Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

12 lutego, 2021

Zjazd absolwentów – część 5.


Alicja podała jej teczkę, a Małgorzata zaczęła oglądać zdjęcia.
– Patolog znalazł dziwną okrągłą ranę na szyi. Widzisz ten napis? – zapytała Małgorzata
– Mamy dowód. Pośpieszmy się, zanim sprawca ucieknie. – powiedział Tomasz, po czym wraz z Małgorzatą wyszli z biura
Za nimi wybiegła Alicja. Wszyscy troje wsiedli do samochodu, zmierzając w kierunku ulicy Chmielnej. Dojechali do domu, w którym mieszkała Barbara Krawczyk. Zapukali, a gospodyni otworzyła im.

– Małgosia? Co tu robisz? – zapytała Barbara
– Możemy wejść? Chciałabym z Tobą porozmawiać. – powiedziała lekarka
– Wejdźcie, ale przyszliście nie w porę. Właśnie kończę pakować walizki. – powiedziała Barbara
– Wybierasz się gdzieś? – zapytała lekarka
– Dostałam ciekawą pracę w firmie farmaceutycznej w Szczecinie i z tego powodu wyjeżdżam. O czym chciałaś porozmawiać? – zapytała Barbara
– Porozmawiajmy o tym, jak zamordowałaś Mateusza Kornika i wrobiłaś Anetę Karpińską. – powiedziała lekarka
– Nie wiem, o czym mówisz. – powiedziała Barbara
– Na spotkaniu Mateusz chwalił mi się, że wynalazł bronzer w aerozolu, ale jego asystent nic o tym nie wiedział. Widział jego notatki z wzorami i reakcjami chemicznymi, ale nie wiedział, co to jest. Nawet kolega Mateusza nic o tym nie wiedział i myślał, że Mateusz odkrył jakiś nowy dezordorant. – powiedziała lekarka
– Nie rozumiem, co to ma do rzeczy. – powiedziała Barbara
– Kiedy byłam w laboratorium, widziałam Twoje zdjęcie na korytarzu. Jeden z prezesów powiedział mi, że odeszłaś z pracy. Pomyślałam sobie, że skoro ani jego asystent, ani kolega nic nie wiedzieli o wynalezieniu bronzera, to być może to nie Mateusz był odkrywcą. Pan Zieliński mówił mi, że jesteś zdolnym chemikiem. Doszłam do wniosku, że to Ty byłaś prawdziwym wynalazcą, a Mateusz miał to opatentować. Zamiast tego przywłaszczył sobie wyniki Twoich badań. Później zmusił Cię, żebyś odeszła z pracy po to, żeby on mógł zająć Twoje dotychczasowe stanowisko. – powiedziała lekarka
– Uważasz, że Mateusz mnie szantażował? Jaki miałby powód, żeby mi zaszkodzić? – zapytała Barbara
– Myślę, że Mateusz wiedział o Tobie coś, o czym nie chciałabyś, żeby dowiedział się przewodniczący i zarząd. Zieliński mówił mi o Twoich częstych wyjazdach z jednym z prezesów na delegacje i szkolenia. Pokazywał mi bilety lotnicze i mówił o wysokich kosztach związanych z podróżami, hotelami i jedzeniem. Myślę, że byłaś kochanką prezesa i dzięki temu zajęłaś jego miejsce. Mateusz sądził, że dostałaś to stanowisko nie dzięki kwalifikacjom, ale dzięki romansowi z przełożonym. Wiedział o tym i groził Ci, że o wszystkim dowie się reszta zarządu. To było motywem morderstwa. – powiedziała lekarka
– Jak miałabym go zabić? – zapytała Barbara
– W czasie balu, przysiadłaś się do Anety i zaczęłyście rozmawiać. Aneta była pijana i na początku nie zauważyła braku swojego kieliszka. Zabrałaś jej broszkę oraz kieliszek, a następnie wyszłaś z sali. Bałaś się, że ktoś na sali zauważy to, jak bierzesz serwetkę i zdejmujesz jej broszkę. Musiałaś to zrobić gołymi rękami. Zdejmując broszkę, zostawiłaś na niej swoje odciski palców. Kiedy ją wytarłaś, usunęłaś nie tylko swoje odciski palców, ale i te należące do Anety. Na początku nie rozumiałam, dlaczego zabrałaś jej kieliszek. Teraz już rozumiem. Dzięki kieliszkowi, łatwo mogłaś przenieść jej ślady linii papilarnych z kieliszka na broszkę. To wystarczyło, aby ją wrobić w zabójstwo. Spotkałaś się z Mateuszem w ogrodzie. Pewnie powiedziałaś mu, że nie pozwolisz się dalej szantażować. Domyślam się, że Mateusz zdenerwował się i chciał zdradzić Twój sekret przed całą szkołą. Nie mogłaś do tego dopuścić. Wtedy postanowiłaś go zabić. Mateusz nie miał z Tobą najmniejszych szans. Uderzyłaś go w gardło i zmiażdżyłaś mu tchawicę. Wiemy, że masz 4 DAN w karate i po mistrzowsku wykonujesz takie ciosy. – powiedziała lekarka
