Kontrast

A A A A

Rozmiar tekstu

A-   A+
Kultura

23 czerwca, 2018

Felieton: „Kolejowe próby ognia” – Poradnik Urlopowy

UWAGA: ARTYKUŁ OBJĘTY JEST CAŁKOWITĄ REZERWACJĄ MIEJSC

 

część druga „Poradnika Urlopowego” (część pierwszą czytaj -> TU)

 

A więc wybraliśmy kierunek, termin, środek transportu. Dobrze zrobiliśmy, bo wakacje coraz bliżej.

Przypuśćmy, że padło na pociąg. Jeżeli tak się stało, będziemy musieli sprostać serii prób.

Ale po kolei.

Na dworcach już od paru tygodni panuje szczególna atmosfera – młodzież i dorośli z kraju i zagranicy, objuczeni plecakami, torbami, siatkami i rozmaitym ekwipunkiem zaczynają się tłoczyć w przyperonowych korytarzach. Ale to dopiero początek. Wyłaniają się poszczególne typy mniej lub bardziej zbłąkanych turystów. Przy rozkładach kłębią się mężczyźni i kobiety z telefonami w dłoniach. To szczególna kasta, niezbędna każdej grupie podróżników do podjęcia kolejowych wojaży. Ci niestrudzeni badacze-hieroglifiści, stoją z telefonami w dłoniach i odkodowują tajemne zapiski na białych tablicach, wypełnionych numerkami i literkami. Nieliczni z nich przejdą tą pierwszą, wielką próbę.

Ale niektórym się uda: po długim i żmudnym porównywaniu godzin odjazdów z oficjalnej strony Przewozów Regionalnych z tymi zawartymi na tablicy, przecierania oczu ze zdumienia i wymieniania między sobą brzydkich wyrazów, zorientują się, że biała tablica to jednak „PRZYJAZDY”. Wtedy zazwyczaj atmosfera się rozluźnia, wszyscy się śmieją i pukają w czoła, skoro to „PRZYJAZDY” to nic dziwnego, że godziny się nie zgadzają! Tak zdobywa się pierwszą sprawność kolejową: przechodząc pomyślnie PRÓBĘ KOLOROWEJ TABLICY.

 

Prawdziwa filozofia zaczyna się w momencie, gdy na żółtej tablicy z napisem „ODJAZDY” godziny dalej się nie zgadzają. Strona bowiem sugeruje piętnastą siedemnaście, podczas gdy tablica skłania się bardziej w kierunku piętnastej czterdzieści dwie. To jest próba druga nazywana przez wytrawnych podróżnych PRÓBĄ PODWÓJNEJ PRAWDY. Wówczas z pomocą przychodzą przypisy, z których możemy się dowiedzieć, że godziny są jednak różne w zależności od pory roku, czasu w sezonie, dnia tygodnia i wielu innych czynników kosmicznych. Zagadki nierzadko nie udaje się rozwikłać w pojedynkę i dylemat rozwiązuje dopiero pani z okienka informacyjnego, do którego po przebyciu trzeciej próby, PRÓBY OGONKA NIESKOŃCZONOŚCI, można się dostać już całkiem bez przeszkód.

Prawdziwy test jest jednak tak diaboliczny, że mrozi krew w żyłach. Przychodzi taki moment, kiedy już mamy iść do domu i zacząć pakować walizkę, ale niespodziewanie okazuje się, że na bilecie znajduje się trzecia, jeszcze inna godzina przyjazdu. Takie sytuacje w nomenklaturze wczasowej nazywamy PRÓBĄ KŁAMLIWEGO BILETU lub POTRÓJNYM ZWROTEM HITCHINSONA (faza ta nazwana została na cześć Andrew Stanleya Hitchinsona, pierwszego podróżnego który został jej poddany w roku 1872 r. Świadkowie mówią, że sir A. Hitchinson po porównaniu danych z internetu z biletem i tablicą zrobił się zielony na twarzy, pobiegł w siną dal bełkocząc i nikt go już więcej nie widział).


Nie ustawajcie w staraniach drodzy podróżni!

Kolejowe Próby Ognia może i są wielkie, ale wynagradza nam je w stu procentach, to wspaniałe uczucie, gdy już jesteśmy na czas, wsiedliśmy z walizkami, przeszliśmy ciasny korytarz… I możemy samodzielnie zająć cały przedział w klasie ekonomicznej. We dwie osoby. Tym większy sukces, im mniej osób posłuży nam do zajęcia całego przedziału. Ta wiedza jest wśród podróżnych powszechnie znana i przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Tutaj parę sugestii, jak osiągnąć ten cel: przede wszystkim zasłaniamy firanki i natychmiast kładziemy się spać na całej szerokości dostępnych siedzeń. Gdyby ktoś próbował mimo wszystko nas budzić, z pomocą przychodzą metody popularne w świecie przyrody. Dobre rozwiązanie to, jak przy spotkaniu z niedźwiedziem – udawanie nieżywego. Ale uwaga! Jeżeli podróżujemy sami i nawet kładąc się jak dłudzy, jesteśmy w stanie fizycznie zająć tylko połowę przedziału, pozostaje nam ostateczność: odpakowanie armady kanapek z jajkiem, w nadziei, że fetor odstraszy innych osobników wyznaczając zasięg naszego terytorium nie tylko na cały przedział ale i na połowę korytarza. Najlepiej sprawdzają się kanapki już trochę leżące w torbie. Dla pewności warto przygotować je dzień wcześniej.

Tak przechodzimy PRÓBĘ ANEKSJI TERYTORIALNEJ.

Ostatnio pojawiły się obostrzenia w postaci „całkowitej rezerwacji miejsc” czy czegoś takiego, ale nie przejmujcie się. Tak naprawdę to zmowa wymierzona przeciwko wam, nie można dać się przekonać do żadnych rozsądnie brzmiących argumentów. To PRÓBA PRZEDZIAŁOWEJ RETORYKI. Dobrze jest utrzymywać że nic się nie wie o takich zasadach i powoływać się na fakt, że już od lat państwo jeżdżą w ten sposób i jakoś nigdy tak nie było. Ten argument zawsze działa.

Czasami sytuacja staje się bardziej złożona, na przykład kiedy (co nie daj Boże) nie ma pustych przedziałów, w których można by się zabarykadować a wręcz przeciwnie – miejscówki rzeczywiście obowiązują wszystkich a w pociągu panuje wielki ścisk. Wówczas może się zdarzyć, że numer miejsca siedzącego, który znajdziecie na swoich biletach znajdzie się również na biletach jednej lub kilku, do kilkunastu innych osób. Wówczas PRÓBA PRZEDZIAŁOWEJ RETORYKI może ustąpić miejsca dobrze znanej PRÓBIE PRZEDZIAŁOWYCH GLADIATORÓW.

A ta klasyczna, rzymska rozrywka zawsze ucieszy współpodróżnych i umili im czas w drodze na wakacje!

-Samuel Baron

źródło fot.: Wikipedia.org

Możliwość komentowania jest wyłączona.