycznego współpracownika, otrzyma Pan mniejszą karę. – powiedziała lekarka
– W życiu nie słyszałem podobnej bzdury. Przecież ja jestem praworęczny, a doktor Terpacz był leworęczny. – zauważył ordynator
– Nie mogłam tego pojąć. Kiedy pierwszy raz weszłam do Pańskiego biura, podpisywał Pan jakieś dokumenty. Trzymał Pan długopis w prawej ręce, ale kiedy wróciłam, żeby zadać Panu pytanie dotyczące Lidii Fadomskiej, przykręcał Pan tabliczkę ze swoim nazwiskiem. Wtedy trzymał Pan śrubokręt w lewej ręce. Zrozumiałam, że jest Pan osobą oburęczną. Udawał Pan osobę praworęczną, a kiedy przebrał się Pan za doktora Terpacza, był Pan leworęczny. Pan podpisywał akty urodzenia, a recepty i akty zgonu podpisywał Pan jako doktor Terpacz. Dzięki temu myśleliśmy, że mamy do czynienia z dwoma lekarzami. Kiedy zaczęto podejrzewać doktora Terpacza, podrzucił Pan brodę, wąsy i perukę do samochodu, a następnie zepchnął go Pan do jeziora. Pozbył się Pan swojego nieistniejącego wspólnika. Był Pan już poza wszelkim podejrzeniem. – powiedział
– Muszę przyznać, że Pani hipoteza jest całkiem pomysłowa. – powiedział ordynator
– Poprzednio wykonywaliśmy analizę grafologiczną dokumentów, podpisanych przez doktora Terpacza. Grafolog stwierdził, że pisała je osoba leworęczna. Na tej podstawie oparliśmy dowody Pańskiej niewinności. Nie przypuszczaliśmy, że mamy do czynienia z osobą oburęczną. Nie udowodnię Panu także, że doprowadził Pan do przerwania ciąży Lidii Fadomskiej. – powiedziała lekarka
– W jakim celu miałbym to zrobić? – zapytał ordynator
– Kiedy wykonywał Pan badania, odkrył Pan, że dziecko ma zespół Downa. Wiedział Pan, że nie znajdzie się chętne małżeństwo, które zechciałoby je adoptować. Gdyby Lidia urodziła dziecko, które nie umarłoby, ludzie zaczęliby zadawać pytania. Interesowałoby ich, dlaczego nagle noworodki przestały umierać. Musiał Pan przerwać ciążę. Wiedział Pan, że Lidia ma chorobę wrzodową. Dlaczego nie przepisał jej Pan polprazolu? – zapytała Małgorzata
– To jest moja sprawa, jakie leki przepisuję swoim pacjentkom. Nie ma Pani dowodów, że to ja przepisałem Fadomskiej jakieś leki. – powiedział ordynator
– Przepisał Pan mizoprostol, ponieważ ten lek nie tylko hamuje wydzielanie soku żołądkowego, ale także powoduje przerwanie ciąży. – powiedziała Małgorzata
– Nikt jej nie kazał zażywać tego leku. Mogła iść do innego ginekologa. – powiedział ordynator
– Kiedy byłam w domu Lidii, zobaczyłam tam kserokopie wielu dokumentów. Znalazłam tam kopie recept, stare rachunki, ale najbardziej interesowały mnie świadectwa szkolne. – powiedziała Małgorzata
– O czym Pani mówi? – zapytał ordynator
– Lidia miała kserokopie świadectw szkolnych od całej rodziny, ale nigdzie nie znalazłam jej świadectw szkolnych. Zastanawiałam się, co się z nimi stało. Zrozumiałam, że nie było żadnych świadectw, ponieważ Lidia nie chodziła do żadnej szkoły. Wychowała się na wsi, więc musiała pomagać rodzinie. Była analfabetką i nie umiała pisać ani czytać. To była przyczyna, dla której ciągnęła za klamkę zamiast pchać. Z tego powodu dobijała się do Pańskiego gabinetu, gdyż nie umiała przeczytać napisu na drzwiach. To także doprowadziło do jej śmierci, ponieważ nie potrafiła przeczytać ostrzeżenia na bramie. Wiedział Pan, że jeśli przepisze jej Pan mizoprostol, ona nie zdoła przeczytać zawartości ulotki, dołączonej do opakowania i sama nieświadomie zabije swoje dziecko. Nie przypuszczał Pan jednak, że Lidia kazała zrobić kopie recept i dzięki temu wiemy, co spowodowało poronienie. – powiedziała Małgorzata
– Nie ma Pani żadnych dowodów na poparcie tak absurdalnej teorii. Jeszcze chwila, a oskarżę Panią o oszczerstwo. – powiedział ordynator
– Uważa się Pan za osobę praworęczną. Mamy kopię aktu urodzenia, podpisanego przez Pana. Grafolog wykaże, że podpis wystawiła osoba praworęczna. – powiedziała lekarka
– Nie wiem, do czego Pani zmierza. – odparł ordynator
– Kiedy rozmawialiśmy z Panem w biurze, pił Pan kawę. Cały czas trzymał Pan kubek w prawej ręce. Jedna z Pańskich pacjentek rozmawiała z Panem przy automacie z kawą. Trzymał Pan kawę i jednocześnie napisał Pan swój numer telefonu i nazwisko na gipsie. Jeśli trzymał Pan kawę w prawej ręce, to znaczy, że podpisał się Pan lewą ręką. Proszę rzucić okiem na gips. – powiedziała Małgorzata, prosząc pacjentkę, aby weszła do środka.
– Nie wiem, o co Pani chodzi. – powiedział ordynator
– Proszę zwrócić uwagę na literę T. Widać, że pozioma kreska jest dłuższa z lewej strony. To wygląda, jakby długopis był prowadzony od prawej strony do lewej. Ta litera wygląda identycznie, jak litera T na recepcie przy słowie Terpacz. Dzięki temu wiemy, że ta litera została napisana lewą ręką. – powiedziała Małgorzata, biorąc jedną z kartotek
– Co Pani robi? – zapytał ordynator
– Proszę spojrzeć na swój podpis w kartotece. Niech Pan zwróci uwagę na literę T w słowie Kotowski. Pozioma kreska jest dłuższa z prawej strony, czyli długopis był prowadzony od lewej do prawej. To oznacza, że ten podpis został złożoną prawą ręką. Mamy próbkę Pańskiego pisma i jeszcze raz poddamy ją analizie grafologicznej. Jestem pewna, że grafolog stwierdzi, że wszystkie te podpisy złożyła jedna osoba. Te dowody wystarczą, aby resztę życia spędził Pan w więzieniu. – powiedziała Małgorzata
– Doktorze Kotowski, jest Pan aresztowany. – powiedziała Alicja, wyjmując kajdanki

Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.