– To są tylko Twoje przypuszczenia. Gdzie masz dowód? – zapytała Barbara
– Aneta zwróciła uwagę na Twój sygnet uczelniany. Powiedziałaś jej, że Twój mąż przez przypadek pobrudził go cyną i zakrył część napisu. Kiedy zobaczyłam zdjęcie zwłok Mateusza, zauważyłam na jego szyi ślad po Twoim sygnecie. Na zdjęciu widać częściowo zakryty napis. – powiedziała lekarka
– Masz na myśli ten sygnet? Obawiam się, że niczego mi nie udowodnisz. Jak widzisz, na sygnecie nie ma żadnych śladów. Aneta była pijana i coś musiało jej się przywidzieć. Spójrz na sygnet. Widać całą nazwę szkoły. – powiedziała Barbara, pokazując sygnet
– Czy taki dowód Ci wystarczy? – zapytała Małgorzata, patrząc na Alicję
– Tak, myślę, że to wystarczy, aby skazać za morderstwo. – odparła Alicja
– O czym Pani mówi? – zapytała Barbara
– Skąd wiesz, że cyna zakryła nazwę szkoły? Powiedziałam tylko, że zakryła część napisu. Nie powiedziałam, o które wyrazy chodzi. – powiedziała lekarka
– O co Ci chodzi? – zapytała Barbara
– Przed chwilą sama przyznałaś się do morderstwa. Plama z cyny zakryła słowo „Politechniki”, dlatego na ciele widać tylko napis „Absolwent Warszawskiej”. Przed słowem „Warszawskiej” musiał być wyraz rodzaju żeńskiego. To znaczy, że nie pasowałoby ani słowo „Uniwersytet”, ani „Kolegium”. Tam musiał być wyraz „Politechnika”. W naszej klasie nikt oprócz Ciebie nie wybrał tej uczelni. Nie miałaś prawa wiedzieć, który wyraz został zakryty, jeśli to nie Twój sygnet zostawił ślady na ciele Mateusza, kiedy spotkałaś się z nim w ogrodzie i zabiłaś go. – powiedziała lekarka
Po usłyszeniu tych słów, Barbara usiadła i złapała się za głowę. Wszyscy widzieli jej zrezygnowany wyraz twarzy. Nie miała niczego na swoją obronę.
– Aresztuję Panią za zamordowanie Mateusza Kornika. Ma Pani prawo zachować milczenie. Wszystko, co Pani powie, może zostać użyte przeciwko Pani. – powiedziała Alicja, zakładając Barbarze kajdanki i wyprowadzając ją z domu do radiowozu.
Godzinę później Aneta została wypuszczona na wolność. Małgorzata i Tomasz zobaczyli, jak wychodzi z budynku komendy.
– Macie sobie coś do powiedzenia. Zostawię Was same. – powiedział Tomasz, idąc w stronę samochodu
– Dziękuję Ci za wszystko. Dotrzymałaś słowa. Dzięki Tobie nie będę siedzieć w więzieniu za zabójstwo, którego nie popełniłam. – powiedziała Aneta
– Co teraz zamierzasz? – zapytała Małgorzata
– Wracam do Wrocławia do mojej rodziny i pracy. – powiedziała Aneta, rozmyślając
– O czym myślisz? – zapytała Małgorzata
– Zobacz, czy to nie jest ironia? Osoba, którą od zawsze uważałam za przyjaciółkę, chciała mnie wrobić w zabójstwo, a osoba, którą zawsze traktowałam jak rywalkę, uratowała mnie przed karą więzienia. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i odwołać wszystko to, co kiedykolwiek Ci zrobiłam albo powiedziałam. Mogłybyśmy zostać przyjaciółkami? – zapytała Aneta
– Nie wiem. Też nie byłam szczera wobec Ciebie. Nie powiedziałam Ci, czym się zajmuję i kim naprawdę jestem. Czy to można nazwać przyjaźnią? – zapytała Małgorzata
– Może jeszcze nie jest za późno. Pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Aneta Karpińska. Miło Cię poznać. – powiedziała Aneta, wyciągając rękę
W tym momencie podjechała taksówka, którą Aneta zamówiła kilka minut wcześniej.
– Odwiedź mnie, jeśli kiedyś przyjedziesz do Wrocławia. – powiedziała Aneta, przytulając się do lekarki
Gdy tylko Aneta odjechała, Małgorzata odczuła ulgę. Po tylu latach wreszcie miała okazję spotkać się ze swoją koleżanką i wyjaśnić to, co trapiło ją przez ten cały czas. Wiedziała tylko jedno. Już więcej nie będzie się obawiała kolejnego zjazdu i chętnie spotka się ze swoimi dawnymi kolegami i koleżankami.
Autor: Dawid Potempa

Możliwość komentowania jest wyłączona.